Urodzony, by wygrywać - Subaru Impreza
Już sam dźwięk silnika tego auta, przypominający warczenie wściekłego dobermana, przyprawia nas o mocniejsze bicie serca. Oto samochód, który wyjątkowo szybko zdobył sobie status kultowego. Dodajmy, że jak najbardziej zasłużenie.
Pewna anegdota na temat Subaru Imprezy głosi nawet, że model ten określany na początku słowem „dziwny”, sprzedający się raczej średnio, niemal z dnia na dzień stał się obiektem kultu miłośników szybkiej jazdy. Mówi się, że stało się głównie dzięki pewnemu Szkotowi o nazwisku McRae, który za kierownicą Imprezy sięgnął po Rajdowe Mistrzostwo Świata w roku 1995. Coś w tym jest, wszak Colin został najmłodszym w historii kierowcą, który zdobył to trofeum. Podobno tym właśnie wyczynem zmienił życie tysięcy ludzi. Niezależnie od tego, czy słowa te nie brzmią przypadkiem zbyt górnolotnie, trzeba obiektywnie stwierdzić, że to McRae zapoczątkował całą serię spektakularnych sukcesów sportowych słynnego Subaru. To dzięki nim Impreza stała się ucieleśnieniem marzeń o supersamochodzie. Jej najzagorzalsi miłośnicy uważają nawet, że inżynierowie Subaru stworzyli dzieło na miarę legendarnej Lancii Stratos. Mocne słowa...
Zbyt ociężałe Legacy
Pod koniec lat osiemdziesiątych szefom Subaru zamarzyła się walka o rajdowy prymat z Lanciami i Toyotami. Samochodem, za pomocą którego zamierzali wspiąć się na szczyt WRC był czterodrzwiowy model Legacy. Był rok 1990. Nietrudno domyślić się, że kariera Legacy na odcinkach specjalnych nie trwała długo – ociężały samochód nie był w stanie nawiązać walki z czołówką rajdowej ekstraklasy. W roku 1992, po serii niepowodzeń Japończycy zadecydowali, że na jego miejsce przygotują auto bardziej kompaktowe, lepiej przygotowane do ścigania.
Nie przez przypadek decyzja ta zbiegła się z rynkową premierą jeszcze„cywilnej” Imprezy. Miała ona miejsce w listopadzie 1992 roku. Opinie na temat samochodu były różne – od krytyki po entuzjastyczne zachwyty. W aucie chwalono przede wszystkim doskonałe właściwości jezdne oraz zaawansowane technologie. Krytykowano głównie niezbyt oryginalną sylwetkę, a także jakość wykończenia wnętrza.
Trzy piątki i wszystko jasne
Gdy rok później Impreza była praktycznie gotowa do debiutu na trasach Rajdowych Mistrzostw Świata, szefowie Subaru podjęli dość dziwną decyzję. Właściwie zamarzyli sobie, by ich samochód zszedł z areny w glorii jakiegoś sukcesu. Innymi słowy, Japończycy potrzebowali zwycięstwa w którejś z eliminacji mistrzostw. Gdy widoki na nie stawały się coraz bardziej mgliste, podjęto decyzję o ostatecznym wycofaniu Legacy po Rajdzie Nowej Zelandii. Ku zaskoczeniu wszystkich, na pożegnanie samochód ten wywalczył pierwszą i jedyną w swojej karierze rajdową wygraną w światowym czempionacie. Jej autorem był 25-letni wówczas Colin McRae.
W Rajdzie 1000 Jezior (obecnie Rajd Finlandii) Subaru przygotowało dla Ari Vatanena błękitną Imprezę 555, która nazwę zawdzięczała głównemu sponsorowi teamu – koncernowi tytoniowemu BAT (555 było marką papierosów). Debiut Imprezy przeszedł do historii – Vatanen stoczył pasjonujący pojedynek ze swoim słynnym rodakiem Juhą Kankkunenem, po którym przyjechał do mety na drugiej pozycji. Stało się jasne, że rodzi się nowa siła w rajdowej rywalizacji. „Impreza 555 była wręcz stworzona do wygrywania. Miała optymalne wymiary, była świetnie wyważona, a i zawieszenie było niemal uszyte na miarę” – wspominał David Lapworth dawny dyrektor techniczny, a obecnie szef zespołu Subaru.
