Toyota Picnic - propozycja dla...?
Kina, teatry, opery, centra zdrowia, fitness, siłownie, parki rozrywki oraz centra aktywnego wypoczynku - jesteśmy "perfekcjonistami" w wymyślaniu najbardziej wyszukanych sposobów aktywnego spędzania czasu. Jednak zaoferowani nowoczesnością i panującą modą często zapominamy, że najlepszym sposobem na wypoczynek jest spędzenie wolnego czasu na łonie natury - z dala od miejskiego rozgardiaszu, tłumów w miejskich parkach, kolejek w centrach handlowych czy hałasu w centrach aktywnego wypoczynku. Doskonale na taki wypad nadaje się Picnic, Toyota Picnic.
Toyota Picnic to z pewnością jeden z najmniej znanych i najsłabiej rozpoznawalnych modeli Toyoty. Na macierzystej ziemi auto oferowane było pod nazwą Ipsum, wersje eksportowe nosiły nazwę Picnic, SportsVan, a kolejna generacja auta… Avensis Verso! Produkowany od 1995 roku pojazd typu MPV (Multi Purpose Vehicle) do Europy zawitał w 1996 roku.
Picnic to z pewnością samochód niewyróżniający się z tłumu, by nie powiedzieć wręcz nudny. Zbudowany na zmodyfikowanej płycie podłogowej Cariny w zasadzie nie zachwycał ani wyglądem, ani nowoczesnością konstrukcji, ani poziomem wyposażenia, ani też oferowanym poziomem bezpieczeństwa. Mdła sylwetka w połączeniu z równie „porywającymi” jednostkami napędowymi teoretycznie powinna skazać auto na klęskę rynkową już na samym starcie. Jednak tak się nie stało – w Japonii auto cieszyło się niemałym powodzeniem. Zresztą przyglądając się opiniom użytkowników w dziale „Opinie użytkowników” nie sposób nie docenić fenomenu auta – „Jestem do tego stopnia zadowolony, że pomimo dużego przebiegu (250 tys. km) i sędziwego wieku (10 lat) nie jestem w stanie znaleźć godnego następcy. Zamierzam jeździć nim do 500 tysięcy kilometrów. Jest to całkiem prawdopodobne, bo jest w idealnym stanie.”
Picnic mierzy ponad 4.5 m długości, niemal 1.7 m szerokości i 1.62 m wysokości. Przy rozstawie osi wynoszącym 2.73 m auto może w komfortowych warunkach przewieźć sześciu pasażerów (na niektórych rynkach spotykane są wersje siedmioosobowe) i 180 l bagażu. Po złożeniu dwóch rzędów siedzeń z minivana Toyoty robi się mała bagażówka – przestrzeń bagażowa powiększa się wówczas do imponujących 1850 l.
Wnętrze nie rozbraja ani jakością wykonania, ani finezją kształtów – w zasadzie reprezentuje typowy dla Toyot z lat 90-tych poziom – średniej jakości plastiki i „pstrokate” wzory tapicerek bynajmniej nie czyniły z Picnica stylowego auta.
Jednak praktyczności i trwałości nie sposób nudnawej Toyocie odmówić. Z dużą dozą pewności można stwierdzić, że Picnic należał do jednej z ostatnich serii aut Toyoty, o których można było powiedzieć, że wyróżniały się ponadprzeciętną jakością wykonania. Dopracowane i w miarę proste konstrukcyjnie jednostki napędowe (benzynowy 2.0 l 128 KM i wysokoprężny 2.2 l 90 KM) wyróżniały się trwałością, której Toyocie mogły pozazdrościć niemal wszystkie inne marki na świecie. Odpowiednio serwisowane bez problemów pokonywały setki tysięcy kilometrów bez najmniejszego zająknięcia. Jedyny problem, z jakim zmagało się auto to… korozja. Jednak ten fakt bynajmniej nie powinien szczególnie dziwić, bo większość japońskich aut z lat 90-tych koroduje.
Toyota Picnic to z pewnością samochód warty zainteresowania. Dobrze utrzymany egzemplarz z jednostką wysokoprężną pod maską można już kupić za 10 – 12 tys. PLN. Jeśli dobrze trafimy i uda się nam „upolować” zadbane auto ze sprawdzoną historią serwisową, wówczas możemy być pewni bezproblemowej eksploatacji auta przez kilka najbliższych lat (drobne awarie z pewnością się zdarzą, gdyż najmłodsze auta mają już… 11 lat!). Jednak jeśli kupimy samochód zaniedbany i doprowadzony do ruiny przez poprzedniego właściciela, wówczas „mit niezawodnej Toyoty” zgaśnie w naszych oczach jeszcze szybciej, niż zapłonął, a wydatki z pewnością zniechęcą nas do kupna kolejnej Toyoty.