Świat wielkich kombi - nowa Skoda Superb czy używany Mercedes klasy E?
Ich wspólnym mianownikiem są zbliżone ceny zakupu oraz przepastne bagażniki. Superb Combi oferuje 633 litry, natomiast w przypadku Mercedesa klasy E Touring do dyspozycji jest niebagatelne 690 litrów. Czy 87 tysięcy złotych warto zainwestować w fabrycznie nowy samochód? A może postawić na używane auto z wyższej półki?
Skoda Superb Combi jest chwalona za świetny stosunek ceny do jakości. Blisko 87 tysięcy złotych za podstawową wersję trudno uznać za okazję, jednak w zamian nabywca otrzymuje samochód z imponująco przestronnym wnętrzem, przepastnym bagażnikiem oraz rozsądnym wyposażeniem. Dopłat nie wymagają m.in. tylne czujniki parkowania, ręcznie sterowana klimatyzacja, siedem poduszek powietrznych, ESP, system audio oraz przednie fotele z regulacją wysokości.
Oczywiście próby cięcia kosztów są wyraźnie widoczne. Bazowy Superb opuszcza fabrykę na stalowych felgach, z wyświetlaczem komputera pokładowego o niskiej rozdzielczości oraz plastikową kierownicą. Katalog opcji pozwala pozwala na podniesienie standardu, jednak cena pojazdu zacznie szybko rosnąć. Faktury będą wyraźnie wyższe, jeżeli podstawowy silnik uznamy za mało satysfakcjonujący. Najtańszy, 105-konny turbodiesel kosztuje już 93,5 tys. zł, natomiast lepiej wyposażone i mocniejsze wersje bez trudu przebijają barierę stu tysięcy.
Najmniejszy z silników jest wystarczająco mocny. 125 KM i 200 Nm są w stanie rozpędzić 1,5-tonowe kombi do „setki” w czasie 10,6 sekundy, a zasięgu wskazówki prędkościomierza jest 199 km/h. Kierowcy deklarują, że w cyklu mieszanym Superb 1.4 TSI zużywa 7,6 l/100km.
Pierwsze kilka kilometrów za kierownicą Skody Superb jest w stanie przekonać do czeskiego samochodu nawet największych sceptyków. Bardzo przestronne wnętrze wykończono dobrze spasowanymi materiałami wysokiej jakości. Czytelność wskaźników, ergonomia i funkcjonalność wnętrza? Bez zastrzeżeń. Podobać może się również układ jezdny – Czechom udało się znaleźć złoty środek między prowadzeniem i komfortem.
To, co najważniejsze w przypadku kombi, czyli bagażnik, świetnie prezentuje się w obu modelach. Skoda Superb Combi pomieści 633-1865 litrów. Z kolei do Mercedesa klasy E można wtłoczyć 690-1950 litrów bagażu. Gwoli ścisłości dodajmy, że to jedne z najbardziej przepastnych kufrów w samochodach osobowych. Praktyczność bagażnika Superba zwiększa podwójna podłoga oraz lampka, która po wyjęciu ze ścianki bocznej pełni rolę latarki. Do E-klasy Mercedes proponował natomiast dodatkowy rząd siedzeń oraz wysuwaną podłogę bagażnika.
W standardzie klasa E otrzymywała m.in. sześć poduszek, dwustrefową klimatyzację, tempomat, elektrycznie sterowane szyby i lusterka, elektrycznie regulowane fotele z ustawianym podparciem na odcinku lędźwiowym. W segmencie Premium klienci rzadko decydują się na bazowe wersje. Dzięki temu na rynku wtórnym nie brakuje W211 (sedan) i S211 (kombi) ze skórzaną tapicerką, nawigacją, biksenonowymi reflektorami oraz masą innych udogodnień. Jednym z ciekawszych są fotele. Mercedes proponował podgrzewane i wentylowane siedzenia z funkcją masażu oraz systemem aktywnego podtrzymywania ciała na zakrętach.
