Off-Road Drive: Rajdy Bezdroży - recenzja
Gier traktujących o motosporcie jest całe morwie. Każdego roku wychodzi co najmniej kilkanaście produkcji pozwalających na kierowanie bolidem F1, rajdówką Sebastiana Loeba czy najciekawszymi samochodami sportowymi po najbardziej znanych torach. Niestety miłośnicy off-roadu wydają się być traktowani po macoszemu - gier o tej tematyce powstaje znacznie mniej, a gdy już ktoś zdecyduje się zainwestować w projekt w całości poświęcony zmaganiom samochodów 4x4, to najczęściej budżet nie jest najwyższy. Tak właśnie było w przypadku Off-Road Drive: Rajdy Bezdroży - rosyjskiej gry podejmującej temat trialów 4x4.
Zasady gry są proste – mamy samochód terenowy, piekielnie trudny teren pełen wzniesień, zjazdów, błota oraz przeszkód wodnych oraz rygorystyczne reguły: nie można opuścić trasy ani strącić gęsto rozmieszczonych bramek. W czasie próby jesteśmy sami, a naszym jedynym punktem odniesienia jest czas, a później również duch samochodu z najlepszego przejazdu.
Podczas zmagań musimy zmieniać ustawienia napędów: dołączamy napęd na cztery koła, wrzucamy jedynie tryb RWD, blokujemy dyferencjał centralny, przedni i tylni. Niestety – rozwiązanie tego elementu nie jest wystarczające. Mimo, że zmiany rzeczywiście wpływają na jazdę, to jednak można było to rozwiązać lepiej. W Off-Road Drive: Rajdy Bezdroży nawet na zablokowanych dyferencjałach możemy dość swobodnie skręcać i osiągać przyzwoite prędkości.
Jeśli jesteśmy już przy wysokich prędkościach, to na niektórych trasach możemy nieco się rozpędzić, a wtedy gra obnaża swoje niedostatki w fizyce – ciężkie terenówki przy 60 km/h prowadzą się niczym małe zabawki. Fizyka gry jest dość sztuczna, a do tego pełna drobnych problemów, szczególnie podczas kolizji oraz pokonywania trudnego terenu np. fragmentów głębokiego błota.
Jeśli pamięć mnie nie myli, to Screamer 4x4, dobre dziesięć lat temu, był lepszą grą od strony odwzorowania realiów triali. Bawiłem się przy nim o wiele lepiej, dłużej, a co więcej: realizm był znacznie większy, szczególnie w kwestii napędów. Do tego możliwe było swobodne jeżdżenie po sporej planszy, pełnej górek. Off-Road Drive: Rajdy Bezdroży ma budowę bardziej zamkniętą: trasy są sztywno wytyczone i mają charakter korytarzy. Wszystko byłoby dobrze, gdyby poza zmaganiami trialowymi możliwe było eksplorowanie jakiejś większej przestrzeni w trybie swobodnej jazdy.
Niestety największym problemem gry jest mechanika. Gra nie wybacza błędów – jeśli źle wjedziemy w trudny, grząski teren, to spędzimy w nim co najmniej kilkanaście sekund, próbując podłączyć wyciągarkę i wyjechać. O wiele prostszym rozwiązaniem jest przywrócenie pojazdu na trasę – wystarczy kliknąć R i poczekać trzy sekundy, by rozpocząć próbę pokonania przeszkody. Jest to rozwiązanie całkowicie odchodzące od realiów off-roadu, ale chyba konieczne, bo niejednokrotnie w grze można wpaść w miejsce, z którego wyjechanie będzie graniczyło z cudem. Nie mniej jednak: Off-Road Drive: Rajdy Bezdroży nie wybacza błędów i zmusza nas do utrzymywania wysokiego tempa przejazdu. W rzeczywistych zmaganiach off-roadowych często nie czas, a pokonanie przeszkody jest prawdziwym wyzwaniem.
Niskobudżetowość Off-Road Drive: Rajdy Bezdroży widać również po samochodach, które nie posiadają licencji. Co to oznacza dla gracza? Jedyną niedogodnością jest fakt, że pojazdy nie mają oryginalnych nazw marki i modelu.
