Atrapy fotoradarów znikną - pytam dlaczego?
Bezpieczeństwo, bezpieczeństwo i jeszcze raz bezpieczeństwo. Ponoć cel nadrzędny wszelkich działań w Resorcie Infrastruktury. Poprawić bezpieczeństwo na drogach, zmniejszyć liczbę ofiar śmiertelnych na drogach, zmienić zwyczaje kierowców i zmusić ich do zdjęcia "nogi z gazu" - niemal wszyscy o tym mówią i coraz więcej się o tym pisze.
Ostatnio do wiadomości publicznej podano informację o tym, że nowelizacja przepisów o ruchu drogowym wymusi na zarządcach dróg likwidację wszystkich fotoradarów, które są… tylko atrapami!
Gdzie w tym sens? Gdzie w tym logika? Dlaczego likwiduje się coś, CO POPRAWIA BEZPIECZEŃSTWO NA DROGACH!!! Cóż z tego, że są to tylko atrapy? Jeśli chociażby co trzeci nieświadomy kierowca zdejmie tam „nogę z gazu” i będzie jechał zgodnie z przepisami, to raczej wielkiej szkody to społeczeństwu nie wyrządzi! Będzie bezpiecznie, a o to chyba w końcu chodzi?
Jak czytam komentarze niektórych forumowiczów na temat fotoradarów, istoty ich istnienia i planach zwiększania ich liczby na drogach, to aż mnie ciarki po plecach przechodzą. Po pierwsze, skąd w ludziach tyle agresji wobec siebie nawzajem, a po drugie, skąd w nich tyle ignorancji i ostentacyjnej, bezmyślnej nonszalancji? Prawda jest taka, że fotoradarów w Polsce i tak jest za mało, a mandaty i tak są zbyt niskie! Tak, tak moi drodzy – 500 czy 600 PLN za dwukrotne przekroczenie dozwolonej w danym miejscu prędkości to kpina z wymiaru sprawiedliwości i uczciwych obywateli, którzy widzą troszkę dalej niż tylko czubek własnego nosa. Mają świadomość tego, że nie tylko oni są użytkownikami dróg i, że należy się z innymi kierowcami także liczyć. A, że sami nie mają w sobie za grosz odpowiedzialności, to należy na nich odpowiedzialne zachowanie wymusić chociażby fotoradarami! Tak, tak moi drodzy – gdybyśmy jeździli zgodnie z przepisami, to fotoradary byłyby zbędne!
Jakie znaczenie ma to, czy w skrzynce na fotoradar przy drodze znajduje się urządzenie rejestrujące czy też nie? Czy istotą fotoradarów nie jest zwiększanie bezpieczeństwa na drodze? Czy nie o to chodzi, by w danym miejscu kierowcy zwolnili?
Inna sprawa to zwyczaje polskich kierowców. Kto najbardziej cieszy się z likwidacji fotoradarów? Kierowcy, którzy nagminnie łamią przepisy! Ci, którzy nic nie robią sobie z obowiązującego prawa i zagrażają nie tylko sobie, ale i innym użytkownikom dróg! Niestety, w naszej, polskiej świadomości, głęboko zakorzenione jest przekonanie, że „przepisy są po to, by je łamać”. „Skoro jest napisane, że na danej drodze można jechać 90 km/h to ja pojadę 110 km/h”. Zresztą, ustawodawca nieco ułatwia sprawę łamiącym przepisy umieszczając w obowiązujących przepisach klauzulę, w myśl której karze podlegają tylko ci kierowcy, którzy przekroczą dozwoloną prędkość o więcej niż 10 km/h. Dlaczego? „Ze względu na niedokładność urządzeń pomiarowych.” Toż to kpina ustawodawców z samych siebie! Przecież urządzenia stosowane przez Policję poddawane są okresowej kalibracji i kontroli technicznej, zatem nie powinno być mowy o niedokładności pomiaru. Skoro ktoś decyduje się na przekraczanie dozwolonej prędkości, to musi być także gotowy na poniesienie konsekwencji swojej decyzji. „Skoro decyduję się jechać szybciej niż przepisy na to pozwalają, to muszę mieć w budżecie zbędnych 200, 300 czy nawet 500 PLN na wypadek, gdybym został na tym wykroczeniu przyłapany.” To chyba logiczne!
Historia, szczególnie ta najświeższa, najbardziej bolesna, nad którą nadal toczą się spory, nie raz już pokazała, że brawura i kpina z obowiązujących standardów i przepisów do niczego dobrego nie prowadzą. Że ignorancja i nonszalancja kilku może nieść śmierć wielu. Człowiek, to istota myląca się niezmiernie często i ucząca się na własnych błędach. Nie powiem, zdarza mi się przekraczać prędkość, choć bardzo rzadko. Ale za każdym razem, gdy to czynię, przed oczyma pojawia mi się obraz, który automatycznie powoduje, że nacisk prawej nogi staje się lżejszy i wskazówka prędkościomierza wraca do dozwolonej wartości. Ten obraz to zdjęcie z wakacji z najbliższą osobą – nie warto jechać szybciej, bo można stracić więcej, niż tylko 10 minut...
Jest jeszcze coś, co może przemówi do niektórych – wskazania komputera pokładowego, który przy 120 km/h pokazuje wynik o jakieś 20 – 30% większy niż przy 90 km/h. A to przekłada się na jakieś 10 – 15 PLN na każde 100 km... Ostatni argument może nie najlepszy, ale do niektórych tylko takie docierają. A tych, którzy popierają likwidację fotoradarów proszę tylko o jedno – zastanówcie się dlaczego cieszycie się z tego posunięcia ustawodawców? Dajcie upust swej twórczości i wypowiedzcie na głos swoje zdanie.