Sprzeczny z ideami marki - Seat Toledo III
Nie ma co tu dużo ukrywać - Seat znajduje się w nieciekawej sytuacji. Nie chodzi tu jedynie o wyniki sprzedaży, ale o problemy z pozycjonowaniem marki i małą konkurencyjnością oferowanych modeli. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest przemiana ich flagowego modelu w pojazd co najmniej nietypowy.
Lewitując pomiędzy segmentami
Seat Toledo nigdy nie miał łatwo – choć pełnił rolę flagowego modelu marki, bazował zawsze na Volkswagenie Golfie. Można powiedzieć zatem, że był zawieszony między segmentami – kompaktami i klasą średnią. To jednakże nie jest duży problem – Seaty miały być z założenia autami o lekko sportowym zacięciu, a więc nieduży, zwinny sedan jest jak najbardziej na miejscu. Takie też było Toledo drugiej generacji – może i współdzieliło z kompaktowym Leonem deskę rozdzielczą, a z zewnątrz można było rozróżnić dwa modele jedynie poprzez sprawdzenie, czy to sedan, czy może hatchback, ale łatwo było to wybaczyć, ponieważ auto wyglądało naprawdę dobrze. Wszystko jednak zmieniło się, kiedy przyszedł czas na wymianę modeli i na rynku pojawił się nowy Leon oraz bazujące na nim Toledo.
Kolejny hatchbackokombivan
Co złego jest w sedanie klasy średniej? Wydawać by się mogło, że nic – wielu producentów może pochwalić się długą tradycją w konstruowaniu tego typu samochodów i świetnymi wynikami ich sprzedaży. Seat jednakże uznał, że czego potrzebuje rynek, to zupełnie nietypowe podejście do tematu. Zaprezentował zatem Toledo trzeciej generacji, które było… hatchbackiem. Tak naprawdę to czymś pomiędzy wyrośniętym hatchbackiem, a minivanem. Powstał w duchu tych samych założeń, co Fiat Croma, o którym już pisałem, i którego historia nie skończyła się dobrze. Nie inaczej było w przypadku Toledo, który przetrwał w produkcji 5 lat, w czasie których Seat boleśnie przekonał się, że zaledwie garstka kierowców podziela ich wizję. Co ciekawe, Hiszpanie sami zadbali o to, żeby potencjalni klienci niechętnie spoglądali na Toledo, ale o tym za chwilę.
Problemy z tożsamością
Pierwszym powodem niewielkiej jego popularności było oczywiście samo nadwozie. Jeśli postawimy w salonie sedana, to zainteresują się nim osoby potrzebujące zarówno auta rodzinnego, jak też klienci, którzy kupują auto klasy średniej, ponieważ ich na nie stać. Tacy, którzy jeżdżą autem sami, ewentualnie we dwójkę, ale ze względu na piastowane stanowisko, albo po prostu osobiste preferencje, chcą mieć dostęp do wyższego komfortu, lepszych materiałów i bogatszego wyposażenia. Wiele jest też osób szukających dużego auta rodzinnego, a nie chcących przy tym jeździć „byle czym” – ich zainteresuje auto klasy średniej z nadwoziem kombi. Niestety, Toledo samo nie wiedziało czym jest – bazujące na kompakcie, ale aspirujące do klasy średniej, trochę mające w sobie z hatchbacka, trochę z kombi, a trochę z vana. Nie mogło przyciągnąć klientów szukających auta klasy średniej mogącego sprostać ich wysokim wymaganiom, a ci chcący pojazdu rodzinnego też nie do końca rozumieli, dlaczego mają zrezygnować z klasycznego kombi na rzecz Toledo. Można traktować go oczywiście jako alternatywę dla minivanów, ale Seat sam odebrał mu zainteresowanie tej grupy klientów, wprowadzając, również bazującą na Leonie, Alteę. Szukający minivana mogli zatem kupić go w salonie Seata, a jeśli dla kogoś było to auto odrobinę za małe, od 2006 roku można było zdecydować się na wersję przedłużoną.
Ceny z kosmosu
Wszystkie powyższe grzechy bardzo łatwo dostrzec i o ile można próbować zrozumieć ideę, która stała za nietypowym nadwoziem Toledo, to kompletnie niezrozumiała jest jedna rzecz – cena. Rzut oka na przykładowe cenniki (w tym wypadku z 2008 roku) pokazuje, że Seat pokładał… niezwykłą wręcz nadzieję w urok Toledo, który przekonałby potencjalnych kupujących do wręcz irracjonalnego szastania pieniędzmi. Podstawowa wersja z silnikiem 1.6 l (102 KM) kosztowała wtedy 69 tys. zł. Alternatywnie, za 5 tys. zł mniej można było wyjechać z salonu porównywalną Alteą XL. Jeśli zaś kogoś nie interesują minivany, oszczędzając aż 10 tys. zł mógł kupić Skodę Octavię, albo Volkswagena Golfa Varianta. Ci zaś, którzy oszczędzać nie lubią, mogli dorzucić do ceny Toledo 3 tys. zł i w zamian otrzymać… Volkswagena Passata. Kupić vanowatego hatchbacka od Seata, bazującego na Golfie, czy może auto często stawiane za wzór w klasie średniej? Wybór zdaje się oczywisty. Co więcej, jeśli kogoś nie interesował podstawowy silnik (który był nieco za słaby do tego auta) musiał zdecydować się na odmianę znacznie mocniejszą. Z jakiegoś powodu na początku do wyboru mieliśmy wspominaną jednostkę, albo 2-litrowe FSI o mocy 150 KM – Seatom poskąpiono pośredniego silnika 1.6 FSI 115 KM. Później do Leona i Altei trafiła jednostka 1.4 TSI 125 KM, która uzupełniła lukę, ale Toledo go nie otrzymało. Jeśli zatem nie chcieliśmy mieć 102 KM, musieliśmy wybrać 160 KM (silnik 1.8 TSI), co dla wielu osób oznaczało nadmiar mocy, za który nie byli skorzy płacić. A płacić trzeba było wręcz horrendalną kwotę – 94 tys. zł. Dla porównania Passat z tym silnikiem był tańszy o… 13 tys. zł! Podobnie rzecz się miała w przypadku diesli – wyposażone w popularnego 2-litrowego TDI o mocy 140 KM Toledo, było droższe od Passata o 10 tys. zł. Czy trzeba dodać coś więcej?
Co poszło nie tak?
Chciałoby się rzec – wszystko. Marka, która ma przyciągać klientów sportowym temperamentem, tworzy hatchbackovana aspirującego do klasy średniej, ale bazującego na kompakcie. I jakby tego mało, winduje ceny do poziomu przewyższającego te w klasie średniej. Zazwyczaj da się uzasadnić tok myślenia projektantów samochodu, który nie cieszył się zainteresowaniem klientów. Nie można tego niestety powiedzieć o tym, co zrobił Seat z Toledo trzeciej generacji. Auto to sprzeczne było z założeniami marki, kompletnie nie nadawało się do pełnienia roli flagowego pojazdu producenta, a do tego otrzymało zaporową cenę. Porażka Toledo wprowadziła zamieszanie w szeregach Seata i zaowocowało powstaniem Exeo, bazującego na schodzącym z rynku Audi A4. Opisywany model zostanie jednak niebawem wskrzeszony, jako bliźniak Skody Rapid i powróci do bycia liftbackiem, tak jak pierwsze Toledo. Może taki powrót do korzeni będzie szansą na ponowne zdobycie zainteresowania klientów?