Samochody elektryczne w Polsce - ukłon w stronę ekologii?
Na co dzień nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale ilość zanieczyszczeń powietrza emitowanych przez naszą działalność do atmosfery może przyprawić o zawrót głowy. Zresztą, siarczyste mrozy obserwowane przed dwoma tygodniami sprawiły, że w najbardziej zanieczyszczonych miejscach naszego kraju (Śląsk) poziom pyłu zawieszonego w powietrzu przekroczył wszelkie dopuszczalne normy. Wystarczyło rano wyjrzeć przez okno, by uzmysłowić sobie co tak naprawdę wdychamy do naszego ustroju.
Bez wątpienia jednym z największych trucicieli globu jest motoryzacja. Wystarczy prześledzić dane techniczne każdego auta lub wydruk z analizatora spalin, by uzmysłowić sobie jak wielkie ilości dwutlenku węgla, tlenku węgla, tlenków azotu i innych substancji emituje każdy pojazd osobowy. Zdecydowanie najwyższe poziomy emisji, bo nawet 150 – 300 g na każdy przejechany kilometr (!), dotyczą dwutlenku węgla. Dziesięciokilometrowa podróż autem obciąża powietrze atmosferyczne 2 – 3-kilogramowym ładunkiem dwutlenku węgla (CO2), a podróż z Poznania do Wrocławia to jakieś 30 – 35 kg dwutlenku węgla więcej w atmosferze!
Czy istnieje alternatywa dla zanieczyszczonych miast? Teoretycznie tak. Od wielu już lat rynek szturmują konstrukcje hybrydowe. Toyota Prius, Lexus RX450h, Lexus 450h, Honda Civic Hybrid to tylko niektóre z konstrukcji, które od wielu już lat zadomowiły się na rynkach świata. Jednak technologia hybrydowa i rekuperacja (odzysk energii hamowania) stosowane w autach bydrydowych obniżają zużycie paliwa i poziom emisji CO2, ale tylko w ruchu miejskim i przy małym obciążaniu jednostki napędowej. Niekwestionowaną zaletą konstrukcji hybrydowych jest fakt, że całą energię zmagazynowaną w akumulatorach uzyskują w drodze rekuperacji, czyli odzysku energii hamowania.
Coraz mocniej lansowaną alternatywą dla konstrukcji hybrydowych są auta całkowicie elektryczne, ładowane z gniazdka elektrycznego. Mitsubishi iMiEV i Opel Ampera to tylko niektóre z propozycji aut elektrycznych. Ich niekwestionowaną zaletą jest to, że charakteryzują się zerowym poziomem emisji CO2 i w miarę satysfakcjonującym zasięgiem (nawet ponad 100 km). W ruchu miejskim charakteryzują się wystarczającą dynamiką, a zgodnie z zapewnieniami producenta, Opel Ampera, w przeciwieństwie do Mitsubishi, będzie także dość atrakcyjnie skalkulowaną propozycją. Jednak czy auta elektryczne faktycznie stanowią doskonałą alternatywę dla aut hybrydowych i rosnącego zanieczyszczenia atmosfery globu?
By odpowiedzieć na to pytanie, należy zastanowić się nad źródłem energii elektrycznej w gniazdku elektrycznym, które służy do ładowania baterii samochodu. W krajach wysoko rozwiniętych, w których moda na alternatywne źródła energii zagościła już kilkadziesiąt lat temu, idea auta elektrycznego ma ogromną rację bytu i powinna być lansowana z wielkim uporem. W Norwegii, Brazylii, Danii, Holandii, Szwecji i Szwajcarii, czyli w krajach, w których alternatywne źródła energii (hydroelektrownie, elektrownie wiatrowe) stanowią podstawę krajowej energetyki, samochody elektryczne faktycznie przyczyniają się do ograniczenia zanieczyszczenia środowiska, gdyż faktycznie okazują się konstrukcjami „zeroemisyjnymi”. Zielona energia uzyskana z elektrowni wodnej lub wiatrowej przesyłana jest do gniazdek elektrycznych, z których ładuje się baterie samochodu.
Natomiast w Polsce, w której alternatywne źródła energii, produkują zaledwie niewielki odsetek krajowej energii elektrycznej, idea auta elektrycznego jako ekologicznego środka transportu, wydaje się być mocną naciąganą.
Owszem, samochód sam w sobie nie emituje zanieczyszczeń do atmosfery, jednak sposoby pozyskiwania energii zasilającej gniazdka elektryczne są dalekie od ekologicznych. Dlatego w kraju, w którym ponad 95% energii elektrycznej pochodzi ze spalania paliw kopalnych, ekologiczne samochody elektryczne tak naprawdę są mało… ekologiczne.