Nail'd - recenzja
Ostre, gitarowe brzmienia, szaleńczy pęd, piękne widoki - tak właśnie najkrócej można opisać grę Nail'd wydaną na pecety i konsole stacjonarne przez polską firmę Techland.
Wyścigi motocykli i quadów po wymyślnych trasach – trudno wyobrazić sobie lepszy temat na odrealnioną rozgrywkę. Nic więc dziwnego, że producent zrywa z resztkami realizmu i funduje nam widowiskowe skoki na kilkadziesiąt metrów połączone z nie zawsze miękkimi lądowaniami. Podczas zabawy stajemy w szranki z przeciwnikami oraz czasem. Inni zawodnicy są raczej statystami – jeżdżą nieźle, jednak nie stanowią większego wyzwania. Co więcej: nie próbują nam przeszkadzać tak jak konkurenci z serii MotorStorm.
Jeśli już jesteśmy przy konkurencji – MotorStorm oferuje trasy pełne skrótów, zróżnicowany model jazdy (buggy prowadzi się inaczej niż motocykl, więc należy dobierać trasę do posiadanego pojazdu), jednak rozgrywka jest mniej dynamiczna. Pure, bezpośredni konkurent (to też wyścigi quadów) jest nieco bardziej ugrzeczniony.
Niestety, mimo świetnych tras i bardzo dobrego systemu rozgrywki gra szybko się nudzi. Winę za to ponosi słaby tryb kariery połączony z małą ilością miejsc gdzie można się ścigać. W czterech lokacjach przygotowano zaledwie 14 tras, które bardzo szybko poznajemy i przez większość trybu kariery jeździmy ciągle po dobrze nam znanych miejscówkach. Co prawda zostały one przygotowane w sposób znakomity – są różnorodne, pomysłowe, mają charakterystyczne miejsca, które zapadają w pamięć, jednak mimo wszystko – jest ich za mało by móc spędzić z Nail’d więcej niż kilka wieczorów. Tryb kariery to tylko drabinka wyzwań znana z gier poprzedniej dekady. Zabrakło prawdziwego trybu rozwoju kariery – zbierania pieniędzy, reputacji itd. Jest to przecież standard w niemal wszystkich grach wyścigowych.
Nudny tryb kariery wystarczy zaledwie na kilka godzin, jednak później można bawić się w o wiele bardziej emocjonującym multiplayerze. Zabawa z żywymi przeciwnikami daje więcej frajdy, gdyż najczęściej są lepsi od komputerowego przeciwnika, a przez to rozgrywka jest jeszcze bardziej dynamiczna. Niestety – w momencie testu zarejestrowanych osób w multi było raptem 1,7 tysiąca, więc znalezienie ludzi do zabawy nie jest takie proste.
Produkcje multiplatformowe (wydawane na konsole i PC) mają bardzo często problemy z optymalizacją w wersji pecetowej. W wyniku niedostatecznego doszlifowania portu wersji komputerowej okazuje się, że gra ma bardzo wysokie wymagania sprzętowe. Na szczęście Nail’d należy do grona tytułów dopracowanych pod tym względem, więc nikt nie powinien mieć problemów z komfortową zabawą, nawet na kilkuletnim komputerze. Stosunkowo niskie wymagania sprzętowe nie przekładają się jednak na jakość grafiki. Ta, mimo drobnych niedociągnięć może być uznana za bardzo dobrą. Silnik graficzny Chrome, który wykorzystano do produkcji gry udowodnił już w przypadku ostatniego Call of Juarez, że jest w stanie generować olśniewające krajobrazy. Tak jest i tym razem. Gorzej wypadają za to modele pojazdów i postaci, jednak mimo tego grafika prezentuje się bardzo dobrze. Poczucie pędu i adrenaliny stara się spotęgować filtr graficzny rozmywający część ekranu. Poza tym gdy przejedziemy przez kałużę czy błoto, to na nasz ekran zostanie efektownie obryzgany.
Nail’d to produkcja zdecydowanie nie dla wszystkich. Miłośnicy symulatorów i realistycznych wyścigówek z pewnością nie znajdą tutaj tego, czego szukają w grach. Jest to lekka, stosunkowo łatwa gra, która nie wymaga niczego poza zręcznością. Jej głównym atutem jest widowiskowość, która niestety kończy się w momencie gdy pojawia się nuda. A ta spowodowana jest zbyt małym rozbudowaniem. Właśnie z tego powodu Nail’d nie może być określane jako tytuł bardzo dobry, jednak mimo wszystko to dobra, warta uwagi gra. Tym bardziej, że konkurencji prawie nie ma.