Dlaczego nie w różowym Trabancie?
Kilka miesięcy temu miałem paskudny sen – mówi dyrektor dużej firmy budowlanej. – Śniło mi się, że na podpisanie umowy z kontrahentem pojechałem... różowym Trabantem. Obudziłem się z dużą ulgą
Pan dyrektor w trabancie? Trudno sobie to wyobrazić. Nie jest tajemnicą, że w wielu sytuacjach biznesowych równie ważny, jak model samochodu, jest jego kolor.
Moda na kolory
O ile kupując auto na swój własny, prywatny użytek możemy pozwolić sobie na odrobinę fantazji przy wybieraniu jego lakieru, to w kręgach biznesowych ta sama fantazja jest zwykle niemile widziana. Zacznijmy od tego, że w przemyśle motoryzacyjnym moda na kolory zmieniała się równie szybko, jak trendy stylistyczne. W latach pięćdziesiątych dominowały kolory pastelowe, zaś szalone lata sześćdziesiąte to epoka barw wyrazistych, nierzadko jaskrawych. W kolejnej dekadzie modne były odcienie intensywne, zaś w latach osiemdziesiątych zapanowało szaleństwo na punkcie czerni i bieli. W poprzedniej dekadzie powrócił kolorowy pluralizm, choć dziś największą popularnością cieszą się barwy szlachetne.
– Ja nazywam te kolory neutralnymi, bo nie wywołują tak oczywistych skojarzeń. Auta pomalowane na biało, czarno, czy wszelkie odcienie srebrne to obecnie jakaś połowa wszystkich samochodów jeżdżących nie tylko po polskich, ale w ogóle europejskich drogach. Szczególnie dużo mamy w naszym kraju aut srebrnych i powodzenie tej barwy w motoryzacji wcale nie zanika. Oczywiście Polacy potrafią czasem zaszaleć, dzięki czemu nie brakuje u nas również pojazdów o jaskrawych barwach nadwozia. Dotyczy to jednak głównie samochodów małych lub sportowych. Należy przy tym pamiętać, że im niekonwencjonalny odcień szybciej wpada w oko, tym szybciej wypada z rynku. A elegancki wóz to zwykle elegancki kolor. Dla wysoko postawionych pracowników firm to pierwsze i drugie to jedna oczywista całość. Odstępstwa od normy zdarzają się rzadko – tłumaczy Paweł Trzeciak, właściciel kilku warsztatów blacharsko-lakierniczych na Śląsku.
Biały tańszy od czarnego
Gdy ponad sto lat temu Henry Ford oferował swoje samochody w każdym kolorze, po warunkiem, że będzie to czerń, nie przypuszczał, że w XXI wieku duża część klientów salonów będzie w stanie nawet zrezygnować z kupna danego auta, jeśli barwa jego lakieru nie będzie jej odpowiadać. Co więcej, kolor pojazdu jest obecnie jednym z ważniejszych czynników, które decydują o jego cenie. Szczególnego znaczenia nabiera to w przypadku samochodów powyżej klasy wyższej średniej. Dowodzą tego choćby badania brytyjskiej firmy Glass’s, której specjaliści przeanalizowali ceny niektórych modeli, takich jak BMW serii 3, Audi A4, czy Mercedesa Klasy C. Pod uwagę wzięto ich wartość na rynku wtórnym.
Okazało się, że najkorzystniej sprzedać można auto w kolorze czarny metallic i szary metallic. Za ten sam samochód w kolorze białym dostalibyśmy nawet 2,5 tysiąca funtów mniej! Brytyjczycy dowiedli również, że z jeszcze większą rozpiętością cenową możemy spotkać się w przypadku pojazdów klasy wyższej. Białe BMW serii 5, Audi A6, czy Mercedes klasy E to znacznie gorsza lokata kapitału od ich czarnych, czy srebrnych odpowiedników. Dodajmy, że samochody tej klasy to nierzadko podstawowe elementy biznesowego wyposażenia. A w tym wypadku popyt w pewnym stopniu kształtowany jest przez uwarunkowania wywodzące się z psychologicznego kodu kolorów.
Biały Mercedes odpada
Jak to możliwe? Skojarzenia towarzyszące konkretnym barwom nie zmieniają się od lat. Przekłada się to na niemal wszystkie dziedziny naszego życia. I tak na przykład czerwony sprawia wrażenie pewności siebie, choć może też świadczyć o agresji, czy potrzebie dominacji, zielony emanuje sympatią i ciepłem oraz symbolizuje nadzieję i wytrwałość, a czarny dodaje autorytetu i sprawia wrażenie elegancji i odświętności. Jak to przekłada się na odpowiedni kolor dla samochodu, na przykład dyrektora banku?
