Patrz na drogę, nie na billboard!
Czy przydrożne reklamy mogą być niebezpieczne dla kierujących?
Reklamy wielkoformatowe, czyli tzw. billboardy, wtopiły się na dobre w pejzaż wielkich miast i nikogo z ich mieszkańców już specjalnie nie szokują. Inaczej ma się sprawa z kierowcami, którzy stojąc często w korkach, są wręcz bombardowani wciąż zmieniającymi się informacjami reklamowymi umieszczanymi na wielkoformatowych płaszczyznach. Pół biedy, gdy mamy do czynienia ze standardowymi wyklejanymi billboardami, znacznie gorzej gdy „uderzy” w nas, szczególnie po zmroku, reklama z tablicy świetlnej typu LED. Jaskrawe światło emitowane przez tę ostatnią może bowiem skutecznie oślepić kierującego, a wtedy o kolizję czy potrącenie pieszego nietrudno.
Blondyna z mega-biustem
Zdaniem fachowców reklamy wielkogabarytowe przyczyniają się do obniżenia koncentracji, gdyż głównym zadaniem tych ostatnich jest zwrócenie uwagi kierujących na przekazywane w nich treści. Szczególnie niebezpieczne, wg. danych pochodzących z badań, są tzw. telebimy, czyli reklamy w ruchomymi elementami mogące doprowadzić do groźnych sytuacji drogowych. Trudno się z tym nie zgodzić. Sam pamiętam sytuację, w której po zagapieniu się na „bufory” seksownej blondynki uśmiechającej się z billboardu (zaraz, zaraz, co to ona reklamowała?), zmuszony byłem do nagłego hamowania przed światłami na ruchliwym skrzyżowaniu. Według psychologów, zerkanie na tablice reklamowe to naturalny odruch poznawczy każdego człowieka. Jak sami jednak podkreślają, w określonych sytuacjach drogowych może on jednak przynieść więcej szkód, niż pożytku.
Diodowe oślepiają!
Jak pokazuje drogowa rzeczywistość, prawdziwym utrapieniem wielu kierujących nie są jednak „zmieniające” się standardowe billboardy, ale tzw. świecące tablice. W wielu przypadkach jaskrawe blaski dobiegające z dynamicznych LED-owych telebimów, są bowiem po prostu niebezpieczne dla użytkowników ruchu drogowego. Przede wszystkim ograniczają one ich pole widzenia, przyczyniając się często – szczególnie w przypadku zmęczonych długą jazdą kierowców – do tzw. zjawiska olśnienia. Przyczyny takiego stanu rzeczy mogą być opłakane, począwszy od niezauważenia znaku drogowego, a skończywszy na niedostrzeżeniu innych użytkowników drogi – w tym przede wszystkim pieszych. Niektórzy właściciele świecących tablic reklamowych (na razie, niestety, nieliczni) dostrzegając te problemy, decydują się na zmniejszenie natężenia emitowanego przez nie światła, a nawet wyłączają je po godzinie 22. Wypada sobie życzyć, aby takim postępowaniem „zarazili” się również inni posiadacze ulicznych LED-ów.
Co na to przepisy?
Generalnie reklamy wielkoformatowe – zarówno standardowe, jak i świetlne – nie mogą być montowane przy drogach międzynarodowych, w pasie drogowym poza obszarami zabudowanymi (z wyjątkiem parkingów), na wszystkich skrzyżowaniach i zjazdach z dróg, a także na wiaduktach. W tym ostatnim przypadku chodzi jednak wyłącznie o wiadukty kolejowe. W innych przypadkach, zgodę na umieszczenie reklamy wielkoformatowej musi wyrazić zarządca drogi. Co ciekawe, może jej odmówić jedynie w wyjątkowych sytuacjach wynikających głównie z art. 40 ustawy o drogach publicznych (m.in. ze względu na nieodpowiednią odległość od pasa ruchu). W polskiej praktyce zarządcy dróg biorą pod uwagę jedynie gabaryty reklamy, nie nakładając jednak obowiązku sporządzenia oceny stanu bezpieczeństwa …
W stylu Don Kichota
W ostatnim czasie niektórzy zarządcy dróg decydują się jednak na odmowę umieszczania reklam wielkogabarytowych (w tym przede wszystkim LED) w pasie drogowym. Jest to jednak nadal przysłowiowa walka z wiatrakami. Dlaczego? Chodzi o reklamy instalowane na terenach prywatnych, które nie należą do zarządców dróg. W tym przypadku nie ma przepisów precyzujących ich lokalizację (czytaj: bezpośrednie sąsiedztwo z drogą) oraz ich kształt. Co na to Ministerstwo Infrastruktury? Dla zobrazowania sytuacji wystarczy jedynie krótki cytat z odpowiedzi na interpelację jednego z posłów: „ /…/ resort (infrastruktury, przyp. red.) zauważa potrzebę stworzenia odpowiednich przepisów, które w sposób wyraźny i czytelny określałyby zasady lokalizacji reklam poza pasem drogowym. Konieczność wypracowania odpowiednich przepisów prawnych jest niezbędna i uzasadniona. Potwierdzają to liczne sygnały, które napływają do resortu infrastruktury, informujące o negatywnym wpływie reklam dynamicznych i wielkoformatowych (w tym szczególnie reklam wykorzystujących diody świetlne) na bezpieczeństwo ruchu drogowego ... Problematyka ta wykracza jednak poza przepisy dotyczące dróg publicznych /…/” Czytając to trudno o właściwy komentarz i nadzieję na poprawę sytuacji w tym zakresie.