Peugeot 508 Sport Engineered. Co znaczy dla marki?
Peugeot wprowadza na rynek najmocniejszy model w historii. Dlaczego teraz? Co marka może zyskać, tworząc 508 Sport Engineered? Już tłumaczę.
Jak to jest, że Peugeot w całej swojej historii tak dobrze radził sobie w sportach motorowych, a nigdy nie przekuł sukcesów na prawdziwie sportowe modele? Zastanówcie się - najpierw rajdy w legendarnej grupie B, w której 205 Turbo wywalczyło Peugeotowi dwa tytuły mistrzowskie w klasyfikacji konstruktorów. Później wygrane w Dakarze, w wyścigach wytrzymałościowych, starty w Formule 1 - choć akurat te średnio udane - i wieloletnie zaangażowanie w wyścigi samochodów turystycznych i Rajdowe Mistrzostwa Świata.
Peugeot nie zmienił nigdy postrzegania marki i poza bardzo cenionymi na rynku hot hatchami GTI, nie zawojował nic wśród samochodów sportowych. Co nie znaczy, że nie próbował.
Pierwszy, wart uwagi, projekt supersamochodu pokazano w 1988 roku - to Peugeot Oxia. Ważył 1380 kg i miał turbodoładowany silnik V6 o pojemności 2849 cm3, który osiągał - uwaga - 680 KM i 726 Nm! Oxia była w pełni działającym prototypem, który osiągnął 349 km/h. Na świecie została tylko jedna sztuka. Patrząc na ten samochód, wyceniałbym go dzisiaj na miliony, a tu proszę - Musee de l’Aventure odkupiło go za 141 500 euro.
Doskonale pamiętam też stworzonego przez Peugeota konkurenta Mercedesa-McLarena SLR. Tak, dobrze przeczytaliście. Peugeot 907 zapadł mi szczególnie w pamięć, bo kiedy prezentowano go w 2004 roku, miałem jakieś 13 lat. A który trzynastolatek nie chciałby samochodu z V12 i przeszkloną (!) maską! Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że takie wizje raczej nie wyjeżdżają z fabryk takich producentów, jak Peugeot. 907 miało V12 6,0 l złożone z 2 silników V6, które osiągało 500 KM. Podobno pierwsze 100 km/h osiągało w 3,7 s. Powstał tylko jeden egzemplarz, który stoi w muzeum Peugeota.
Kiedy już Peugeot miał wypuścić na rynek sportowy samochód, to był to model RCZ. Niby sportowy, niby fajny, coupe i w ogóle, ale z napędem na przód nie porywał. Może poza wersją R. Z rynku zniknął po 5 latach produkcji.
Na rynek wjeżdża Peugeot 508 Sport Engineered. Nie jest to może coupe, ale jest to najmocniejszy, seryjnie produkowany Peugeot w historii. Czy tym razem marzenia o sporcie zostaną spełnione?
Mocne samochody musiały się zmienić
Zdania o tym, jak to coraz bardziej restrykcyjne normy emisji spalin zabierają nam kolejne samochody szczególnie te sportowe, nikogo już nie dziwią. Mogą nawet męczyć, bo powtarzane są nader często. Co gorsza, zabierają nam duże, bardziej paliwożerne silniki, ale też ich dźwięk. Już od 2020 roku nowe modele samochodów mają być o 2 dB cichsze, co słychać bardzo wyraźnie w przypadku samochodów sportowych - nawet tych z silnikami V8.
Dlatego też do akcji wkroczyły hybrydy, które efektywnie obniżają emisje, nawet jeśli zespolone są z mocniejszymi silnikami. Tylko silniki elektryczne i ciężkie akumulatory przyniosły coś jeszcze - odpowiednio dobrane, sprawiają, że duża moc staje się bardziej przystępna. Osiągnięcie 300 czy 400 KM w hybrydzie z 2-litrowym silnikiem spalinowym jest prostsze, niż zrobienie tego samego jedynie za pomocą mechaniki.
W "erze hybrydowej" stworzenie 300-konnego Peugeota 3008 czy Opla Grandlanda X - samochodów, które do tej pory musiałyby być określane jako "szalony pomysł", nie było wielkim wyczynem. Musimy się powoli przyzwyczajać do tego, że takie osiągi mogą być coraz bardziej dostępne, szczególnie że prowadzenie mocnych samochodów jest dzisiaj tak łatwe.
