"Doskonały stan techniczny, igiełka..."
Ponoć zakupy to czysta przyjemność i świetna zabawa. Tak przynajmniej twierdzi moja żona. No cóż, nie mogę powiedzieć, by jej argumentacja w jakikolwiek sposób mnie przekonywała. Maraton po centrach handlowych, któremu permanentnie towarzyszy męczące jaskrawe światło na sufitach tychże centrów oraz mocno irytujący szum klimatyzatorów w każdym sklepie jakoś do mnie nie przemawiają. Zresztą nie tylko zakupy w centrach handlowych męczą...
„Do sprzedania śliczny VW Passat B6 2.0 TDI, 2006 rok, przebieg 180 tys. km, perfekcyjny stan techniczny i wizualny, igiełka, 200% bezwypadkowy, oryginalny lakier, technicznie igła, wizualnie igła, super zadbany, stan jak nowy, silnik ładnie i cicho pracuje, bez wycieku, nic nie brzęczy i nie stuka, super sprawne zawieszenie, igła, jak nowy, sprowadzony, opłacony.” Widząc takie ogłoszenia czuje się jak świeżo upieczony, osamotniony saper na podmiejskiej drodze tuż za granicami Kabulu – osaczony, samotny, prześladowany, przestraszony, że każdy mój krok może się źle dla mnie skończyć…. Bo niestety w dzisiejszych czasach kupno samochodu używanego to niemal balansowanie na granicy rozsądku – wartych zainteresowania ofert trzeba długo szukać, a te, które powinny być omijane szerokim łukiem zwykle w każdej wyszukiwarce pojawiają się na pierwszych pozycjach.
Jednak, by zminimalizować ryzyko „trafienia na minę”, warto pamiętać o kilku podstawowych zasadach. Przede wszystkim, osoby prywatne, nie zajmujące się zawodowo handlem samochodami używanymi, zwykle nie zamieszczają swoich ogłoszeń na pierwszej stronie wyników wyszukiwania. Specjalnie ich nie wyróżniają, nie pogrubiają tekstu ogłoszenia, nie starają się za wszelką cenę zwrócić uwagi kupującego. Dlaczego? Bo wyróżnienie ogłoszenia na portalach aukcyjnych może podwoić, a nawet potroić cenę standardowego ogłoszenia. Na taki krok i taki wydatek decydują się tylko osoby, które desperacko pragną sprzedać swoje auto. A gdy ktoś za wszelką cenę próbuje sprzedać samochód, zwykle ma ku temu bardzo poważny powód. I najczęściej tymże powodem jest… ten samochód i jego stan techniczny.
Druga sprawa – wystrzegajmy się ogłoszeń, które brzmią jak to przytoczone powyżej. Przesadnie „kwiecisty” język w ogłoszeniu, połączony z natarczywym przekonywaniem, że auto jest „jedyne w swoim rodzaju, super stan techniczny jak nowy, 200% bezwypadkowe” powinien wzbudzić co najwyżej naszą czujność. Samochód sześcioletni, z przebiegiem niemal 200 tys. km, nie może wyglądać jak nowy. Drobne uszkodzenia lakieru spowodowane drobnymi kamyczkami wylatującymi spod kół innych pojazdów, wyrobione klamki drzwi, wytarte kolo kierownicy, spolerowane pedały hamulca i sprzęgła, wytarty drążek zmiany biegów – po 180 tys. km elementy wnętrza auta mają prawo być nieco zużyte. Jeśli są nowe, lub też wyglądają jak nowe, to znaczy, że sprzedający w sposób „nadprogramowy” przygotował auto do sprzedaży. A to niestety oznacza, że mógł także zając się nie tylko tym co widać na zewnątrz, ale również silnikiem i stanem licznika.
Stopień skomplikowania współczesnych samochodów oraz spryt nieuczciwych sprzedających sprawiają, ze skuteczne jeszcze kilka lat temu metody sprawdzania stanu technicznego auta będącego w kręgu zainteresowania, niestety już nie wystarczają. Pobieżne oględziny wnętrza, przegląd książki serwisowej, sprawdzenie dat produkcji szyb, zamalowania lakierem uszczelek przy oknach, nawet wykorzystanie czujnika grubości lakieru – wszystkie te czynności w konfrontacji z doświadczonym oszustem na nic się zdają. Książkę serwisową bardzo łatwo podrobić, przywrócenie zniszczonego wnętrza do perfekcyjnego stanu to niezbyt kosztowna inwestycja, na którą decyduje się niemal każdy nieuczciwy sprzedawca. Auto – detailing potrafi kiepskiemu i zmatowiałemu lakierowi przywrócić pierwotny blask. Cofnięcie licznika? Ta usługa kosztuje zaledwie kilkadziesiąt PLN i niestety niemal każdy serwis bez problemu jej dokona. Zatem co nam pozostaje?
VIN – na podstawie numeru identyfikacyjnego pojazdu możemy dowiedzieć się czegoś więcej o jego historii. Warto spróbować pozyskać informacje w krajowych sieciach serwisowych. Jeśli te nie dysponują taką wiedzą, warto skontaktować się z serwisami zagranicznymi widniejącymi w książce serwisowej. Zwykle nieuczciwość sprzedającego wychodzi na jaw już przy pytaniu o przebieg auta.
Jeśli przebieg się zgadza, warto dalej drążyć temat. Wizyta w sieci wyspecjalizowanych warsztatów i oględziny auta przez specjalistę zwykle ujawniają próby maskowania wypadkowej przeszłości auta. Zresztą, sami mechanicy twierdzą, że nieuczciwi sprzedawcy zwykle są minimalistami, którzy z lenistwa lub zaniedbania zawsze pozostawiają ślady swojej nieuczciwej działalności. Dlatego należy być bardzo czujnym i skrupulatnym w czasie oględzin auta i wówczas uda się nam wyłapać wszelkie próby przekłamania rzeczywistości.