Kup Pan tandetę!
Mercedes W124, Mazda 626, Toyota Carina, VW Passat B3 - co łączy te cztery modele aut? Trwałość, niespotykana w dzisiejszych realiach solidność konstrukcji i niezawodność. Te cztery modele aut, w opinii wielu, uchodzą za niezniszczalne, o ile właściciele przykładają się choć troszkę do ich prawidłowego serwisowania. Niestety, aut tego typu już się nie produkuje - dlaczego? Bo to się producentom aut najzwyklej w świecie... nie opłaca!
Dlaczego w nowoczesnych, bardzo bezpiecznych, naszpikowanych najnowszymi rozwiązaniami techniki autach wymiana żarówki w reflektorze wymaga wizyty w serwisie? Czyżby Ci fenomenalni konstruktorzy, którzy z mistrzowską precyzją potrafią obliczyć kierunek rozpraszania się energii podczas zderzenia auta, nie byli w stanie zaprojektować banalnie prostego systemu wymiany żarówki w aucie? Czyżby to przekraczało ich możliwości intelektualne?
Weźmy pod uwagę samoloty. Te ogromne maszyny, mieszczące 200, 300, a nawet 500 i więcej pasażerów, będące w stanie pokonać w bardzo krótkim okresie czasu dystans 2, 3 a nawet 7 tys. km, budowane są w taki sposób, że niezawodnie służyć nabywcom przez 15 – 30 lat. Są w stanie pokonać Atlantyk bez zająknięcia. Nie psują się (lub rzadko ulegają awariom) w powietrzu, są bezpieczne, a odpowiednio serwisowane gwarantują przewoźnikom i pasażerom bezpieczeństwo podróży. Zatem współczesna wiedza techniczna i technologia umożliwia produkowanie sprzętu, który jest niezawodny. Dlaczego producentom aut przychodzi to z takim trudem?
Wyobraźmy sobie producenta pralki, który tworzy model o oznaczeniu X, który bezproblemowo służy swojemu nabywcy przez okres 20 – 30 lat. Oznaczałoby to w praktyce, że producent tak niezawodnego sprzętu tworząc produkt niemal doskonały zamyka sobie drogę do rozwoju i ekspansji. Bo klient będący w posiadaniu doskonale piorącej pralki, która się nie psuje, nie wyruszy na poszukiwania nowego sprzętu, o ile sytuacja go do tego nie zmusi. Tym samym producent takiego sprzętu swoim perfekcjonizmem doprowadza się do… ruiny!
Podobnie sprawa się ma z samochodami – te najbardziej niezawodne niestety nie okazały się największymi żyłami złota dla producentów. Mercedes W124, chyba jedno z najsolidniejszych i najbardziej niezawodnych aut w dziejach motoryzacji, to auto, które już za życia urosło do rangi samochodu kultowego. Z wolnossącym silnikiem wysokoprężnym pod maską limuzyna Mercedesa była w stanie przejechać milion kilometrów bez najmniejszego zająknięcia. Kolejny milion także nie wymagał specjalnych wyrzeczeń – wystarczyło o samochód dbać i w porę wymieniać elementy, które podlegały naturalnemu zużyciu. Jednak czy ten konkretny Mercedes okazał się sukcesem finansowym niemieckiego koncernu? Nie, bo producenci aut zarabiają nie tylko na ich sprzedaży, ale coraz częściej na bieżącej obsłudze tych aut. A ta w przypadku modelu W124 ograniczała się do okresowych wymian filtrów, płynów oraz elementów układu hamulcowego i wydechowego. Wszystko inne działało perfekcyjnie niemal przez cały okres żywota samochodu. Największym wrogiem modelu okazywała się korozja.
Podobnie sprawa się ma z wieloma modelami Mazd, w tym z Mazdą 626. Ta limuzyna japońskiego producenta w opinii wielu użytkowników uchodzi za auto niezniszczalne i dzielnie znoszące trudy eksploatacji. Prawidłowo eksploatowana i serwisowana potrafiła bezproblemowo pokonać setki tysięcy kilometrów. Podobnie Toyota i modele z jej palety, Carina, Corolla, czy też Starlet.
Na drugim biegunie mamy model klasy średniej francuskiego producenta, którego nazwy pozwolę sobie nie wymienić. Druga generacja tego modelu, szczególnie w wersji wysokoprężnej, w opinii wielu użytkowników i specjalistów uchodzi za jedną z najbardziej awaryjnych w dziejach marki. Notorycznie powtarzające się problemy z elektroniką, awaryjny silnik wysokoprężny (turbosprężarka, koło dwumasowe, układ wtryskowy, obracające się panewki) sprawiły, że właściciele aut w serwisach często zostawiali majątek. Jednak patrząc na kondycję finansową producenta tego auta objawów porażki nie widać. Co więcej, koncern ten uchodzi za jeden z najlepiej radzących sobie w ciężkich czasach globalnego kryzysu gospodarczego. Zatem czyżby doskonały marketing? Czyżby opłacało się produkować auta, które przez okres gwarancyjny nie sprawiają problemów, a zaraz po jego upływie sypią się na potęgę? Patrząc na poczynania producentów aut coraz częściej przekonuję się, że tak w istocie jest…