Tylko dla wybranych
Siedem lat - tyle jeszcze niedawno trzeba było czekać na samochody tej marki. Marki równie brytyjskiej, co Szekspir, Big Ben, herbatka o piątej po południu i tweedowa marynarka z łatami na łokciach.
Morgan to nie tylko synonim luksusu, motoryzacyjnej doskonałości i niezawodności. To również symbol ekstrawagancji, na którą pozwalają sobie nieliczni. Na pewno nieliczni? Hmmm... za „jedyne” 150 tysięcy dolarów Morgan może być twój...
Początek na trzech kołach
Gdy w 1908 roku w warsztatach szkolnych Malvern College Henry Frederick Stanley Morgan zbudował pod okiem nauczyciela mechaniki swój pierwszy pojazd-trójkołowiec, nikt nie przypuszczał, że kilkadziesiąt lat później jego firma (założona w 1910 roku) stanie się angielską legendą. Od samego początku znakiem rozpoznawczym aut Morgana była charakterystyczny, ozdobny wylot chłodnicy.
Jak podają źródła historyczne, w latach dwudziestych firma pomysłowego konstruktora zatrudniała 160 pracowników. Tygodniowo z jego fabryki wyjeżdżało około 50 samochodów. Dzięki popytowi na ekonomiczne i tanie trójkołowce, Morgan mógł spokojnie realizować kolejne autorskie przedsięwzięcia.
To się nazywa styl!
Jednym z jego marzeń było stworzenie samochodu równie szybkiego, co luksusowego. Gdy w 1925 roku Morgan zdobył tytuł najszybszego auta w klasie do 1100 ccm, osiągając podczas próby na jeden kilometr prędkość 167,4 km/h stało się jasne, że cel numer jeden został osiągnięty. Wcześniej marka przez kilka lat ugruntowywała swoją pozycję w segmencie samochodów sportowych. Udało się to dzięki modelom „Grand Prix” i „Aero”. Gdy w 1929 roku Gwenda Stewart rozpędziła się Morganem do 184 km/h, moda na auta tej marki zapanowała również wśród wyemancypowanych kobiet.
Na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych wykształcił się niepowtarzalny styl Morganów. Drugie marzenie Henry´ego Fredericka zaczęło się spełniać - jego samochody stawały się jak najbardziej ekskluzywne. Dwuosobowe nadwozie a la „przedwojenny roadster”, wyraźnie wyodrębnione błotniki, „wyłupiaste” reflektory, długa maska, zębaty wlot powietrza do chłodnicy i zapasowe koło osadzone na bagażniku - to cechy, które dziś są ich znakiem rozpoznawczym. Początkowo auta wyróżniały się również manetką gazu umieszczoną... przy kierownicy.
4/4 i wszystko jasne
Najsłynniejszym dziełem w blisko stuletniej historii Morgana jest model 4/4, którego początek produkcji datuje się na rok 1935. Co ciekawe, pojazd ten do dziś powstaje w fabryce w Malvern Link w Worcestershire. To motoryzacyjny rekord świata! Morgan przebił nawet samego Volkswagena „Garbusa”, którego produkowano „tylko” przez 62 lata, już o siedem lat krócej od 4/4.
Wszystkie Morgany są składane ręcznie. Do montażu używa się drogich, najbardziej wyszukanych materiałów. Nadwozie w stu procentach wykonane jest z aluminium (dzięki temu auto jest lekkie, zaś karoseria - odporna na korozję), fotele (także składane ręcznie) obite są ekskluzywną skórą, zaś deska rozdzielcza - w zależności od zamówienia - wykończona jest mahoniowym lub orzechowym drewnem. Całości dopełniają tradycyjne zegary zatopione w chromowanych obręczach.
Niech nikogo nie zmyli „przedwojenna” powierzchowność modelu 4/4. Pod maską tego samochodu pracuje blisko dwulitrowy silnik produkcji Forda o mocy 140 KM. Do „setki” auto rozpędza się w niecałe siedem sekund. Każdego roku z fabryki wyjeżdżą zaledwie kilkaset egzemplarzy tego samochodu. Chętni, którzy jeszcze dziś złożą na niego zamówienie, otrzymają swojego Morgana za jakieś... trzy, cztery lata. Klientów to nie odstrasza, wręcz przeciwnie - Morgany od lat są niezwykle pożądanym towarem nie tylko na Wyspach, ale i w Japonii oraz Stanach Zjednoczonych.
Aluminium i... drewno
„Podrasowaną” wersją 4/4 jest model Plus 8. W „słabszej” opcji auto wyposażone jest w 3,9-litrowy silnik o mocy 190 KM. Ta mocniejsza oferuje jednostkę napędową o pojemności 4,6 litra i mocy 195 KM. W środku kierowca i pasażer nie mogą narzekać na brak wygody. Stylowe wnętrze połączone z dyskretną nowoczesnością jednoznacznie wyjaśnia, dlaczego „błękitnokrwiści” wybierają akurat Morgana.
Szczytem ekstrawagancji jest najnowsze dzieło angielskiej marki - model Aero 8. Choć samochód ten jest wielki (4,12 metra długości i 1,77 metra szerokości), w środku ma miejsca tylko dla dwóch osób. Auto wykonano ze specjalnych stopów aluminiowych nie stosowanych nigdy wcześniej w seryjnej produkcji oraz... ze specjalnie spreparowanego drewna. Konstruktorzy zapewniają, że drewniane elementy doskonale spisywały się we wszystkich możliwych crash-testach.
Aero 8 posiada całkowicie płaską, aerodynamiczną podłogę, która dzięki swej konstrukcji nie powoduje niepotrzebnych zawirowań powietrza. Inną technologiczną nowością są szyby. Dla polepszenia warunków eksploatacji auta w warunkach zimowych, wtopiono w nie przewody podgrzewające. Gdzie kryje się haczyk? Otóż przewody te są zupełnie niewidoczne.
Całe 15 egzemplarzy
Pod maską nowego Morgana umieszczono ośmiocylindrowy silnik BMW o pojemności 4,4 litra i mocy 286 KM. Prędkość 100 km/h auto osiąga w niespełna pięć sekund, zaś rozpędza się do 260 km/h. Co ciekawe, choć produkcja Aero 8 rozpoczęła się w 2000 roku, do pierwszych klientów auto trafiło dopiero przed dwoma laty.
W zeszłym roku, dla swoich wyjątkowych klientów Morgan przygotował coś równie wyjątkowego. Model Aero 8 GT Coupe wyróżnia się niebiesko-srebrnym nadwoziem i 330-konnym silnikiem o pojemności 4,6 litra. Samochód wyprodukowano w niezwykłej liczbie... piętnastu egzemplarzy. To się nazywa ekskluzywność!