Ari Vatanen - najszybszy 55-latek świata
Nazwiska wielkich fińskich kierowców wymienia się jednym tchem. Kankunen, Makinen, Hakinen, Vatanen - Colin McRae żartował kiedyś, że rajdowcy z dalekiej północy są w uprzywilejowanej sytuacji, bo końcówka „nen” w nazwisku jest już przepustką do wielkiej kariery.
Nawet jeśli rzeczywiście tak jest, to szlak ten wytyczył właśnie Ari Vatanen, obecnie już niemal chodząca (jeżdżąca) legenda światowych rajdów. Do tego legenda wciąż żywa, bowiem Fin właśnie przymierza się do walki o piąty triumf w Rajdzie Dakar. Najszybszy 55-latek świata? Całkiem prawdopodobne.
Chłopak z Karelli
W odróżnieniu od kierowców młodszego pokolenia, Vatanen nie urodził się w Jyvaskylla - mieście w centralnej Finlandii (uznawanym za centrum rajdów w Suomi), lecz w mroźnej Karelii (Tuupovaara). Jego nie rozpoczęła się jakoś wyjątkowo oryginalnie. Ot, nastoletni Ari zaczął ścigać się z kolegami.
W pierwszym poważniejszym rajdzie Vatanen wystartował w roku 1970, a więc w wieku zaledwie 18 lat (Ari urodził się 27 kwietnia 1952 roku). Na poważny, profesjonalny debiut, Fin musiał poczekać aż cztery lata. Wtedy bowiem już za kierownicą w pełni wyczynowego Opla Ascony pojechał w Rajdzie Tysiąca Jezior (obecnie Rajd Finlandii). Młodziutki Ari zajął trzecie miejsce w swojej grupie, jego debiut został od razu zauważony - od razu okrzyknięto go dużym talentem.
Vatanen szybko udowodnił, że naprawdę warto w niego inwestować. W 1976 roku za kierownicą Forda Escorta RS1800 zdobył rajdowe mistrzostwo Wielkiej Brytanii. Potem spokojnie zdobywał doświadczenie, by cztery lata później zaprezentować pełnię swoich umiejętności. W 1980 roku Ari wygrał Rajd Akropolu, zdobywając swój pierwszy skalp w mistrzostwach świata. Drzwi do kariery otworzyły się przed Finem na oścież. Profesjonalny kontrakt i najszybsze, znakomicie przygotowane samochody - w takich warunkach wprost trzeba było wygrywać (Vatanen jeździł w barwach Rothmans Rally Team, Rothmans Opel Rally Team Fordem Escortem RS1800 i Oplem Asconą 400 oraz w Peugeocie Talbot Sport Peugeotem 205 Turbo 16).
O krok od śmierci
Fin potrzebował zaledwie roku startów w mistrzostwach świata, by sięgnąć po najcenniejsze dla kierowcy trofeum. W 1981 roku Vatanen wygrał Rajd Brazylii, Rajd Akropolu i Tysiąca Jezior. Był też drugi w Rajdzie Szwecji oraz w Lombard RAC Rally. Te wyniki pozwoliły mu wspiąć się tron WRC. Niestety, jak się potem okazało, było to pierwsze i ostatnie takie mistrzostwo Ariego. W 1985 roku na trasie Rajdu Argentyny Vatanen miał bardzo poważny wypadek. Rekonwalescencja trwała blisko dwa lata, zaś w jej czasie Fin kilkakrotnie przeżywał załamanie nerwowe. W najtrudniejszym okresie był nawet przekonany, że ma raka mózgu i jest chory na AIDS!
