Podsumowanie tygodnia 14.05-20.05
W dzisiejszym Niepokornym Podsumowaniu Tygodnia przeczytacie o wielu, mniej lub bardziej, urodziwych SUVach, zmianie planów Porsche oraz o tym, czy Mercedes ma szanse w starciu z Dacią.
Polacy nie gęsi, ale swojego samochodu nie mają. Mają go za to nawet Rumuni, z których zwykliśmy się śmiać. Śmialiśmy się z Logana, kiedy wchodził na rynek, bo kto kupi taki brzydki i przestarzały samochód? Obecnie kupimy go w trzech odmianach (sedan, kombi van MCV oraz pick-up), a oprócz niego do wyboru mamy hatchbacka Sandero i crossovera Duster’a. Każdy z tych modeli odnosi sukces i Renault tak jest zadowolone z poczynań rumuńskiej marki, że zaczyna pozwalać jej na coraz śmielsze kopiowanie swoich modeli i korzystanie z coraz większej ilości rozwiązań. Niedawno opisywaliśmy wrażenia z pierwszych jazd testowych nowym Lodgy, za którego bazę posłużył Scenic, a już dochodzą nas słuchy o nowym „Francuzie” po rumuńskiej kuracji. Tym razem padło na poczciwe Kangoo, które, po stosownych zmianach, zwać się będzie Dokker. Trudno to określić inaczej, jak „doskonałe posunięcie”. Jeśli gdzieś szukać klientów na prosty, praktyczny i tani samochód, to gdzie lepiej, jak nie w segmencie aut użytkowych? Wbrew pozorom jednak, ten krok może, zupełnie niezamierzenie, być dla Dacii nobilitujący. Kiedy bowiem Dokker pojawi się na rynku, na pewno niejeden dziennikarz wpadnie na pomysł, aby przeprowadzić porównanie typu „czy warto przepłacać” i będzie chciał zestawić ze sobą bliźniacze modele różnych marek. Obok Dokker’a postawi zatem Renault Kangoo oraz, również bazującego na Francuzie, Mercedesa Citan’a. Kto by przypuszczał, że kiedykolwiek doczekamy się pojedynku między Dacią i Mercedesem, nawet jeśli odbędzie się on na gruncie aut użytkowych? Rumuńska wersja „kangura” startować będzie co prawda z gorszej pozycji, jako że nie bazuje na najnowszym modelu, ale z pewnością korzystna cena w pełni to zrekompensuje. Nie zdziwcie się zatem, jeśli za jakiś czas zobaczycie w swoim ulubionym czasopiśmie nagłówek „Dacia pokonała Mercedesa”.
Nie mniej kontrowersji szykuje się w segmencie luksusowych SUVów. Niedawno ekscytowałem się planami Lamborghini odnośnie debiutu w tej klasie, a także zastanawiałem się co projektant widział ładnego w Bentley’u EXP 9 F. Okazuje się, że ten drugi doczekał się już pomysłu na kampanię promocyjną. Bardzo interesującą, bowiem ma polegać na starcie w przyszłorocznym Dakarze Volkswagenów Touaregów ze zmienionymi nadwoziami, mającymi przypominać brytyjskiego SUV’a. To tak, jakby dać komuś trapery na bieg przełajowy, aby w ten sposób promował lakierki. Ale Bentleyowi oczywiście nie chodzi o to, aby ktoś uwierzył, że ich luksusowa pseudoterenówka poradzi sobie poza utwardzonymi drogami, ale i tak zastanawiający pomysł na promocję. Równie dziwny jest projekt zwany Tresor – ekskluzywny SUV, którego projektanci działali z błogosławieństwem Bentley’a. Patrząc na ten odpychający twór, zmieniający elementy charakterystyczne dla stylistyki brytyjskiej marki w definicję kiczu, trudno mi zrozumieć dlaczego Bentley wyraził na to zgodę. Jedyne co przychodzi mi do głowy, to chęć powiedzenia „Hej, nasz projekt SUV’a jednak nie jest taki brzydki, prawda?”. Co jeszcze mnie niepokoi to fakt, że niedawno krytykowałem inny, podobnie odpychający twór, zwany Eterniti Artemis Super-SUV. Czyżby czekała nas plaga odpustowych super-suvów?
Odpustowo z pewnością nie wygląda za to koncepcyjny Aston Martin Lagonda. Pojawia się tu jednak inny problem, jako że Aston Martin, który również chciał nieco uszczknąć z dochodowego rynku luksusowych SUVów, teraz nie wie co z tymi planami zrobić. Ugiął się bowiem pod falą krytyki i skłania się teraz ku stworzeniu sedana. Co jest o tyle zastanawiające, że już ma taki model – nazywa się Rapid i raczej nie potrzebuje wewnętrznej konkurencji. Nie dziwię się naturalnie, że fani marki wzdrygają się na myśl powstania „terenowego” Astona Martina, ale dziwię się Astonowi, że ich słucha. Porsche też było krytykowane, a mimo tego niezbyt urodziwe Cayenne okazało się najbardziej dochodowym modelem marki. Trzeba pamiętać, że produkcja samochodów, to nie tylko trwanie w glorii własnej historii, ale przede wszystkim biznes. A także o tym, że ci, którzy krzyczą najgłośniej, mogą najczęściej pozwolić sobie na model ukochanej marki w skali 1:43.
Uspokoją się za to fani Porsche – na rynku nie pojawi się mniejszy brat Boxtera. Nadal uważam, że pomysł był całkiem dobry, a mniejszy model niekoniecznie musiałby rozmieniać legendę Porsche na drobne – mając 200 KM startowałby z tego poziomu, co pierwszy Boxter. Widać jednak Porsche sądzi inaczej i nie chcą, aby ich model był porównywany ze zwykłymi odmianami Audi TT, BMW Z4 i Mercedesa SLK. Może po prostu chcą dać trochę czasu na odpoczynek sobie i całej branży, po zamieszaniu, jakie spowodowali wprowadzając Cayenne i Panamerę i szykując średniego SUVa, Cajuna?