Trabant - Garbus NRD
Wkroczenie aliantów na teren III Rzeszy spowodowało podział kraju, najpierw na cztery części, później na dwie. Powstała Republika Federalna Niemiec i Niemiecka Republika Demokratyczna. Niemcy Zachodnie miały swój małolitrażowy samochód, który miał zmotoryzować państwo nadwątlone zniszczeniami i kosztami wojennymi. Był to Volkswagen Garbus. NRD, bufor systemu komunistycznego nie posiadała równie taniej w produkcji i popularnej konkurencji.
Tata Trabanta – P70
Od 1955 r. produkowano AWZ P70 – przestarzały, mały samochód oparty na rozwiązaniach z przedwojennych DKW. Do drewnianej ramy (co utrudniało masową produkcję) przymocowano nadwozie z drupolastu, który nie rdzewiał. Silnik o mocy 22 KM zapewniał bardzo dobre osiągi jak na te lata i klasę samochodów. W dawnych zakładach Horcha planowano jednak stworzenie nowoczesnej konstrukcji dostępnej dla szerszego grona niż „Petka". Narodziła się idea Trabanta.
Sputnik wkracza na orbitę
W listopadzie 1957 r. z taśmy produkcyjnej zjechał pierwszy Trabant nazwany tak w związku z wprowadzeniem Sputnika na orbitę okołoziemską. Był to model P50 – nazwa pochodziła od pojemności silnika zastosowanego w samochodzie. Motor 500 cm3 produkujący 18 KM zapewniał podobne osiągi co P70 – prędkość maksymalna wynosiła około 90 km/h, a przyspieszenia do prędkości miejskiej było całkiem niezłe. Nadwozie zostało również stworzone z tworzyw sztucznych (oparte na stalowej, a nie drewnianej ramie jak w P70), jednak lakier położony na duroplast został wykonany w technologii piecowej, więc był trwały. Jako ciekawostkę warto przywołać informację, że pierwsze Nysy nie miały lakieru wykonanego w tej technologii. Trabant był dość przestronnym samochodem dla dwójki osób. Gorzej jeśli ktoś dorosły miałby jechać na tylnej kanapie. Komfort jazdy nie był duży – tak jak każdy Trabant, P50 był stosunkowo głośny i miał twarde zawieszenie.
Pierwszy facelifting Trabanta przeprowadzono w 1960 r. Samochód otrzymał nową nazwę – P500 oraz pewne modyfikacje. Silnik stał się nieco mocniejszy (miał teraz 20 KM). Wprowadzono również drobne zmiany stylistyczne. Od tego roku zaczęto produkować także przestronną i udaną wersję kombi. W 1962 r. Trabant otrzymał przebudowaną jednostkę napędową o pojemności 600 cm3 i jednocześnie nową nazwę – P60. Moc samochodu wzrosła o 3 KM, jednak nie miało to większego wpływu na dynamikę pojazdu. Przełom miał dopiero nastąpić.
Oceniany z każdej perspektywy – Trabant 601 pokazuje się zawsze z najlepszej strony
Trabant 601 to najbardziej znany i najdłużej produkowany model fabryki w Zwickau. Produkowany od 1964 r. samochód szybko stał się nie tylko motoryzacyjnym symbolem NRD, ale jednym z najbardziej rozpoznawalnych samochodów z bloku wschodniego. Również w Polsce Ludowej był obiektem westchnień, szczególnie w okresie gdy na rynku samochodów małolitrażowych dostępna była tylko Syrena. Trabant jawił się wtedy jak samochód nowocześniejszy i oszczędniejszy. Nawet w porównaniu z Polskim Fiatem 126p Trabant nie był na całkowicie straconej pozycji. Do jego największych zalet należał bagażnik. W przeciwieństwie do licencyjnego Fiata (czymże jest te kilkadziesiąt litrów?), Trabant 601 posiadał bagażnik. I to nie byle jako, bo 415 litrowy. A porównując wersję kombi, to te wartości są o wiele bardziej imponujące.