– Kolor powinien odzwierciedlać powagę, powinien być stonowany. W grę wchodzą więc barwy ciemne i głębokie oraz stalowe. Najprościej byłoby powiedzieć, że to kolory, które kojarzą się z władzą, choć nie jest to w stu procentach regułą. Król kojarzy nam się też na przykład z purpurą, ale trudno już wyobrazić sobie eleganckiego biznesmena w fioletowym aucie – mówi socjolog Maria Kaczorowska. – Tu bardziej wskazane są odcienie nie rzucające się w oczy. To trochę tak, jak z mężczyzną – elegancja wyklucza wszelką biżuterię poza zegarkiem i obrączką. Biznesmen powinien budzić zaufanie zarówno sobą, jak i wszystkimi swoimi atrybutami, również samochodem. Dziś rzadko widzimy dyrektorów firm, którzy na ważne spotkania jadą białymi Mercedesami. Na szczęście, w tych kręgach biel wyszła już z mody.
Elegancki samochód dodaje wzrostu
Psycholog Renata Rosmus, specjalistka z dziedziny psychologii społecznej podkreśla, że dyrektor firmy korzystający ze służbowego samochodu reprezentuje nie siebie, lecz swojego pracodawcę. Tym bardziej powinien podkreślać prestiż i powagę. – Reprezentant przedsiębiorstwa zawsze pełni wobec niego funkcję służalczą, nie ma więc zwracać zbytniej uwagi na samego siebie. Z drugiej strony, jego zachowanie i styl reprezentowany na przykład przez ubiór i auto dużo, dużo mówią o nim samym, a co za tym idzie – o jego firmie. Mechanizm jest prosty – człowiek przyjeżdżający eleganckim samochodem będzie bardziej elegancki w negocjacjach. Ludzie bardzo często budują swój autorytet przez czynniki zewnętrzne. Dzieje się tak między innymi dlatego, że po samochodzie ocenia się prestiż i status społeczny danej osoby – wyjaśnia Renata Rosmus. – Ciekawostką jest udowodniony fakt, że człowiek z tytułem naukowym wydaje nam się... wyższy, niż jest w rzeczywistości. Podobnie jest z pojazdem – mężczyźnie wysiadającemu z drogiego samochodu nie tylko przybywa kilku centymetrów, ale i wdzięku. To również dowód na to, jak łatwo ulegamy złudzeniom.
Kanarkowa limuzyna? Niewskazane
Doktor Rosmus zaznacza, że zupełnie inaczej sytuacja wygląda, gdy biznesmen podjeżdża na spotkanie.... kanarkową limuzyną. – Im bardziej rażący kolor auta, tym dana osoba bardziej próbuje rzucać się w oczy. Ludzie wyciągają wnioski z każdego gestu, więc w tym przypadku o właścicielu takiego samochodu będzie uchodził za osobę, po której należy spodziewać się zachowań niekonwencjonalnych. Takiego człowieka będzie podejrzewać się o chęć łamania zasad negocjacji. A my obawiamy się ludzi, których zachowania nie jesteśmy w stanie przewidzieć – dodaje psycholog. – Jeśli kolor jego wozu, ale i kolor garnituru wywołują emocje, oznacza to, że on sam chce być postrzegany jako osoba emocjonalna. W biznesie nie zawsze jest to pożądana cecha. Oczywiście samochód mógł być przecież pożyczony od żony, a ona uwielbia barwy kanarkowe, jednak decydując się na taki krok, musi być świadomy, że zostanie jakoś zaszufladkowany.
Rzecz jasna, mało kto zdobyłby się na ryzyko pojechania w ważnej służbowej sprawie jaskrawożółtym autem. – To strzał samobójczy i to w pierwszej minucie meczu – obrazowo tłumaczy Tadeusz Kozioł, dyrektor w firmie budowlanej. – Żółty, albo różowy samochód pasuje raczej do menedżera Elvisa Presleya. Jedna rada – jeśli nie działasz w branży rozrywkowej, nie sil się na przesadną oryginalność. Biel? Jeśli już musisz mieć coś białego, niech to będzie koszula.
Żywa reklama firmy
Właśnie biel, potępiona przez użytkowników samochodów służbowych z wyższej półki, jest za to idealnym kolorem auta przedstawiciela handlowego. Dlaczego? – Na białym tle najlepiej wyglądają reklamy i logo firmy, a także jej charakterystyczne barwy. A te powinny być natychmiast rozpoznawalne i kojarzone, tak jak kojarzymy czerwony napis Coca-Cola, niebieskie napis Nivea, czy złote łuki McDonald’sa. Auto przedstawiciela handlowego to jeżdżąca reklama firmy, której jest on pracownikiem. W tym przypadku takie auto powinno z daleka zwracać na siebie uwagę – mówi Stefan Ziółkowski, socjolog, specjalista w dziedzinie socjologii reklamy i komunikacji społecznej. – Jest jeszcze jeden powód, dla którego samochody handlowców powinny być białe – zwykle każdego dnia pokonują oni dziesiątki kilometrów. Biały lakier lepiej odbija światło, dzięki czemu pojazd jest lepiej widoczny na drodze. Nieco gorzej wygląda to zimą, ale w końcu każdy samochód powinien mieć dwie pary świateł i trzeźwo myślącego kierowcę.