Need For Speed: The Run - recenzja gry wideo
Wielu graczy w Need For Speed: The Run upatrywało bestsellerowego hitu. Ta gra musiała być dobra: znakomity silnik graficzny, doświadczone studio oraz doskonały pomysł na wyścig przez całe Stany Zjednoczone. Czy wszystko poszło zgodnie z planem?
Pierwsze minuty spędzone z nowym dzieckiem studia Black Box są całkiem obiecujące – naszego protagonistę, Jacka, poznajemy w niekomfortowej sytuacji – siedzi co prawda w najnowszym modelu Porsche 911, jednak problemem jest jego lokalizacja – znajduje się na złomowisku, kilka metrów od maszyny do zgniatania. I nie jest to bynajmniej przypadek – gangsterzy staranie przykleili go do kierownicy i czekają na finał operacji. Srodze się jednak zawiodą, gdyż Jack dzięki naszej pomocy wydostaje się z samochodu, kradnie ponad czterystukonne Audi RS4 i ucieka. Później dowiadujemy się, że nasz bohater jest winny sporo pieniędzy i mafia mu nie odpuści. Dziwi nieco fakt, że gangsterzy doszli do wniosku, że lepiej zabić Jacka niż np. go okaleczyć, bo martwy na pewno pieniędzy nie odda…
Nie ma jednak co owijać w bawełnę, fabuła to kilka przerywników filmowych (których niestety nie można pominąć), kiepskie dialogi i w zasadzie tyle. Nie ma sensu drążyć i prowadzić dywagacji na temat logiki postępowania wirtualnych mafiosów. Tym bardziej, że nie czujemy związku z protagonistą, który ma przecież tak ciężki los: musi dojechać pierwszy w trudnym wyścigu, w którym nagrodą jest 25 milionów dolarów, a przy okazji ucieka przed mafią uzbrojoną w karabiny maszynowe. Gangsterzy atakują nas pędząc SUV-ami i krążąc nad nami w helikopterach. Nie brakuje również starć z policją – blokady, pościgi, a nawet walka wręcz – Jack nie ma lekko. Niestety fabuła jest miałka i ogólnie słaba, mimo, że był potencjał. Szkoda zmarnowanej szansy, bo w końcu mogliśmy doczekać się dobrego scenariusza w grze wyścigowej. Oczywiście – nikt nie oczekuj cudów, ale przecież to właśnie historia miała być najważniejszą nowością, która miała stanowić o wyjątkowości Need For Speed: The Run.
Nie można jednak zapominać, że i tak najważniejsze są wyścigi. Tryb The Run składa się z dziesięciu etapów, które prowadzą nas do Nowego Jorku. Przemierzamy dziesiątki scenerii – począwszy od miast, przez góry, pustynie aż po wielopasmowe autostrady. Zabawa jest całkowicie liniowa – nie mamy wpływu na to, którędy jedziemy. Musimy wygrać każdy etap wyprzedzając odpowiednią ilość przeciwników. Zabawę zaczynamy w drugiej setce kierowców, więc mamy trzy tysiące mil by objąć prowadzenie. Nie możemy pozwolić sobie na błędy – zawsze trzeba ukończyć etap na pierwszym miejscu, a jeśli powinie nam się noga, jesteśmy zmuszeni do powrotu do punktu kontrolnego. A po piątej próbie, musimy zacząć wyścig od nowa. Dzięki takiemu podejściu do zabawy rozgrywka nie jest skandalicznie krótka, a jedynie krótka. O co chodzi?