My, miłośnicy motoryzacji, bez problemu w pamięci odnajdziemy odpowiednie nazwy, bowiem modele zostały stworzone w oparciu o prawdziwe off-roadowe maszyny. Podstawowym pojazdem jest niewielkie, ale dzielne Suzuki Samuraj. Poza tym mamy Nissana Patrola czwartej generacji (1987–1997), Land Rovera Defendera w wersji krótkiej oraz Toyotę Hilux piątej generacji (1988-1998). Do tego dochodzi kilka modeli Jeepa Wranglera, a także znaczniej mniej popularny w świecie Ford Ranger. Jako, że gra została stworzona przez Rosjan, sporą część wszystkich maszyn stanowią UAZ-y: od klasycznego modelu UAZ 31514 po nieco bardziej nowoczesnego Patriota oraz Huntera. Do tego dochodzi kilka pojazdów typu buggy, ale bez wątpienia brakuje niektórych maszyn bardzo popularnych w off-roadzie. Gdzie Mercedes klasy G, Jeep Cherokee czy Toyota Land Cruiser?
Problemem jest niedopracowany widok z wnętrza pojazdów, który jest niegrywalny zarówno ze względu na skandaliczną widoczność, jak i bardzo niską jakość wykonania wnętrza. Ta gra ma gorzej wykonane wnętrza niż Need For Speed: Porsche z 2000 roku. W grach wideo dekada to szmat czasu, więc projektanci wyjątkowo się nie postarali. Skuchą okazuje się również model uszkodzeń. W grze możliwe jest odkształcanie elementów karoserii oraz pobrudzenie jej błotem, jednak uważam, że twórcy powinni rozważyć implementację uszkodzeń typu zalewanie silnika wynikające ze zbyt szybkiego wjechania w bród czy uszkodzenie zawieszenia. Niestety – tego również nie doświadczymy. Na szczęście modele karoserii wykonano z dokładnością i nie można im nic zarzucić, szczególnie w porównaniu do innych elementów gry, które są wykonane gorzej. Mowa oczywiście o trasach, które odwzorowano z pomysłem, jednak ich szczegółowość pozostawia sporo do życzenia. Nie najlepiej prezentuje się błoto (a szczególnie koleiny) oraz woda i drzewa.
Jeśli chodzi o przyjemność płynącą z rozgrywki, to przeciętny miłośnik gier rajdowych i wyścigowych uzna, że gra jest zbyt trudna – dojechanie do mety nie jest wcale tak prostym zadaniem. Trzeba opanować sterowanie (skróty klawiaturowe do wyciągarki, napędów). To bez wątpienie nie kolejny Need For Speed. Z drugiej strony, miłośnik zmagań 4x4 zaznajomiony z realiami poruszania się po wertepach znajdzie wiele nieścisłości, który zmniejszą przyjemność płynącą z rozgrywki.
Off-Road Drive: Rajdy Bezdroży to tytuł na kilka godzin zabawy, jednak ciężko uznać go za pozycję godną uwagi. Grafika nie wygląda źle, ale liczne mankamenty jeśli chodzi o realizm i fizykę psują ogólny wizerunek. Do tego dochodzi jeszcze kiepska muzyka, brak licencji oraz konieczność przejeżdżania tras w ekspresowym tempie. Ta gra to zmarnowany potencjał: podstawy były, ale czegoś zabrakło. Pieniędzy? Czasu na dopieszczenie tytułu?
Co mają robić miłośnicy trialu, którzy chcą zagrać w tego typu grę? Uważam, że z wydatkiem 80 złotych należy się wstrzymać. Off-Road Drive: Rajdy Bezdroży jest wart uwagi, ale dopiero po tym jak nieco stanieje. Do tego czasu, można spróbować całkiem niezłej gry Motorm4x: Offroad Extreme, która również pozwala na branie udziału w tego typu konkurencjach. Nie jest to może pozycja najświeższa, ale znacznie tańsza (poniżej 20 zł) i na tle Off-Road Drive: Rajdy Bezdroży wcale nie wydaje się być gorsza. Ma niezłą grafikę, rozbudowany świat gry i niezły model jazdy. Zatem: jeśli jeszcze jej nie spróbowaliście, to polecam, a po recenzowany tytuł, warto sięgnąć za jakiś czas. No chyba, że pieniądze nie grają roli. Wtedy warto spróbować i tego i tego.