— Kilkudniowe opady w czasie między treningiem a zawodami spowodowały powstanie głębokiego wyboju, w który wpadliśmy, gdy z dużą prędkością zjeżdżaliśmy ze wzgórza. Myślałem, że świat się kończy! Nie pamiętam dokładnie przebiegu katastrofy, choć ani przez moment nie straciłem świadomości. Zostałem wyrzucony z samochodu, gdyż nie wytrzymał fotel firmy Sparco. Odniosłem przy tym poważne obrażenia. Podczas półtoragodzinnej podróży do Kordoby doktor Jean Duby miał poważne powody do obaw o stan mojego zdrowia. Oddech miałem nieregularny i przerywany, moja skóra przybrała szary odcień a następnie stała się sina. Wątpił, czy zdołam to przetrzymać — pisał Vatanen w swej autobiografii „Liczy się każda sekunda”.
Pustynny chrzest
Ari wyszedł z opresji obronną ręką i wrócił do ścigania. Na początku nie wyobrażał sobie życia bez WRC, ale niespodziewanie odkrył w sobie nową pasję. Miłością i specjalnością Vatanena stały się niemal nieznane wówczas rajdy terenowe. Fin, jak na pustynny chrzest przystało, od razu postanowił wziąć udział w słynnym klasyku Paryż-Dakar. Udowodnił, że i w tak morderczych warunkach nie ma sobie równych. Do dziś jest on jedynym w świecie kierowcą, który wygrywał ten rajd czterokrotnie i to rok po roku (wygrał w 1987, 1989, 1990 i 1991). Na długiej liście sukcesów Vatanena znajdziemy również triumfy w: Rajdzie Faraonów (1987, 1988, 1989), Tunezji (1988), Atlasu (1988, 1995, 1997), Hongkong-Pekin (1993, 1996), Master (1996, 1997), UAE Desert Challenge (1997) oraz kilka terenowych rajdów-wyścigów Baja.
W roku 1997 Vatanen razem z ekipą Citroena sięgnął po terenowe mistrzostwo świata (ściślej, po Puchar Świata w cross-country, bo w tej dyscyplinie nie odbywają się mistrzostwa świata). Mimo upływu lat, Ari nie rezygnuje ze ścigania. Wręcz przeciwnie, jest obecnie liderem i kierowcą fabrycznym zespołu Nissana. W ubiegłorocznym Rajdzie Dakar pokonał go pech i przeciwności losu, ale Fin odgraża się, że jeszcze pokaże wszystkim, jak się wygrywa.
— Kocham swój zawód i wszystko, co się z nim wiąże. Nawet zderzenia i wypadki. Zwycięstwo w zawodach sprawia mi satysfakcję i poprawia samopoczucie. Niebezpieczeństwo nierozerwalnie związane z uprawianiem mojej profesji nie jest jej jedyną atrakcją, ale dodaje życiu smaku — tłumaczy wielki kierowca.
Toasty szklanką mleka
Prywatnie Ari to oaza spokoju. Ma czwórkę dzieci, o których mówi, że „są większym powodem do dumy, niż wszystkie puchary razem wzięte”. Unika alkoholu i papierosów. W ramach zdrowego trybu życia, nawet toasty wznosi... szklanką mleka. Co ciekawe, Vatanen spełnia się też w innej dziedzinie, zupełnie innej od ścigania. Od kilku lat jest bowiem członkiem Parlamentu Europejskiego. Zajęcie polityka i dyplomaty drastycznie różni się od bezkompromisowej walki z samochodem na pustyni, jednak przecież Vatanen to człowiek o kilku twarzach.
— Chciałbym, aby państwa Europy działały niczym stajnia Ferrari — z taką myślą Fin przekraczał próg Europarlamentu. — Wiedziałem, że trasa do osiągnięcia tego celu będzie trudna, ale byłem idealistą. Trasa rzeczywiście okazała się ciężka i w niczym nie przypominała malowniczych pejzaży rajdu Monte Carlo.
Dziś Fin słynie z rajdowych porównań przed mikrofonami w Brukseli. O tym, że nie zapomniał, jak pokonuje się pustynię, przekona nas na trasie tegorocznego Dakaru.