Gran Turismo 5 - recenzja gry na PlayStation 3
Na piątą część Gran Turismo Kazunori Yamauchi, główny projektant gry kazał nam czekać długie pięć lat, w międzyczasie wydając tylko Gran Turismo 5 Prologue uznane przez wielu za płatne demo. Każdy kto miał styczność z poprzednimi częściami wiedział jednak, że nowe dziecko Polyphony Digital będzie warte zagrania. Pytanie jednak czy niesamowicie długi proces produkcji (sześć lat!) odzwierciedla się w jakości?
Europejscy producenci zwykle są w stanie wyprodukować grę w granicach dwóch lat. Doskonałym przykładem jest seria Forza Motorsport - na Xboxie 360 pojawiły się już dwie części – w 2007 i 2009 roku. Były to gry bardzo dobre, jednak niedostępna dla posiadaczy PlayStation 3. Na prawdziwy symulator samochodowy posiadacze tej konsoli musieli czekać aż cztery lata.
Gran Turismo 5 to gra wręcz kolosalna - już same liczby sporo mówią o monumentalności tej produkcji. Dostępne jest około tysiąca samochodów, kilkadziesiąt tras oraz masa trybów gry, w tym możliwość w uczestniczeniu w wyścigach NASCAR, WRC oraz zmaganiach gokartów. Niestety – nie wszystko jest tak różowe, jak się początkowo wydaje. Oczywiście samochodów jest dużo (jakieś 300 więcej niż w Forza Motorsport 3), jednak znaczna część z nich została przeniesiona z wydanej pięć lat temu gry Gran Turismo 4 i tylko nieco polepszona pod względem grafiki. Samochody podzielono na dwie kategorie – standardowe i Premium. Te pierwsze to importy rodem z PlayStation 2 z nieco polepszonymi teksturami. Ich największą bolączką jest fakt, że nie posiadają widoku z wnętrza, a karoseria nie jest dostatecznie szczegółowa. Około dwustu pojazdów to maszyny Premium, których wykonanie jest bardzo szczegółowe. Poziom detali nadwozia jest wręcz zdumiewający, choć odwzorowane wnętrza, według mnie nie są tak szczegółowe jak np. w Need For Speed Shift. Modele Premium dostępne są w każdej chwili w salonach sprzedaży i wystarczy posiadać odpowiednie doświadczenie i pieniądze by móc kupić swój wymarzony pojazd. „Standardy” są słabiej dostępne – można je odnaleźć na giełdzie samochodów używanych, której asortyment zmienia się losowo. Część z nich otrzymujemy również w prezencie za postępy w karierze.
Wchodząc do menu głównego gry nie wiadomo za co się wziąć - mamy masę wyzwań, tryb kariery (A-Spec), opcję prowadzenia teamu wyścigowego (B-Spec) oraz różnego rodzaju pojedynki wieloosobowe (sam multiplayer nie jest tak rozbudowany, jak być powinien). Najpierw trzeba jednak uzyskać licencje, które polegają na ukończeniu szeregu krótkich zadań typu - pokonaj dobrze szykanę na Monzie, wyhamuj przed pachołkami itd. Swoją technikę jazdy doskonalić możemy w serii wyścigów specjalnych – polegających na rywalizowaniu w zawodach gokartów, NASCAR, próbach czasowych na Nurburgringu, a także w tak nietypowych konkurencjach jak wyścigi Volkswagenów „Ogórków” na torze testowym Top Gear.
Oprawa graficzna, mimo olśniewających materiałów prasowych prezentowanych od dawna, jest bardzo nierówna. Samochody Premium są rzeczywiście świetnie wykonane, jednak to tylko ok. 20% wszystkich pojazdów w grze. Reszta wygląda przeciętnie i bezproblemowo można wymienić kilka gier, które posiada bardziej szczegółowe modele maszyn. Trasy odwzorowano porządnie, chociaż nie zdumiewają ilością szczegółów w tle. Największą bolączką są jednak niektóre efekty specjalne np. deszcz, jednak najbardziej rzucają się w oczy cienie, które są „ząbkowane”. Wygląda to bardzo słabo i przywodzi na myśl gry sprzed kilku lat, a nie najnowsze produkcje.
Bezsensownym rozwiązaniem w Gran Turismo 5 jest według mnie system zniszczeń, który dostępny jest w całości dopiero od 40 poziomu kierowcy. A to przecież co najmniej kilkanaście godzin gry! Jesteś weteranem poprzednich serii? Doskonale radzisz sobie za wirtualnym kółkiem? I tak musisz spędzić kilka wieczorów "męcząc" się na łatwiejszym poziomie trudności. A przecież wystarczyło w menu ustawić opcję włączania i wyłączania modelu zniszczeń. Wszyscy tak robią, więc czemu nie Polyphony Digital?
Trzeba oddać twórcom, że model jazdy jaki przygotowali może zagrać na nerwach graczom mniej doświadczonym graczom. To nie jest Need For Speed Hot Pursuit czy Test Drive Unlimited 2. Gran Turismo 5 posiada wszelkie cechy symulatora – karze nas za prawie każdy błąd. Samochody prowadzą się w sposób realistyczny i skrajnie od siebie różny. Jeśli chcemy „wykręcać” naprawdę dobre czasy i móc konkurować z najlepszymi w sieci, to musimy mieć dwie rzeczy: dużo czasu i talent. Gra jest wymagająca (po wyłączeniu wszystkich asyst – bardzo wymagająca), jednak nawet osoba, która nie ma dużego doświadczenia, przy odrobinie samozaparcia przebrnie przez trudne początki i będzie bawić się całkiem nieźle. Wiedzieć trzeba, że nie jest to jednak typowa gra nastawiona na szybkie zwycięstwa, widowiskowe kraksy i ostrą jazdę zderzak w zderzak. W Gran Turismo 5 liczy się precyzja oraz utrzymywanie odpowiedniego tempa. Sterowani przez sztuczną inteligencję przeciwnicy jeżdżą świetnie i rzadko zdarzają im się karygodne błędy. Podczas zabawy trzeba więc zachować czujność i obserwować wsteczne lusterko.
Pod względem technicznym widać, że Polyphony Digital nie miało łatwo jeśli chodzi moc PlayStation 3. Wydaje się, że tak doskonale obeznane z japońską konsolą studio (wszak produkują gry tylko dla Sony!) powinno stworzyć produkt stabilny, szybko działający i olśniewający. I rzeczywiście – co do szybkości animacji zastrzeżeń mieć nie można, jednak ciągle pomiędzy wyścigami pojawia się jakieś okienko ładowania. Nie jest to może frustrujące, ale z pewnością nie raz chcielibyśmy już zacząć grać niż wpatrywać się przez kilkadziesiąt sekund w pasek postępu. Poza tym dobrym pomysłem jest znalezienie kilku gigabajtów wolnej przestrzeni na naszej konsoli i zainstalowanie Gran Turismo 5 na dysku. Trwa to około godziny, jednak nieco poprawia kwestię długości ładowania się wyścigów.
Gran Turismo 5 to gra nieprzeciętna – niesamowicie grywalna, zaawansowana pod względem modelu jazdy, jednak po tylu latach oczekiwania sądziłem, że dostanę coś absolutnie olśniewającego. Niestety przeliczyłem się – to tylko bardzo solidna, japońska robota.