Samochód marzeń Colina
Subaru potwierdziło przynależność do rajdowej elity w roku 1994. Po zwerbowaniu znakomitego Carlosa Sainza, coraz częściej zaczęto wymieniać japoński team w gronie faworytów do mistrzostwa świata i nie były to prognozy przesadzone. Hiszpański „El Matador” stworzył znakomity duet z młodym McRae. W pierwszych trzech rajdach sezonu Sainz stawał na podium, w czwartym wywalczył swoje pierwsze zwycięstwo za kierownicą Imprezy. W klasyfikacji generalnej Subaru, rewelacyjnego debiutanta wyprzedziła jedynie Toyota.
Sezon 1994 był tylko rozgrzewką dla duetu Sainz-McRae, który w kolejnym roku zupełnie zdominował walkę o rajdową koronę. Obaj kierowcy wygrali wspólnie pięć z ośmiu rajdów, czym zapewnili swojemu teamowi pierwsze mistrzostwo świata w kategorii producentów. Niezwykły sukces indywidualny dołożył do tego Szkot McRae, który po zdobyciu mistrzowskiego tytułu bez zastanowienia przyznał, że Impreza to samochód jego marzeń.
Mistrzowska Impreza
W roku 1996 Międzynarodowa Federacja Samochodowa obwieściła początek nowej ery w Rajdowych Mistrzostwach Świata. Ery WRC. Konstruktorzy Subaru jako pierwsi wykorzystali nowe przepisy dotyczące przeróbek w swoich samochodach wyczynowych. Gdy jesienią 1996 roku japoński koncern zaprezentował pierwsze wcielenie Imprezy WRC na uroczystości w Hiszpanii, zaproszeni dziennikarze zaniemówili. Ich oczom ukazał się bowiem zupełnie nowy, gruntownie przebudowany pojazd. Nadwozie czterodrzwiowe zostało zastąpione znacznie szerszym – dwudrzwiowym. Agresywny wygląd modelu podkreślało potężne tylne skrzydło.
Świetna prezencja nowej Imprezy przełożyła się również na wyniki sportowe. Trzeci z rzędu tytuł mistrzowski w kategorii producentów potwierdził jej supremację w WRC. Dwa lata później, po odejściu McRae liderem teamu Subaru został Anglik Richard Burns. To właśnie on w sezonie 2001 zdobył kolejne, tym razem indywidualne mistrzostwo świata za kierownicą Imprezy. Dwa lata temu, po pasjonującej walce w jego ślady podążył Norweg Petter Solberg.
Złote felgi i błękitny lakier
Swego czasu angielski magazyn „Car” uznał Imprezę za „doskonałe ucieleśnienie prędkości”. „Jeśli nie potrafisz jeździć tym samochodem szybko, to w żadnym innym nie będziesz szybki” – pisał dziennikarz z Wysp Brytyjskich. Inne niepodważalne atuty tego modelu to niezwykła wytrzymałość i utrzymujące wysoki poziom właściwości jezdne. To właśnie dzięki nim, jak głosi pewne powiedzenie: „kierowcy Subaru prawie zawsze docierają do mety. Jeśli nie popełnią jakiegoś rażącego błędu, Impreza sama dowiezie ich do końca rajdu”.
Znakiem rozpoznawczym Imprezy są jak najbardziej kultowe złote felgi oraz błękitny lakier, którego skład i receptura utrzymywana jest w najgłębszej tajemnicy. W czasach, gdy rywalizacja o Rajdowe Mistrzostwo Świata przypomina wyścig zbrojeń, w samochodach liczy się nawet... grubość lakieru. Każdy zaoszczędzony gram w wadze auta jest tu na wagę złota.
Fenomen kultowego Subaru nierozerwalnie wiąże się z jego niezwykłymi osiągnięciami sportowymi. To właśnie na ich cześć powstają takie modele, jak choćby Impreza Sti „Solberg Edition” sygnowana nazwiskiem rajdowego mistrza świata, Pettera Solberga. Trzysta koni mechanicznych pod maską i rozwiązania techniczne rodem z aut wyczynowych to propozycja jak najbardziej kusząca. Za kierownicą tego samochodu i ty możesz być rajdowy królem. Choćby przez chwilę.