Czysty przejazd całej gry, bez powtarzania żadnego fragmentu nie powinien zająć więcej niż dwie godziny. Dzięki temu, że można dość łatwo się rozbić, zabawa wydłuża się do 4 – 5 godzin. Nadal nie jest to dużo, szczególnie jak na produkcję wyścigową, ale na szczęście mamy tryb wyzwań czasowych i multiplayer. Black Box zaimplementowało również Autolog znany z poprzednich części, który w błyskawiczny sposób pozwala sprawdzać wyniki swoich znajomych. Mimo wszystko, przeciętny gracz z The Run spędzi kilka godzin. Nie ma co liczyć na tak wysoką żywotność tego tytułu, jak np. w Need For Speed: Shift. Gra jest dość intensywna, więc krótki czas zabawy można jakoś przeboleć, ale niesamowicie frustrujące jest to, że przez cały czas jesteśmy oszukiwani. Wszyscy Ci, którzy grali choć trochę w symulatory, błyskawicznie zauważą, że nie ma znaczenia czy jedziemy szybko i bezbłędnie, czy też nie. Sztuczna inteligencja w The Run stara się zrobić tak, byśmy zawsze byli w centrum zdarzeń – jeśli nam nie idzie, to inni kierowcy, również nie jadą na maksymalnych obrotach; jeśli uda nam się efektownie wyprzedzić samochód i zacząć się wyraźnie oddalać, to kierowcy zaczną odrabiać straty. Doskonale to widać również podczas pościgów z policją i gangsterami – radiowozy mimo, że szybkie, to jednak nie mogą w rzeczywistości dorównać pędzącemu na granicy swoich możliwości Pagani Huayra. To chytry zabieg mający na celu stworzenie hollywoodzkiego klimatu. Niestety – zabija to resztki realizmu zabawy. Szkoda również, że twórcom nie udało się osiągnąć odpowiedniego poczucia prędkości. Nawet gdy jedziemy grubo ponad 200 km/h, nie odczuwamy pędu. Dziwne, bo w serii Need For Speed nigdy nie było to dużym problemem.
Brak poczucia prędkości wiąże się również z kolejną niedoskonałością. W Need For Speed: The Run brakuje kamery z wnętrza pojazdu. Jak trudne jest przygotowanie jednej kamery i odwzorowanie wnętrza kilkudziesięciu samochodów? Czy tak potężna firma jak Electronic Arts nie jest w stanie wysupłać środków na takie przedsięwzięcie? Twórcy Forza Motorsport 4 przygotowali wnętrza do około pięciuset pojazdów, Black Box nie było w stanie tego zrobić do 56 maszyn w standardowej wersji gry. (Jest jeszcze 12 pojazdów, które były dodawane do zamówień przedpremierowych. Edycja na PlayStation 3 ma również kilka samochodów więcej). Oczywiście – to gra zręcznościowa, a nie symulator, ale nie trzeba być miłośnikiem arcytrudnych produkcji wyścigowych i rajdowych, by odczuwać chęć jazdy z wnętrza pojazdu. Z resztą, to już standard – nawet gry z czysto zręcznościowym modelem jazdy posiadają odwzorowane kabiny – vide Test Drive Unlimited 2. Niedostatecznie rozwinięto również system zniszczeń pojazdów – można naprawdę solidnie uderzyć w barierkę, a samochód jedynie się zarysowuje. Jeśli bardzo będziemy się starać, to oczywiście poobijamy karoserię, ale nie uszkodzimy pojazdu mechanicznie, tak jak by miał gorsze osiągi lub powodował problemy z jazdą wprost.
Wybór samochodów jest całkiem szeroki – mamy klasyczne muscle cary takie jak 1967 Chevrolet Camaro SS, 1969 Ford Mustang Boss 302 czy 1971 Dodge Challenger R/T. Poza tym pełno jest europejskich supersamochodów, takich jak Aston Martin One-77, Audi R8 Coupé 5.2 FSI quattro, Bugatti Veyron 16.4 Super Sport (tylko na PS3), Ford GT czy Pagani Huayra.
Do najciekawszych i niedostępnych w innych grach wyścigowych należy zaliczyć Porsche 918 RSR, które ma 767 KM wygenerowane z benzynowego V8 oraz dwóch elektrycznych jednostek i wyścigowe Shelby Cobra Daytona Coupe. Nim jednak będziemy mogli ścigać się samochodami osiągającymi 100 km/h w granicach trzech sekund, pokonamy dziesiątki kilometrów np. w Fordzie Focusie RS, Volkswagenie Scirocco R lub klasykach pokroju Nissan Fairlady 240ZG, Audi Quattro 20V czy Chevrolecie El Camino SS.
