Toyota Supra Mk4 - dlaczego odeszłaś?
Na temat tego nietuzinkowego auta wprost z ojczyzny sake powstała już niejedna legenda. Raz po raz w prasie motoryzacyjnej i na forach dyskusyjnych skupiających fanów zawrotnych mocy i prędkości pojawiają się informacje o "najmocniejszej w Europie Toyocie Supra". Standardowy w tym modelu turbodoładowany silnik o mocy 280 KM w niektórych przypadkach podkręcany jest 2-u, 3-y, a niekiedy nawet 4-krotnie do astronomicznych 1200 - 1300 KM!
Aż strach pomyśleć co dzieje się z takim autem podczas przyspieszania, bo już 280-konnej wersji sprint do 100 km zabierał nie więcej niż 6 s.
Toyota, jeszcze nie tak dawno producent jednych z najbardziej niezawodnych samochodów na rynku, ostatnimi czasy nieco przygasła w środowisku fanów prędkości. Owszem, sportowe odmiany kompaktowej Corolli czy miejskiego Yarisa, także potrafią zmusić serce do intensywniejszej pracy, ale na tle kultowej Supry są to raczej podrasowane zabawki, a nie prawdziwie drapieżne samochody sportowe. MR2 czy Celica już nieco lepiej sprawdzają się w roli aut dla entuzjastów ekstremalnych wrażeń, ale nadal nie jest to poziom, jaki jeszcze 15 lat temu reprezentowany był przez Suprę. Tak naprawdę wraz ze zmierzchem czwartej generacji Toyoty Supry, produkowanej w latach 1993 – 2002 (w Europie do 1998 roku), zakończył się etap iście sportowych aut z Tokio.
A o tym, że Supra czwartej generacji to było auto, które dostarczało nie lada emocji, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Gdy w grudniu 1992 roku na rynku pojawiło się 20 egzemplarzy przedprodukcyjnych, już wówczas było wiadomo, że będzie to auto nietuzinkowe i piekielnie emocjonujące. Gdy w kwietniu 1993 roku na dobre ruszyła produkcja, Supra była rozchwytywana w redakcjach motoryzacyjnych, które starały się „wycisnąć” z niej ile się dało. W jednym z takich testów redakcyjnych dziennikarzom amerykańskiego „Car and Driver” udało się wykrzesać z każdego mililitra benzyny w zbiorniku Supry maksimum energii – Suprze o mocy 330 KM przyspieszenie 96 km/h zajęło zaledwie 4.6 s, co było wynikiem o niemal 0.3 s lepszym od danych fabrycznych. Już samo to zapowiadało niezwykłe emocje.
Supra Mk4 już od pierwszego kontaktu zdradzała niemałe możliwości – rasowa sylwetka, z potężnymi reflektorami z przodu i aroganckim opcjonalnym spojlerem z tyłu nie pozostawiała złudzeń, że będzie to auto przełomowe.
Pod maską pracować mogły rzędowe jednostki napędowe o sześciu cylindrach, które w zależności od wersji i oznaczenia mogły rozwijać od 224 do 324 KM. Już najsłabsza, wolnossąca odmiana silnika, oznaczona symbolem 2JZ-GE, pozwalała rozpędzić auto do ponad 240 km/h. W przypadku wersji turbodoładowanej, oznaczonej symbolem 2JZ-GTE, prędkość maksymalną ograniczono elektronicznie do 250 km/h, jednak jak twierdzą specjaliści, Supra bez tej blokady byłaby w stanie osiągnąć nawet 285 km/h.
Zresztą jednostka turbodoładowana w początkach lat 90-tych uchodziła za jedną z najbardziej elastycznych. Wyposażona w dwie turbosprężarki włączające się jedna po drugiej (pierwsza przy 1.8 tys. obr./min, druga przy ok. 4 tys. obr./min.) sprawiała, że Supra dysponująca momentem obrotowym o wartości 430 – 440 Nm wręcz wystrzeliwała do przodu jak z procy! Dzięki takiemu rozwiązaniu udało się niemal całkowicie wyeliminować zjawisko turbodziury.
Słabsza z jednostek turbodoładowanych, 280-konna, przeznaczona była głównie na rynek japoński i europejski. Mocniejsza, 324-konna, eksportowana była do głównie do USA, a także do Europy.
W 2002 roku nastąpił zgon Supry. Kierownictwo koncernu obserwując liniowo zmniejszające się zainteresowanie modelem oraz biorąc pod uwagę rozwijającą się modę na auta wielofunkcyjne, zdecydowało się zakończyć produkcję Supry. Gwoździem do trumny okazały się także zaostrzone normy emisji spalin, których niestety Supra nie była w stanie spełnić. Eksportu do Europy zaprzestano w 1998 roku, w Japonii model produkowany i oferowany był przez kolejne cztery lata (do sierpnia 2002 roku).
Wysokie zużycie paliwa, wysokie stawki ubezpieczeniowe i problemy z częściami zamiennymi to nie jedyne zmartwienia osób przymierzających się obecnie do zakupu supersportowej Toyoty. Największym problemem okazuje się… znalezienie egzemplarza w przyzwoitym stanie, tzn. oryginalnym. Bo takowe, niestety, niemal nie istnieją.