Jednostka napędowa, która początkowo miała 23 KM, a później 26 KM zapewniała przyzwoite osiągi – ok. 100 km/h oraz przyspieszenie rzędu 20 sekund do prędkości podróżnej, czyli 80 km/h. Oczywiście dwusuwowy silniczek o pojemności 594 cm3 był głośny, jednak nie palił tak dużo jak jednostka Syreny (8-10 l.). Przy oszczędnej jeździe potrafił zadowolić się nawet niespełna 7 litrami. W ruchu miejskim zużycie paliwa wzrastało do 9 litrów. Zasięg samochodu nie był jednak zbyt duży gdyż bak miał zaledwie pojemność 24 litrów.
Po modernizacji w 1969 r., kiedy to moc silnika wzrosła do 26 KM niewiele działo się z Trabantem 601. Cztery lata wcześniej wprowadzono wersję dla inwalidów, a począwszy od premiery mocniejszego modelu wszelkie zmiany były wręcz kosmetyczne – nowe wersje wyposażenia (de Lux z regulacją foteli), zmodernizowana instalacja elektryczna, zmiana gaźnika – to najbardziej spektakularne modyfikacje przez całe lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte. Dopiero w 1990 r., czyli po upadku Muru Berlińskiego i połączeniu RFN z NRD Trabant otrzymał nową jednostkę napędową. Był to czterosuw pochodzący z koncernu Volkswagena. Motor miał pojemności 1043cm³ i moc 40 KM.
Trabant niemodernizowany z roku na rok starzał się coraz bardziej, jednak nadal był obiektem westchnień. Mimo, że przez te wszystkie lata wyprodukowano go prawie 3 miliony sztuk, to enerdowski produkt nie był tak łatwo dostępny jak Garbus. Samochód był drogi, niektórzy musieli czekać na swój egzemplarz po kilka, a nawet i dziesięć lat. W Polsce jego cena była nieco wyższa niż Polskiego Fiata 126p – limuzyna kosztowała 90 tys. zł, kombi 96 tys. (ceny na rok 1979 r.). Za Małego Fiata z silnikiem o pojemności 600 cm3 płaciło się 87 tys., natomiast w wersji 650 cm3 92 tys. zł. Ceny używanych Trabantów były bardzo wysokie. Za rocznego w 1979 r. trzeba było zapłacić aż 135 tys. zł. Świadczy to o dużej popularności, tym bardziej że Fiat 126p z tego samego rocznika kosztował ok. 120 tys. zł. Nie da się ukryć, że mimo iż pod koniec produkcji Trabant był wyszydzany, nazywany Zemstą Honeckera to dał szanse wielu Niemcom na posiadanie własnych czterech kółek. Był, podobnie jak Fiat 126p w Polsce samochodem do wszystkiego, mimo swoich małych rozmiarów i niewielkiej mocy.
Gdy ostatni egzemplarz 30 kwietnia 1990 r. zjechał z taśmy fabrycznej było wiadomo, że pamięć o nim szybko nie zaginie. Miłośnicy tej marki łączyli się w fankluby, organizowali złoty – zarówno w Niemczech jak i zagranicą. Również w Polsce można znaleźć zorganizowane grupy wielbicieli Trabiego. Nic więc dziwnego, że powstały koncepcje wskrzeszenia marki. Firma Herpa produkująca dotychczas kolekcjonerskie modele samochodów i samolotów wykonane z wysoką szczegółowością zakupiła prawa do korzystania z marki Trabant. Wraz z Nils Poschwatta Design i IndiKar – firmami z branży motoryzacyjnej w 2012 r. planują wprowadzić do sprzedaży Trabanta nT nawiązującego stylistycznie do socjalistycznego youngtimera. Samochód mierzący niespełna 4 metry będzie wyposażony w elektryczny silnik o mocy 47 kW czyli ok. 63 KM. Pozwoli to na osiąganie ok. 130 km/h. Zasięg tego pojazdu na jednym ładowaniu ma wynosić ok. 160 km, więc będzie to auto typowo miejskie. Nie ma co liczyć na niską cenę – ma to być samochód, który w swojej koncepcji przypomina reaktywowane Mini – Trabant będzie nawiązywał do klasyki, ale wprowadzi zaawansowane rozwiązania technologiczne i wysoki komfort jazdy. Podobnie jak pierwsze Trabanty w latach pięćdziesiątych.