Recenzja gry Lowrider Extreme
Dzisiejszy rynek gier wideo jest na tyle zróżnicowany, że odnajdziemy nowe tytuły zarówno za 10, jak i 200 zł. Oczywiście cena wpływa na jakość oferowanego produktu. Pytanie jednak czy proporcjonalnie do ceny? Lowrider Extreme to produkt z najniższej półki - czy rzeczywiście jest niewarty zainteresowania?
Rzeszowskie studio Red Dot Games zdecydowało się wstrzelić w niszę w świecie gier motoryzacyjnych – lowridery. Ich produkcja Lowrider Extreme kosztująca w kiosku raptem kilkanaście złotych została utrzymana w swojskich klimatach. Każdy miłośnik samochodów z byłego Bloku Wschodniego będzie zadowolony – mamy tutaj GAZa 24 (Wołgę), Moskwicza, Skodę Rapid, Tatrę 603, Warszawę 201, Fiata 125p. Nie zabrakło również kilku produktów zza żelaznej kurtyny – w tym kultowego Bulika i Mercedesa 115. Jako, że lowridery narodziły się w Stanach Zjednoczonych, nie mogły nie pojawić się potężne maszyny z tamtym stron. Niestety – wszystkie dwanaście pojazdów jest nielicencjonowanych, jednak ich wygląd jest bardzo zbliżony do rzeczywistych odpowiedników.
Podstawą Lowrider Extreme jest tuning. Twórcy przygotowali dość pokaźne narzędzia do modyfikacji zarówno wizualnej, jak I technicznej. Oczywiście nie ma oryginalnych, licencjonowanych firm tubingowych, które udostępniają graczowi części jak ma to miejsce w serii Need For Speed czy Juiced, jednak możliwości są spore – można zmieniać skrzynię biegów, obniżać zawieszenie, przestawiać dyferencjał, głowicę, grzebać w układzie paliwowym, dolotowym, wydechowym, zmieniać wielkości felg, lakierować i chromować nadwozie, montować sportowe opony itd. Ponadto tym, czego na próżno szukać u wysokobudżetowej konkurencji jest hydrauliczne zawieszenie. Co prawda w serii Grand Theft Auto i Saints Row lowridery już się pojawiały, jednak w rasowej wyścigówce – nie.
Tuning mechaniczny w znaczący sposób wpływa na osiągi – można to sprawdzać na torze testowym, który oblicza nam czasy pokonania poszczególnych odcinków. Po każdej modyfikacji dostajemy również informacje dotyczące wzrostu mocy i maksymalnego momentu obrotowego. Twórcy starali się by samochody posiadały jednostki napędowe znane z rzeczywistości – Fiat 125p jest napędzany silnikami 1300, 1500 i 2000 DOHC. Mercedes W115 posiada dwulitrowego diesla, a Wołga dwustukonne V8 (w rzeczywistości produkowano ją w bardzo krótkich seriach). Zabawę rozpoczynamy z malutką sumką (3,5 tys. zł) na zakup używanego klasyka. Po nabyciu jednego z najtańszych samochodów zostaje nam niewielka ilość pieniędzy na podstawowy tuning. Błyskawicznie wyjeżdżamy na ulice, parkujemy na poboczu i czekamy na konkurenta. Ci podjeżdżają, stawiamy pieniądze i przystępujemy do wyścigów. Początkowo są to typowe dragi – na 400 i 1000 m, w których liczy się tylko przyspieszenie i prędkość maksymalna. W taki sposób spędzamy pierwsze dziesięć wyścigów – ciągła jazda do przodu robi się dość szybko nudna, więc ze niekłamaną radością witamy odsłonięcie się nowej lokacji, która daje możliwość ścigania się po trasie z zakrętami. Wyścigi pod względem wykonania znacznie odstają od tego co może zaoferować jakakolwiek pełnowymiarowa gra wyścigowa wydana w ciągu ostatnich lat. Możliwość brania udziału w wyścigach ulicznych jest jednak dodatkiem do najważniejszych trybów gry, gdzie to właśnie hydrauliczne zawieszenie odgrywa pierwsze skrzypce. Konkurencje są trzy – najwyższy skok, taniec i freestyle. W pierwszej naszym zadaniem jest takie sterowanie zawieszeniem by nasz lowrider wzbił się jak najwyżej się da. Taniec, jak sama nazwa wskazuje polega na ruszaniu samochodem w rytm muzyki, a freestyle to jazda dowolna. Kwestię sterowania lowriderem podczas zabawy rozwiązano bardzo dobrze, a sam model fizyczny hydrauliki wydaje się być najlepszy jaki dotychczas zaprojektowano w grach (po prawdzie jednak: konkurencja nie jest szczególnie liczna i silna).
Model jazdy okazuje się niestety rozczarowujący – przypomina bardziej produkcje sprzed piętnastu lat niż „nowożytne” gry. Nie ma znaczenia czy jedziemy samochodem z przednim czy tylnym napędem – i tak nie można wprowadzić pojazdu w poślizg. Nadsterowność, podsterowność – znajomość tych terminów jest zbędna, gdyż w Lowrider Extreme samochód zachowuje się do bólu przewidywalnie, a jego przyczepność wręcz poraża. Pięćsetkonny potwór prowadzi się jak dziecinna zabawka, wyłączając momenty utraty przyczepności przy nabieraniu prędkości, które jednak nie mogą nikomu utrudnić zabawy, bo są bardziej efektem wizualnym niż rzeczywistym działaniem fizyki gry.
Poziom oprawy graficznej stoi na zróżnicowanym poziomie. O ile do modeli pojazdów zastrzeżeń mieć nie można, to już prezentacja otoczenia pozostawia wiele do życzenia. Skrawki miasta, po których jeździmy są sztampowe, nudne, mało uszczegółowione. Lowrider Extreme charakteryzuje się również charakterystycznym filtrem graficznym, który nadaje połysk wszystkim elementom otoczenia – kojarzy się to nieco z Need For Speed Underground. Na uwagę zasługuje niezła optymalizacja, dzięki czemu gra będzie pracować nawet na przeciętnych laptopach.
Gorzej sprawa ma się jednak z udźwiękowieniem. Twórcy zdecydowali się na kilka hiphopowych utworów, których jakość jest bardzo niska. Ktoś może tłumaczyć to próbą oszczędności, jednak jest tyle dobrych alternatywnych zespołów, których członkowie mogliby w ramach promocji nieodpłatnie przekazać piosenki do udźwiękowienia Lowridera Extreme. Pokazali to już Czesi z The Easy Company przy produkcji Motorm4x: Offroad Extreme – niskobudżetowej gry, posiadającej świetny soundtrack stworzony z darmowych utworów młodych, nieznanych zespołów. Oceniając Lowrider Extreme przez pryzmat wysokobudżetowych gier nie można wystawić mu pozytywnej noty. Patrząc jednak na cenę zakupu równą dwóm piwom w pubie, dziecko rzeszowskiego studia okazuje się warte uwagi. Stosunek ceny do jakości wypada lepiej niż w niejednej grze kosztującej 100 zł, która zapewnia pięć godzin zabawy. Lowrider z pewnością na 5 - 6 godzin przyciągnie tylko osoby szczególnie zainteresowane tematem lowriderów, jednak nawet jeśli pogramy dwie godziny – i tak powinno się opłacać. Jako gra wyścigowa nie jest to produkt godny polecenia, ale każdy kto chciałby zbudować lowridera i pobawić się nieco hydraulikę nie znajdzie nic lepszego.