Dobry kierowca to jaki kierowca?
Umiejętność prowadzenia pojazdu to cecha, której nie nabywa się wraz z momentem uzyskania stosownego dokumentu, ale po wielu dziesiątkach tysięcy przejechanych kilometrów. Człowiek uczy się jeździć samochodem niemal całe życie, zanim staje się dobrym kierowcą popełnia setki, jeśli nie tysiące, błędów. O tym czy dany kandydat w końcu zasłuży na miano doskonałego kierowcy decyduje jego umiejętność wyciągania w odpowiednim czasie stosownych wniosków z popełnianych przez siebie błędów.
Błędy są nieodłączną częścią procesu uczenia się. Nie sposób opanować do perfekcji określonej umiejętności jeśli w czasie jej wykonywania nie popełnia się błędów. Zupełnie jak z małym dzieckiem, które uczy się świata – raz oparzone gorącą wodą będzie pamiętać przez całe życie, że wrzątek to niebezpieczeństwo, którego nie należy lekceważyć, i z którym należy obchodzić się ostrożnie.
Każdy ma prawo do popełniania błędów i każdy powinien z tego prawa korzystać. Jednak zawsze powinno się przy tym zachować zdrowy rozsądek, bo błędy dzieli się na istotne i nieistotne.
Nieistotne to takie, którymi nie ma co zaprzątać sobie głowy – należy po prostu wyciągnąć z nich wnioski i starać się ich więcej nie popełniać, np.: dotknięcie ściany podczas parkowania, uszkodzenie opony podczas podjeżdżania pod krawężnik. Błędy nieistotne to błędy, których popełnianie nie niesie ze sobą żadnych poważnych konsekwencji. Owszem, zarysowany lakier samochodu, czy uszkodzona na krawężniku opona to szkody, czasem dość dotkliwe w materialnym ich sensie, jednak są to szkody, których charakter nie zagraża zdrowiu i życiu ludzkiemu.
Błędy istotne z kolei to takie, którym należy przypisać ogromne znaczenie, i które wymagają stosownych przemyśleń. Do ich popełniania człowiek nie tyle ma prawo, co są one nieodłącznym aspektem procesu uczenia się. Jednak w przeciwieństwie do błędów nieistotnych, błędy istotne to takie, których popełnianie powinno się ograniczać do minimum. Dlaczego? Bo błędy istotne to najczęściej takie, które nieuchronnie, bez ich szybkiego wyeliminowania, doprowadzą do kolizji drogowej, lub co gorsza, poważnego wypadku. Przykładem błędu istotnego jest wejście w zakręt ze zbyt dużą prędkością, któremu towarzyszy pisk opon tracących przyczepność z podłożem. Jeśli ja, jako kierowca, nie wyciągnę stosownego wniosku z takiej sytuacji i nie zredukuję prędkości przed następnym łukiem, wówczas mogę nie mieć już tyle szczęścia i mogę stracić panowanie nad samochodem i zakończyć podróż na przydrożnym drzewie – a to niestety jest już bardzo poważny błąd, którego skutki są dotkliwe nie tylko dla kieszeni (remont samochodu), ale także mogą być groźne dla zdrowia i życia kierowcy.
Nie znam osoby, która czułaby się dobrze popełniając błędy. Co więcej, nie znam osoby, która lubiłaby patrzeć na siebie krytycznym wzrokiem i oceniać się w kategoriach „dobry/niedobry” w tym czy w innym aspekcie życia. Jednak zdaję sobie sprawę, że perfekcjonizm wymaga błędów, pomyłek. Tylko ludzie odważni, potrafiący przyznać się do własnych błędów, stawić czoła swojej ułomności i przyznać, że coś można zrobić lepiej, tylko tacy ludzie w ostateczności osiągają sukces w tym co robią. Tylko umiejętność powiedzenia sobie samemu „Mógłbyś zrobić to lepiej” jest kluczem do sukcesu.
Zawsze, gdy popełniam jakiś błąd i ktoś obcy boleśnie mi go wytyka, przypominam sobie scenę z… serialu „Przyjaciele”. Owszem, przykład niezbyt wyszukany, ale mam nadzieję skuteczny. W każdym razie w scenie tej Pete Becker, chłopak Monici Geller, milioner, stwierdza, że nie stworzyłby systemu MOS 865 i nie osiągnąłby ogromnego sukcesu, gdyby wcześniej nie poniósł porażki przy projektowaniu wersji MOS 1, MOS 2, MOS 3, MOS 4 i tak aż do… perfekcyjnej wersji MOS 865.
Podobnie wygląda proces opanowywania do „perfekcji” umiejętności prowadzenia samochodu (choć takiego stanu raczej nikt nigdy nie osiągnie – doskonały kierowca to taki, który już nie ma się czego nauczyć, a tacy raczej nie chodzą po tej Ziemi). Miejmy odwagę przyznać się do swoich słabości, ułomności, miejmy odwagę powiedzieć sobie w czym jesteśmy słabi i nad czym powinniśmy pracować. Ja osobiście nie radzę sobie m.in. z dokładnym wyczuciem możliwości zawieszenia i układu kierowniczego auta – nie potrafię precyzyjnie określić prędkości granicznej auta, przy której traci ono przyczepność i sterowność. Owszem, orientacyjnie wiem kiedy nie należy już przyspieszać, ale mam wrażenie, że granica, którą ja sam sobie wyznaczam jest znacznie poniżej możliwości auta. Jednak gdy tylko mam okazję wyruszam na ogromny pusty plac i tam staram się „uczyć” auta. Bo tylko w ten sposób mogę rozwiać swoje wątpliwości.