Mimo że aspiracje Skody Superb są wysokie, po zajęciu miejsca w kabinie nawet intensywnie eksploatowanej E klasy nie będziemy mieli wątpliwości, który z samochodów ma szlachetne pochodzenie. Odpowiednią atmosferę w kabinie Mercedesa 211 tworzą materiały wykończeniowe, na których nie oszczędzano - tworzywa są miękkie i precyzyjnie spasowane, a ozdobne wstawki zostały wykonane z drewna, a nie tworzywa, które próbuje imitować naturalny surowiec.
Równowartość Superba Combi w podstawowej wersji powinna wystarczyć na E-klasę kombi z lat 2007-2008, która została kupiona w polskim salonie, posiada udokumentowaną historię serwisową oraz pokonała ok. 150 tysięcy kilometrów. W grę wchodzi sporo wersji silnikowych - m.in. E200, E280, E320, E350. Zainteresowany zakupem będzie mógł też wybierać między wariantami z napędem na tylną oś lub 4x4, które w nomenklaturze Mercedesa to 4Matic. Oczywiście na flagowe modele E420 CDI, E500 i E55 AMG suma 87 tysięcy złotych również wystarczy, przy czym kwota umożliwi zakup dobrze utrzymanego egzemplarza sprzed faceliftingu przeprowadzonego w 2006 roku.
Osiągi Mercedesa usatysfakcjonują nawet najbardziej wymagających. Już podstawowa wersja jest w stanie przekroczyć 200 km/h. W zdecydowanej większości wersji silnikowych sprint do "setki" trwa niecałe 10 sekund. Najmocniejsze kombi - E 63 AMG - potrafi zawstydzić osiągami nawet supersamochody. W jego przypadku przyśpieszenie od 0 do 100 km/h jest kwestią zaledwie 4,6 sekundy! Za świetne osiągi przyjdzie jednak zapłacić po dystrybutorem. W cyklu miejskim przez cylindry najmocniejszych E-klas może przepłynąć 20 l/100km i więcej. Na drugim biegunie znajdują się wariant E200 NGT. Model fabrycznie przystosowany do spalania gazu ziemnego pozwala na tanie pokonywanie kilometrów. Niezbyt duże kwoty zostawiają na stacjach także użytkownicy samochodów z turbodieslami, które w zależności od wersji potrzebują średnio 7-9 l/100km. Umiarkowane pragnienie wykazują także najczęściej spotykane silniki benzynowe. Spalają średnio 9-13 l/100km.
Mimo że w gamie nie brakuje piekielnie mocnych wersji, E-klasa nie jest pogromcą zakrętów. Wyraźnie czuć na nich masę pojazdu oraz miękką charakterystykę pracy układu jezdnego - szczególnie w autach sprzed faceliftingu. Amatorzy pojazdów z gwiazdą na masce rekomendują zakup samochodu wyposażonego automatyczną skrzynię biegów. Ręczne przekładnie, spotykane w podstawowych wersjach, nie grzeszą nadmiarem precyzji. Niestety także "automaty" nie są idealne. Po większych przebiegach szarpnięcia zdarzają się nawet w najbardziej zaawansowanych skrzyniach 7G-Tronic.
Wśród kierowców krąży opinia, która głosi, że Mercedes W211 jest znacznie mniej problematyczny od W210, jednak jego trwałość wciąż odbiega od poziomu charakterystycznego dla starszych limuzyn z gwiazdą na masce. Ile w tym prawdy? Zadowolonych, jak i rozczarowanych użytkowników samochodu nie brakuje. Bardzo zróżnicowane są także oceny auta w rankingach awaryjności. Najmniej pozytywnie o trwałości poprzedniej generacji E-klasy wypowiada się TUV. W kolejnych rankingach model zajmował miejsca od 36. do 102. To bardzo przeciętne wyniki, biorąc pod uwagę, że stawka liczy ok. 110-130 modeli. Dla lepszego zobrazowania spadku formy dodajmy, że ceniony za solidność Mercedes W124 w zestawieniach zajmował miejsca w ścisłej czołówce (7.-13., przy czym wówczas analizowano 60-70 modeli).
