Niemiecka maszyna
Kto wie, jak potoczyłaby się kariera sześciokrotnego mistrza świata Formuły 1, Michaela Schumachera, gdyby nie pewien incydent sprzed 12 laty.
Pewnego sierpniowego dnia 1991 roku belgijski kierowca Jordana, Bertrand Gachot wdał się w bójkę z taksówkarzem. W efekcie kierownictwo ekipy postanowiło odsunąć niesfornego kierowcę od startu w Grand Prix Belgii na torze Spa-Francorchamps. Decyzja ta była niezwykle ryzykowna. Gachot znał bowiem belgijski tor jak własną kieszeń. Szefowie Jordana byli jednak nieugięci. 25 sierpnia w wyścigach Formuły 1 zadebiutował nikomu nieznany wcześniej Niemiec Michael Schumacher.
Następca Fangio
Jego debiut nie przeszedł bez echa, bowiem "Schumim" natychmiast zainteresował się Flavio Briatore z Benettona. Włoch postanowił zaangażować starszego z braci Schumacherów i tak rozpoczęła się kariera sześciokrotnego mistrza świata Formuły 1. W tym roku niemiecki kierowca w niezwykłym stylu sięgnął po siódmy w swojej karierze tytuł mistrzowski. Drugi na liście wszechczasów jest wyścigowa gwiazda lat 50., Argentyńczyk Juan Manuel Fangio, który koronę F1 zakładał pięciokrotnie. Tegoroczne zwycięstwo było jego piątym z rzędu, od czasu przejścia do ekipy Ferrari. Swoje dwa wcześniejsze tytuły zdobył jeszcze w barwach Benettona (obecnie Renault).
O ile zeszłoroczny triumf okazał się zaskakująco trudnym wyzwaniem dla Niemca, to od początku tego sezonu nikt nie miał wątpliwości, że Schumacher po raz kolejny dopnie swego. Po fenomenalnym otwarciu (pięć kolejnych wygranych) stało się jasne, że jego konkurentom pozostanie walka o drugą lokatę. Być może, gdyby Niemcowi nie przeszkodził defekt jego Ferrari w szóstym wyścigu w Monako, bylibyśmy świadkami niesamowitej serii trzynastu kolejnych wygranych (po awarii w Monako Schumacher zwyciężył siedem następnych Grand Prix).
Świadectwem, jaka przepaść dzieli Ferrari i Schumachera była przewaga punktowa nad rywalami na koniec sezonu. "Schumi" zdobył mistrzostwo ze znakomitym dorobkiem 148 punktów i ponad trzydziestopunktową przewagą nad swoim kolegą z teamu, Brazylijczykiem Rubensem Barrichello. Trzeci w klasyfikacji Anglik Jenson Button stracił do zwycięzcy aż 63 punkty!
Goni Sennę
Co ciekawe, dominacja niemiecko-brazylijskiego duetu, która miała wpływ na spadek oglądalności Formuły 1, nakłoniła szefów Międzynarodowej Federacji Samochodowej do podjęcia kroków umożliwiających innym zespołom dogonienie bolidów Ferrari. Najbardziej trafną decyzją okazał się powrót do starego systemu, w którym punkty zdobywało nie sześciu, lecz ośmiu najlepszych zawodników.
W ostatnich latach Schumacher pobił niemal wszystkie rekordy w Formule 1. Pozostaje mu tylko poprawienie wyniku nieżyjącego Brazylijczyka Ayrtona Senny, który w karierze 65 razy zdobywał pole position. Niemcowi brakuje do tego wyniku zaledwie dwóch zwycięstw.
Drapieżnik na torze
Urodzony 3 stycznia 1969 roku w Huerth-Hermuelheim Schumacher - mieszkający obecnie w szwajcarskim Vufflens-le-Chateau – jest bezsprzecznie najlepszym kierowcą w historii Formuły 1. Jednak jeszcze nie tak dawno jego bezkompromisowe zachowanie na torze budziło wiele kontrowersji. W połowie lat dziewięćdziesiątych Niemiec był wielokrotnie karany przez FIA za niesportowe zachowanie na torze.
Pamiętamy słynny incydent z 1997 roku, kiedy Schumacher chciał staranować Jacquesa Villeneuve´a, gdy ten wyprzedzał go na torze Jerez. Manewr ten skończył się dla Michaela wypadnięciem z toru, a kilka dni później dyskwalifikacją i utratą drugiego miejsca w klasyfikacji mistrzostw świata na koniec sezonu. Nerwowy charakter Schumachera na torze dał o sobie znać w sezonie 1999, gdy Niemiec walczył o tytuł mistrzowski z Finem Miką Hakkinenem. Hakkinenowi udało się wyjść z opresji, gdy wściekły rywal próbował wypchnąć go z toru w wyścigu decydującym o tytule mistrzowskim.
- Kiedy się patrzy na Schumachera poza torem, wydaje się zupełnie normalnym i spokojnym człowiekiem. Jednak kiedy trzyma w rękach kierownicę swojego bolidu przemienia się w drapieżne zwierzę, które nie dopuści do tego, by ktoś je pokonał - pisał o niemieckim kierowcy felietonista "L´Equipe".
Człowiek renesansu
Z rocznymi zarobkami w wysokości ponad 50 milionów dolarów, "Schummi" jest najlepiej zarabiającym sportowcem w Niemczech i jednym z najbogatszych sportowców na świecie, obok m. in.: amerykańskiego golfisty Tigera Woodsa, koszykarzy Michaela Jordana i LeBrona Jamesa i piłkarza Davida Beckhama. Schumacher jest właścicielem trzech posiadłości, w tym dwóch zamków, położonych w dolnych partiach Alp szwajcarskich, a także domu w Monte Carlo.
Mimo, że nazwisko Schumacher bardzo często gości na łamach prasy, niemiecki kierowca za wszelką cenę chroni swoje życie prywatne. Większość przecieków ma raczej charakter "wiadomości kontrolowanych" przez samego kierowcę lub jego agenta. Poza wyścigami, Michael bardzo lubi grać w piłkę nożną i często uczestniczy w pokazowych meczach, z których dochód przekazywany jest na cele charytatywne. Niedawno trenował razem z piłkarzami Juventusu Turyn, których jest wielkim fanem. W zimie zawsze jeździ na nartach, najczęściej we francuskich Alpach.
Michael jest kochającym mężem i ojcem: ma żonę Corrinę i dwójkę dzieci: pięcioletnią córkę Ginę Marie i trzyletniego syna Micka. Żyłkę wyścigowca zaszczepił również u swojego młodszego brata Ralfa, który w zeszłym sezonie jeździł w teamie Williams-BMW.
Pupil Schroedera
Zdeklarowanymi kibicami Schumachera są wszyscy niemieccy politycy. Kanclerz Gerhard Schroder regularnie wysyła do niego telegramy gratulacyjne. Po tym, jak "Schumi" zapewnił sobie tegoroczny tytuł mistrzowski, Schroder napisał: "Jestem oczarowany pańskimi umiejętnościami i profesjonalizmem. Serdecznie gratuluje kolejnego znakomitego sukcesu. Niewielu kierowców Formuły 1 miało większy od pana wpływ na tę dyscyplinę sportu."