Auta RWD - zabawki dla dużych chłopców
Któż powiedział, że do doskonałej zabawy "za kółkiem" niezbędne są ogromne pieniądze? Któż powiedział, że tylko drogie i supersportowe auta pokroju Porsche czy Ferrari zapewnią niesamowite wrażenia z jazdy? Zgoda, by faktycznie poczuć klimat agresywnej i sportowej jazdy niezbędne jest auto napędzane na tylną oś i relatywnie mocna jednostka napędowa "pod maską". Jednak czy oby na pewno warunkiem wstępu do tego elitarnego grona osób cieszących się ekscytującą jazdą samochodem jest posiadanie na zbyciu kilkudziesięciu czy kilkuset tysięcy PLN?
Temat z pewnością niezbyt przyziemny i daleki od poważnych dyskusji mających często miejsce na łamach tego serwisu. Jednak czasami każdy z nas potrzebuje odskoczni od codzienności, normalności, przyziemności, ciągnącej nas w dół grawitacji. Jedni wybierają bieganie, inni pływanie, jeszcze inni wspinaczkę. Bywają też i tacy, którzy najlepiej relaksują się za kierownicą samochodu. A jeszcze lepiej mocnego samochodu, w którym moc przekazywana jest na tylną oś…
Przedni czy tylny napęd? Który z nich jest lepszy? Bez wątpienia przedni napęd jest zdecydowanie częściej stosowany we współcześnie produkowanych samochodach. Powodów ku temu jest kilka, a najważniejsze z nich to: niższe koszty produkcji, wyższa trwałość układu FWD, większa przewidywalność, a tym samym łatwiejsze w prowadzeniu auto. Jednak fanom motoryzacji to właśnie samochody z napędem na tył śnią się po nocach – to one zapewniają najbardziej niezapomniane wrażenia z jazdy. Tych niestety jest coraz mniej, jednak wcale nie oznacza to, że nie ma ich wcale. Wystarczy cierpliwie poszukać.
Wszystko oczywiście zależy od tego jakim budżetem dysponujemy i jak poważnie traktujemy swoje hobby. Najtańszą alternatywą wydają się być relikty polskiej motoryzacji, czyli Fiaty 126p i 125p oraz Polonez. Ten ostatni ze względu na swoją masę, toporność i charakterystykę zawieszenia prowadzi się dość nieprzewidywalnie, przez to jest to raczej propozycja rezerwowa. Najtańsze egzemplarze „Maluchów” kosztują nie więcej niż kilkaset PLN. Fiaty 125p są nieco droższe, ale i tak na tle zachodniej konkurencji banalnie tanie (także w przypadku napraw). Chyba, że trafimy na egzemplarze kolekcjonerskie – wówczas ceny spokojnie przekraczają 10 tys. PLN. Ale też chyba nikt nie miałby sumienia wykorzystywać takiego auta do katorżniczych zabaw na pustym placu.
BMW i Mercedes to marki, które konsekwentnie trzymają się „jedynego słusznego napędu”, czyli RWD. Mercedes 190 czy Seria 3 BMW to auta, które po dziś dzień królują na driftowych arenach. Szczególnie popularne są serie E30 i E36. Jednak największym problemem w przypadku tych aut jest znalezienie zadbanego i niewyeksploatowanego egzemplarza – w Polsce jest to problematyczne, dlatego warto poszukać gdzieś na zachód od Odry.
Jednak fani amatorskiego driftingu nie powinni ograniczać się tylko i wyłącznie do konstrukcji Mercedesa i BMW. Także w palecie Forda, Opla i Volvo znaleźć można coś odpowiedniego.
Ford Sierra to auto, którego nie może zabraknąć na naszej liście potencjalnych nabytków. Tanie w eksploatacji i naprawach auto za sprawą niskiej ceny świetnie nadaje się jako alternatywa dla polskich konstrukcji spod znaku Fiata. Co więcej, przy odrobinie uporu bez problemu uda znaleźć się auto, które stanem technicznym nie przerazi.
Opel Ascona to propozycja niemniej atrakcyjna od Sierry. Jednak w przypadku tego leciwego już auta poważnym problemem może być znalezienie zadbanego i nadającego się do jazdy egzemplarza. Z innych aut koncernu z Russelsheim można także rozważyć zakup Omegi, jednakże w tym przypadku należy pamiętać, że z racji gabarytów i masy własnej nie jest to auto łatwe w prowadzeniu.
Starsze konstrukcje Volvo, m.in. modele 244, 340 czy 740 to auta, w których napęd także przekazywany jest na tylną oś. Być może na pierwszy rzut oka szwedzkie samochody, znane z solidności i rodzinnego charakteru, nienajlepiej wpasowują się w specyfikę auta dla początkującego driftera. Jednak wspomniana solidność i trwałość konstrukcji oraz mocne jednostki napędowe sprawiają, że na placu czy torze wszelkie wątpliwości rozwiewają się w mgnieniu oka.
W gronie niedrogich aut używanych, które sprawiać mogą wiele radości amatorom kontrolowanych (mniej lub bardziej) poślizgów nie może zabraknąć kultowych japońskich konstrukcji. Wśród nich wspomnieć wystarczy m.in. Toyotę MR2 i Suprę, Mazdę MX5, RX7, RX8, czy Nissana 200SX i 300ZX. Każde z tych aut pochwalić się może nie tylko mocnymi jednostkami napędowymi i wysoką trwałością, ale także doskonałym wyważeniem i świetnym prowadzeniem. Szczególnie korzystnie spośród wymienionych aut prezentują się Toyota MR2 i Mazda MX5 – oba auta okazują się wystarczająco mocne i trwałe, a dzięki temu stosunkowo niedrogie w utrzymaniu.
Ćwiczenie kontrolowanych poślizgów oraz zabawy na pustym placu lub torze mogą wydawać się zajęciem infantylnym i nieodpowiednim dla dorosłego faceta. Jednak tego typu zabawy pomagają nam zapoznać się z zachowaniem samochodu w różnych warunkach, jego charakterystykę, a tym samym doskonalić nasze umiejętności jako kierowców. Poza tym, samochody tego typu budzą w nas… dziecko. A raz na jakiś czas każdemu wskazane jest oderwanie się od szarej i często przytłaczającej rzeczywistości.