Suzuki Splash - spotkanie ze starym znajomym
Całkiem niedawno mieliśmy okazję ponownie spotkać się z samochodem, którego test publikowaliśmy już na początku tego roku. Korzystając z okazji postanowiliśmy przyjrzeć się, jak maluch z Japonii przetrwał rok na polskich drogach.
O naszych wcześniejszych wrażeniach możecie przeczytać tutaj. W chwili obecnej Splash ma przejechane prawie 30 tysięcy kilometrów, a z dowodu rejestracyjnego wynika, że ze studzienkami, dziurami i solą zmaga się już od września poprzedniego roku.
Omawiany Splash jest samochodem prasowym, dlatego też ma do czynienia z ciągle zmieniającymi się kierowcami, a co za tym idzie, z różnymi stylami jazdy. Trudno wyobrazić sobie lepszy test długodystansowy. Jak zniósł tę próbę?
Od razu powiem, że... bardzo dobrze. W kwestii mechanicznej naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Układ kierowniczy wciąż pracuje tak jak wtedy, gdy auto było w naszej redakcji. Wiele osób obawiało się awaryjności małej, trzycylindrowej jednostki napędowej. Suzuki wciąż wspaniale warczy podczas przyspieszania i charakteryzuje się niskim spalaniem na poziomie 4 litrów benzyny na sto kilometrów. W komorze silnika nie widać żadnych wycieków, motor nie „bierze” oleju i odpala bez najmniejszego zająknięcia. Zauważyliśmy tylko rdzawy nalot przy gumie odpowiedzialnej za amortyzację maski.
Z zewnątrz auto prezentuje się bardzo dobrze. Przez rok udało się uniknąć jakichkolwiek obtarć czy stłuczek parkingowych. Jedyne zadrapanie znajdziemy na kołpaku, który ucierpiał prawdopodobnie podczas kontaktu ze zbyt wysokim krawężnikiem.
Wewnątrz zauważymy typowe dla samochodu używanego obtarcia plastików. Znajdują się one przede wszystkim w dolnej partii drzwi, tuż przy schowku na butelkę. Jak wiemy powstają one głównie podczas nieostrożnego wsiadania i wysiadania z pojazdu. Pozostałe elementy kokpitu nie są porysowane i co najważniejsze, nie skrzypią podczas przejazdu przez nierówności. Tapicerka foteli nie jest nigdzie rozdarta. Pojawiło się za to jedno, bardzo małe przebarwienie na siedzeniu kierowcy. Biorąc pod uwagę sposób eksploatacji Suzuki, trudno zaliczyć do to wad.
Suzuki Splash to solidnie wykonany miejski maluch. Po 30 tysiącach kilometrów wciąż prowadzi się jak nowy, wykończenie wnętrza oparło się próbie czasu i wszystko wskazuje na to, że jeszcze przez długi czas będzie stawiał czoła niesprzyjającym warunkom na naszych drogach.