Niestety zmiany samochodów możliwe są jedynie na stacjach benzynowych, co wydaje się być całkiem logiczne, bo podczas wyścigu nie ma szans na zjazd do salonów i garaży oddalonych od głównej trasy, jednak niestety ich rozmieszczenie nierzadko nas zdenerwuje. Logika podpowiada, że najrozsądniej byłoby dać graczom możliwość zmiany pojazdu na samym początku etapu, jednak Black Box poszło inną drogą i bywa tak, że samochód możemy zmienić tuż przed metą. A jeśli to zrobimy – będziemy musieli zacząć wyścig od nowa, bo nie mamy szans na odrobienie straty w ciągu kilkunastu sekund.
Niewątpliwym plusem jest oparcie gry na jednym z najlepszych silników graficznych. Frostbite 2 został stworzony przez studio DICE odpowiedzialne za Battlefield 3, a Need for Speed: The Run to pierwsza gra korzystająca z tej licencji. Posiadacze mocnych komputerów będą mogli wykorzystywać możliwości DirectX 11. Grafika jest niezwykle widowiskowa – mogą podobać się zarówno doskonale odwzorowane twarze, jak i to co dla nas najważniejsze – modele pojazdów oraz trasy. Niektóre elementy otoczenia wydają się być mniej dopracowane niż inne, więc można podejrzewać, że albo projektował je gorszy grafik, albo wydawca bardzo poganiał studio z tym projektem. Można znaleźć również przekładania tekstur, również na przerywnikach filmowych.
Na tle reszty gry ciężko mieć zastrzeżenia do jakości oprawy audiowizualnej – gorzej niestety sprawa wygląda z optymalizacją kodu, więc komputer, na którym będziemy chcieli pograć w The Run powinien być całkiem mocny. Ci, którzy zdzierżą brak wygładzania krawędzi, wyłączenie kilku efektów i nieco gorszej jakości tekstury, mogą kupić edycję na konsole Xbox 360 lub PlayStation 3. Warto pamiętać, że edycje na Nintendo 3DS oraz Wii to zupełnie inne gry – wyglądają wyraźnie gorzej, co wynika ze specyfiki sprzętowej. Pecetowa wersja wymaga nie tylko mocnej karty graficznej, ale również wydajnego, dwurdzeniowego procesora.
Need For Speed: The Run to pozycja nierówna – z jednej strony stworzenie gry drogi, w stylu filmów Cannonball Run (Wyścig Armatniej Kuli), było całkiem niezłym pomysłem, ale twórcy zawiedli na kilku polach. Podstawową kwestią są ogromne ograniczenia – gra jest niesamowicie liniowa. Nawet jeśli jedziemy szybko, to i tak w danym etapie wyprzedzimy tylko tylu przeciwników, ilu przewidzieli producenci. Do tego dochodzą oszustwa w pojedynkach z samochodami sztucznej inteligencji oraz przeciętny model jazdy z bardzo kiepskim odczuciem prędkości. Mimo dobrej oprawy graficznej, w niektórych miejscach zabrakło dopracowania przy tworzeniu etapów. Niewybaczalne dla miłośnika motoryzacji jest zrezygnowane z odwzorowania wnętrz samochodów.
Po The Run oczekiwałem wiele; liczyłem na dobrą fabułę, ciekawe miejscówki i szybkie, doskonale odwzorowane samochody. Niestety sukces jest połowiczny – pojazdy są ładne, niektóre scenerie zapierają dech w piersiach, ale średni model jazdy oraz oskryptowana mechanika rozgrywki skutecznie obniża przyjemność z rozgrywki i czyni z Need For Speed: The Run produkt tylko niezły. A szkoda, bo była szansa na naprawdę ciekawą i innowacyjna grę wyścigową.
Michał Szukalski
Minimalne wymagania sprzętowe wersji PC:
Procesor: Core 2 Duo 2.4 GHz
Pamięć operacyjna: 3 GB RAM
Karta grafiki: GeForce 9800 GT / ATI Radeon 4870 lub lepsza
Dysk twardy: 18 GB
System operacyjny: Windows Vista SP2
Rekomendowane wymagania sprzętowe:
Procesor: Core 2 Quad 3.0 GHz
Pamięć operacyjna: 4 GB RAM
Karta grafiki: GeForce GTX 560 / ATI Radeon 6950 lub lepsza
Dysk twardy: 18 GB
System operacyjny: Windows 7 SP1