I właśnie z tej okazji skorzystał też Peugeot, decydując się w końcu wprowadzić do oferty najmocniejszy samochód, jaki do tej pory wyprodukował.
Peugeot 508 Sport Engineered to hybryda
Ma 360 KM i 520 Nm, a zaledwie 1.6 l pojemności. Właśnie dlatego, że ma silnik elektryczny z akumulatorem o pojemności 11,5 kWh. Dzięki temu też, mimo że 508 jest z definicji przednionapędowe, Sport Engineered ma napęd na cztery koła, bo to prąd napędza tylną oś. Efektem takiej konstrukcji jest 5,2 s do 100 km/h i 250 km/h prędkości maksymalnej.
O sportowych aspiracjach świadczą też wszelkiego rodzaju smaczki stylistyczne i nie tylko - koła mają szerszy rozstaw, dostajemy dostrojone adaptacyjne amortyzatory i hamulce z 4-tłoczkowymi zaciskami. To ostatnie to już konkret, ale który jest też potrzebny w samochodzie szybszym, a jednocześnie cięższym od wersji czysto spalinowych. 508 zresztą już teraz występuje w wersji hybrydowej o mocy 225 KM, która waży 1864 kg.
Volvo już to zrobiło
Podobny samochód wystawiło Volvo do walki z trzema huliganami - BMW M3/M4, Mercedesem AMG C63 i Audi RS4. To S60 o podobnej do Peugeota nazwie Polestar Engineered. Ma 405 KM, napęd na cztery koła, hamulce Brembo, zawieszenie Ohlins i silniki elektryczne. Do 100 km/h rozpędza się w 4,4 s.
Jeździłem już tym S60 Polestar Engineered (naprawdę te nazwy muszą być takie długie?) i spodziewam się, że Peugeot może być podobny. To znaczy bardzo stabilny, całkiem sportowy, ale jednak jako hybryda nie potrafi uciec od komfortu i wywołać większych emocji, kiedy znudzi ci się już mocne przyspieszanie i pokonywanie zakrętów o wiele za szybko. No i ta masa, blisko 2 tony. Tego nie da się przeskoczyć, to przeszkadza w sportowej jeździe.
Volvo zdawało sobie sprawę z ograniczeń takiego rozwiązania i dlatego liczba polestarów w sprzedaży nie była duża. Co więc może chcieć ugrać Peugeot?
coś ciekawego na coraz nudniejszym rynku
Z jednej strony mamy nowe emisje spalin i ich konsekwencje, czyli rynek zmierzający do saturacji, oferowania niemal identycznych technicznie samochodów, które różnią się tylko wyglądem. Z drugiej strony rynek tych wszystkich "samochodów ze sportowymi znaczkami" nie słabnie. Gdzieś pomiędzy trzeba wziąć pod uwagę, że większość klientów raczej chce, żeby samochód był praktyczny. Nawet jeśli ma być w nim więcej sportu.
Dlatego też Porsche utrzymuje się z Cayenne, Macana i Panamery, dlatego Audi wycofuje TT i R8 z rynku, Alpine nie zamierza (przynajmniej w tej formie) kontynuować produkcji A110 i tak dalej. Jest rynek na sportowe coupe, ale na tyle specyficzny i niszowy, że nie dla każdej marki jest to opłacalne.
Jeśli więc ktokolwiek ma kupić Peugeota 508 Sport Engineered, to właśnie ci klienci pośrodku. Ci, którzy nie wydają na samochód za dużo, ani za mało i którzy lubią samochody sportowe, ale w praktycznym opakowaniu.
No i clou całego programu - te "wzmocnione", usportowione auta wyglądają po prostu fajniej. Są wyjątkowe z tymi wszystkimi wlotami powietrza, dużymi hamulcami, dobrymi oponami i innymi atrybutami ulicznej dominacji. Nawet jeśli 508 Sport Engineered, który ma trafić do salonów na początku 2021 roku, okaże się dość drogi - bo musi być droższy od 225-konnej hybrydy za 204 tys. zł - to i tak zrobi swoje. Będzie tym, który wygląda i jeździ najlepiej w gamie, co nie znaczy, że musi być radykalny.
Czy faktycznie taki będzie? Przekonamy się już niedługo.
Redaktor