Podsumowanie tygodnia 21.05-27.05
W dzisiejszym Niepokornym Podsumowaniu Tygodnia przeczytacie o drobnych zakusach BMW na rynek chiński, kolejnych nowych supercarach, hybrydzie w Le Mans, SUVie dla nowobogackich oraz o interesującym połączeniu sił i jego niewykorzystanym potencjale.
Z pewnością najbardziej głośną wiadomością mijającego tygodnia jest mariaż Alfy Romeo z Mazdą. No dobrze, może mariaż to za wiele powiedziane – producenci ci podpisali porozumienie dotyczące wspólnego stworzenia roadstera. Rozgorzały dyskusje na ten temat i pojawiają się domysły, jak mógłby wyglądać efekt takiego związku. Mnie zaś zastanawia tylko jednak rzecz – dlaczego roadster? Obie marki mają bardzo długą tradycję i spore doświadczenie w tworzeniu tego typu samochodów, więc skąd pomysł na połączenie sił właśnie dla takiego projektu? Cóż, najwyraźniej kryzys i cięcie kosztów spowodował, że nawet dwie konkurujące ze sobą motoryzacyjne legendy będą produkowane w jednej fabryce. Skoro jednak obaj producenci tak się polubili, to dlaczego nie popracować wspólnie w mniej niszowych segmentach, gdzie unifikacja rozwiązań jest czymś niemal oczywistym? Alfa Romeo na przykład wciąż zmaga się z wypuszczeniem na rynek Giulii, chociaż produkcję 159 zakończono pod koniec zeszłego roku. Może szczypta całkiem udanej Mazdy 6 coś by pomogła? Wielką furorę robią teraz na rynku SUVy i crossovery – czemu zatem nie zainteresować się Mazdą CX-5? Albo CX-7 - choć już niemłoda, nadal jest świetnym autem, więc może warto byłoby być przy tworzeniu jej następcy? Alfa Romeo mogłaby z kolei pomóc Mazdzie w kwestii silników benzynowych – zwiększenie stopnia sprężania, którym chwalą się ostatnio, raczej niewiele pomoże w starciu z silnikami turbo o małej pojemności, których koncern Fiata ma bardzo wiele odmian. Włosi mogliby też wytłumaczyć Japończykom, że deska rozdzielcza nie zawsze musi mieć nudny i sztampowy wygląd, a wykończenie jej tylko i wyłącznie czarnymi i twardymi plastikami zazwyczaj nie jest dobrym pomysłem. Ogólnie rzecz biorąc, ci dwaj wspaniali producenci powinni raczej skupić się na wzajemnym poprawianiu niedociągnięć i eliminowaniem swoich braków, aby zamieszać w popularnych segmentach. Współpraca nad autem, które kupi garstka entuzjastów raczej nie zaowocuje nagłym rozwojem i rosnącą dochodowością marki.
Pomysłu na większy przypływ gotówki szuka za to BMW, które ponoć snuje plany zaprezentowania serii 1 w wersji sedan. Widać nie chce dać się wyprzedzić Audi, które już jakiś czas temu zapowiedziało wprowadzenie A3 z trójbryłowym nadwoziem. Posunięcie jest o tyle logiczne, że seria 3 jeszcze 10 lat temu nie miała nawet 4,5 m długości, dziś jest większa o niemal 20 cm. Zatem nowy sedan wskoczyłby w niszę pozostawioną przez poprzednie „trójki”, a i tak, mimo że bazowałby na kompakcie, trudno byłoby nazwać „małym”. Europejczycy nie są raczej fanami „limuzyn” w tej klasie, ale jeśli jest to auto marki premium, reakcja rynku może być zgoła inna. A nawet jeśli nie będzie, to niewielka strata – na pozostałych kontynentach liczy się przede wszystkim nadwozie sedan – zwłaszcza w Chinach, skąd europejscy producenci czerpią ostatnio ogromne zyski. Z tego chociażby powodu można być spokojnym o sukces trójbryłowej „jedynki”.
Coraz większą wiarą w dochodowość obdarzany jest ostatnio również segment supercarów. Niedawno pisaliśmy o kolejnych doniesieniach dotyczących polskiej Arrinery i rosyjskiej Marussi, a już dochodzą nas słuchy o następnych graczach. Holendrzy zapowiedzieli pojazd o nazwie Vencer Sarthe, który swoim noble’opodobnym nadwoziem i 510-konnym silnikiem raczej nie narobi zamieszania na rynku. W przeciwieństwie do drugiego supercara z mijającego tygodnia, tym razem ze znaczkiem Renault, które zaprezentowało wizualizację modelu Alpine A110-50 Concept. Należy, co prawda, traktować to jako bardzo wstępne zapowiedzi tego, co może kiedyś powstać, ale byłby to bardzo spektakularny come back. Francuski supercar byłby jak powiew świeżego powietrza, ponieważ w przeciwieństwie do wielu swoich potencjalnych konkurentów, nie przypomina wyglądem żadnego produkowanego samochodu. Trzymajmy kciuki, bo może być ciekawie.
Ciekawie jest natomiast już teraz na linii startowej wyścigu Le Mans i to ponownie za sprawą Audi. Niemiecki producent kilka lat temu wprowadził spore zamieszanie wystawiając samochód z silnikiem wysokoprężnym. Spektakularne zwycięstwa, jakie odnosiły Audi z silnikami TDI sprawiły, że inni producenci, na przykład Peugeot, poszli w ich ślady. Teraz zaś inżynierowie z Ingolstadt zaprezentowali… hybrydę! Audi R18 e-tron quattro, to projekt naprawdę niezwykły i godny uwagi. Zazwyczaj ironizuję i poddaję w wątpliwość ideę hybrydowego auta sportowego, ale nie w tym wypadku. Sport samochodowy to plac zabaw dla projektantów, inżynierów i wizjonerów, gdzie mogą wprowadzać w życie swoje pomysły, nawet te nieco szalone i bardzo drogie. Właśnie dzięki takim projektom, jak nowy bolid Audi, możemy liczyć na to, że kiedyś auta hybrydowe będą stanowiły prawdziwą alternatywę dla tych z samym tylko silnikiem spalinowym.
A na zakończenie coś, co chyba na dobre zagości w Podsumowaniach, a mianowicie odpustowy SUV. Tym razem pewien niemiecki tuner wziął na (póki co wirtualny) warsztat Mercedesa klasy G i poddał go pewnym… przeróbkom. I kiedy mówię „przeróbkom” mam na myśli „profanacji”. Twarda, postmilitarystyczna terenówka, która przez ponad trzy dekady obrosła legendą i wyposażeniem luksusowej limuzyny, otrzymała „sportowy” body kit, obniżone zawieszenie i złoty lakier. Aż chce się zapytać, za ile można gaz zamontować – ktoś, komu to auto mogłoby się spodobać z pewnością chciałby mieć butlę z LPG w bagażniku…