ADAC i Dekra dużo lepiej oceniają klasę E, lokując ją w czołówkach rankingów. Obie organizacje zwracają jednak uwagę na powtarzające się problemy, które dotyczą m.in. rozbudowanej elektroniki i instalacji elektrycznych oraz silników wysokoprężnych - nie grzeszą w nich trwałością wtryskiwacze, filtry cząstek stałych, rozruszniki, jakość powłoki lakierniczej oraz pompy cieczy chłodzącej. Do grupy podatnych na uszkodzenie podzespołów ADAC zalicza także automatyczne skrzynie biegów, reflektory, czujniki położenia wałów korbowych, pompy paliwa oraz stacyjki. Według ADAC pierwsza poprawa jakości miała miejsce po 2006 roku. Częstotliwość występowania niektórych awarii udało się zredukować także w latach 2007-2008. Za optymalny wybór można więc uznać E-klasę z dwóch ostatnich lat produkcji.
Mimo 10 lat na karku Mercedes klasy E wciąż jest zaawansowanym i skomplikowanym technicznie samochodem. Liczba potencjalnie drogich w obsłudze podzespołów jest spora - należą do nich m.in. pneumatyczne zawieszenie Airmatic, które dostosowuje prześwit i siłę tłumienia do aktualnych potrzeb oraz elektrohydrauliczny układ hamulcowy SBC – ze względu na problemy z hydrauliką stał się elementem dużej akcji serwisowej. Kapryśnego SBC nie znajdziemy w samochodach po faceliftingu z 2006 roku. W zamian Mercedes wyposażył E klasę w system Pre Safe, który minimalizuje szansę wystąpienia kolizji oraz jej ewentualne skutki.
Wiele silników ma sześć lub osiem cylindrów, co w oczywisty sposób wpływa na koszty ich napraw. Ceny nowych części nie są niskie, a liczba zamienników do Mercedesa W211 jest ograniczona. Ponadto trzeba mieć na uwadze, że niektóre naprawy będą w stanie przeprowadzić wykwalifikowane serwisy lub ASO - zastosowanie elektrohydraulicznego układu hamulcowego wymusza podpięcie samochodu do komputera nawet po wymianie klocków. Kierowcy narzekają także na podatny na uszkodzenia lakier.
Nabywca fabrycznie nowego Superba będzie mógł cieszyć się dwuletnią gwarancją bez limitu kilometrów. Gwarancja na perforację nadwozia trwa przez 10 lat - o ile stan nadwozia będzie kontrolowany w ASO. Skoda Superb w wersji liftback jest na rynku od 2008 roku, a kombi uzupełniło gamę w 2010 r. Czy po wygaśnięciu gwarancji mechanicznej trzeba szykować się na duże wydatki? Cztery lata to wystarczająco duża ilość czasu, by model mógł odkryć swoje słabe strony. Póki co liczba stwierdzanych problemów z Superbem nie jest jednak duża. Kierowcy najczęściej skarżą się na trzeszczące elementy wykończeniowe, tracące blask chromowane listwy karoserii oraz elektronikę. Turbodoładowane motory potrafią zużywać spore ilości oleju, a kontrolka nie zawsze właściwie informuje o jego poziomie. Turbodiesle eksploatowane głównie w cyklu miejskim szybko zapychają sadzą filtr DPF, którego wymiana jest kosztowna.
Wybieranie między pachnącym nowością samochodem, a "używką" marki Premium nigdy nie było łatwe. Skoda Suberb Combi oferuje ogromnie dużo za rozsądną sumę pieniędzy. Narzekać nie można nawet na podstawową wersję. Mercedes klasy E to ikona, na którą postawiło 1,5 mln kierowców. Na wymagającym rynku niemieckim samochód w czasach swojej świetności sprzedawał się nieporównywalnie lepiej od Audi A6 i BMW serii 5. Kto postawi na nowe kombi, ma stosunkowo łatwe zadanie - zamówić, zapłacić i odebrać. Decydując się na używanego Mercedesa należy wnikliwie zweryfikować jego kondycję oraz historię. W największym dystansem należy podchodzić do "okazji", które mogą mieć cofnięte liczniki. Za naszą zachodnią granicą nie brakuje ofert sprzedaży Mercedesów klasy E, które pokonały od nowości 400-500 tys. kilometrów. Za standardowy można uznać przebieg na poziomie 200-300 tys. km. Dużo, jednak nawet takie samochody mogą nie nosić oznak intensywnej eksploatacji i wciąż trzymają cenę.