Rewolucyjna, ale zbyt niszowa - Honda HR-V
Lata 90-te to okres gwałtownie rosnącej popularności SUVów. Auta te z topornych terenówek zaczęły przekształcać się w praktyczne samochody dla osób chcących czasem wybrać się na przejażdżkę polnymi drogami, albo po prostu wyróżnić się. Ci drudzy byli w zdecydowanej większości, więc Honda postanowiła wprowadzić do sprzedaży samochód przygotowany specjalnie myślą o nich.
Stylowy crossover
Model HR-V, bo o nim mowa, mierzył nieco ponad 4 metry długości i miał być propozycją dla tych klientów, dla których większe CR-V było zbyt duże, toporne, albo zwyczajnie za drogie. Mniejszy SUV miał być naturalnym uzupełnieniem oferty Hondy, skierowanym do młodych, prowadzących aktywny tryb życia ludzi. Widać to chociażby w designie nadwozia, które zaprojektowano nie jak „ucywilizowaną” terenówkę, ale jak rasowego crossovera. Auto, nawet jeśli porównamy go z klasycznymi samochodami, wyglądało po prostu ładnie i mogło się podobać, a wysokie nadwozie i zawieszenie nadawały mu nieco „bojowy” wygląd. Ponadto początkowo HR-V oferowane było jedynie w wersji 3-drzwiowej, a koniec jego dachu wieńczył sporych rozmiarów, charakterystyczny spojler. Jeśli do tego dodamy możliwość wyboru wersji z napędem tylko na przednie koła i cenę tuż poniżej 70 tys. zł (czyli 30 tys. zł mniej od większego modelu CR-V), trudno oprzeć się wrażeniu, że HR-V zapoczątkował klasę niedużych, miejskich crossoverów, do której stworzenia rości sobie prawo Nissan Qashqai.
Bulwarówka dla dwojga
Biorąc pod uwagę to, co napisałem powyżej, pojawia się pytanie – dlaczego Honda HR-V zniknęła ze sprzedaży w 2006 roku i nie doczekała się następcy? Zwłaszcza, że pierwsze wyniki sprzedaży były całkiem optymistyczne. Jednym z powodów, dla których model ten nie zdobył dużej popularności była z pewnością ciasnota wnętrza. Na przednich fotelach siedziało się całkiem komfortowo, ale tylna kanapa nadawała się tylko dla dzieci. Winę za to, poza krótkim nadwoziem, ponosi rozstaw osi mający zaledwie 2350 mm, czyli aż o 330 mm krótszy od 5-drzwiowego Civica VII (albo tyle, ile Daewoo Matiz). Nieco lepiej prezentowała się odmiana HR-V z dodatkową parą drzwi – była dłuższa o 10 cm i o tyle samo miała większy rozstaw osi. Wnętrze nadal jednak było ciasne, a bagażnik oferował poziom klasy B (285 l) i mógł wystarczyć jedynie na niezbyt duże zakupy. HR-V zatem, w przeciwieństwie do dzisiejszych crossoverów, nie mogło pełnić roli auta rodzinnego.
Pustki pod maską
Na niekorzyść stylowej Hondy przemawiał też fakt, że oferowana była tylko z jednym silnikiem – benzynowym 1.6 l. Występował on wprawdzie w dwóch wariantach mocy (105 i 124 KM), ale żaden z nich nie oferował dobrych osiągów. Auto na papierze było, co prawda, całkiem szybkie (słabsza odmiana z napędem na przód potrzebowała na sprint do „setki” 11,2 s), ale dobre osiągi wymagały utrzymywania silnika na bardzo wysokich obrotach, a wtedy dawało o sobie znać niezbyt dobre wyciszenie wnętrza. Brak innych jednostek dziwi o tyle, że Honda przecież miała w ofercie mocniejsze silniki, a w Civicu VII dostępny był też diesel 1.7 o mocy 100 KM pożyczony od Isuzu, który byłby z pewnością bardzo istotnym uzupełnieniem gamy HR-V.
A gdzie grupa docelowa?
Na koniec pozostaje jeszcze kwestia ceny – tak, auto było tanim sposobem na wejście w posiadanie stylowej pseudoterenówki, ale ze względu na ciasne wnętrze i marne możliwości przewozowe, mogło zainteresować jedynie osoby, które nie założyły jeszcze rodziny. Wszyscy pozostali znacznie rozsądniej zrobili wybierając albo tańszego o 20 tys. zł Civica, albo kosztującego tyle samo Accorda. Słowem, grupa potencjalnych klientów HR-V była, wbrew pozorom, dość znikoma.
Co poszło nie tak?
Honda HR-V to świetny przykład samochodu, który pojawił się na rynku za wcześnie. Bazujący na Civicu VI stylowy crossover z napędem na przód był w dniu swojego debiutu zupełnym novum na rynku. Niestety, nawet gdyby zadebiutował dopiero dzisiaj, miałby problemy z uzyskaniem wysokich wyników sprzedaży. Obecnie oferowane miejskie bulwarówki nie tylko bowiem wyglądają „bojowo”, ale są też praktyczne i z powodzeniem zaspokajają potrzeby przewozowe niedużej rodziny. Mają też bogatszą ofertę silnikową, a przede wszystkim każdą z nich można kupić z dieslem pod maską. HR-V był zatem bardzo ciekawym i wyprzedzającym swój czas samochodem, który jednak był zbyt niszowy, aby zainteresować szersze grono klientów.