SsangYong Rodius - wyjątkowo (nie)atrakcyjny smok
Cóż z tego, że przy projektowaniu tego auta niemały udział miał sam szef londyńskiej Royal College of Art (Królewskiej Akademii Sztuki), Ken Greenley, skoro i tak SsangYong Rodius, bo o nim mowa, w "prestiżowym" rankingu brytyjskiego The Daily Telegraph na najbrzydszy samochód świata uplasował się na najniższym miejscu podium? Wyprzedzili go tylko Fiat Multipla i bezprecedensowy zwycięzca, czyli jakże pokraczny i graślawy Pontiac Aztek.
SsangYong to koreańska marka samochodów, która swoją przygodę z motoryzacją zaczynała nie tylko pod inną nazwą, ale także w innej kategorii wagowej. Otóż początkowo „bliźniacze smoki”, bo tak w wolnym tłumaczeniu brzmi nazwa czwartej co do wielkości południowokoreańskiej firmy motoryzacyjnej, zajmowały się produkcją samochodów ciężarowych i autobusów. Założona w 1954 roku firma dziesięć lat później wyspecjalizowała się w produkcji aut terenowych na zlecenie Armii USA.
W ciągu niemal sześćdziesięciu lat rynkowego bytu losy koreańskiej firmy odmieniały się wielokrotnie. Współpraca z Mercedesem (silniki, płyty podłogowe), przejęcie najpierw przez Daewoo, a później przez chiński koncern Shanghai Automotive Industry Corporation, czy w końcu wniosek do sądu o ochronę przed wierzycielami – losy „bliźniaczych smoków” były jakże burzliwe.
W czasie największych rynkowych perturbacji SsangYong wypuścił na rynek szereg najbardziej znanych na świecie swoich modeli, m.in. Rexton, Actyon, Korando (I, II i III), Musso i wspomniany Rodius. Na tle tych wszystkich modeli Rodius wyróżnia się ponadprzeciętną… brzydotą!
Rodius lub Stavic, bo na niektórych rynkach auto występowało także pod taką nazwą, zadebiutował na rynku w 2004 roku. Potężne nadwozie koreańskiego vana najczęściej występuje w wersji siedmioosobowej (Europa), choć w Korei Południowej spotykane są także wersje umożliwiające przewóz dziewięciu, a nawet jedenastu osób! Wyjątkowo szpetna sylwetka masywnego auta osadzonego na ponadprzeciętnie małych kołach (16-calowe) co bardziej złośliwym przypomina… pojazd pogrzebowy. Zresztą wystarczy rzut oka na tylną część nadwozia, szczególnie w przypadku aut w czarnym kolorze, by zrozumieć niepochlebne komentarze.
Pomijając względy estetyczne, SsangYong Rodius okazuje się całkiem przyjemnym w eksploatacji i niezwykle praktycznym środkiem lokomocji dla osób przedkładających komfort podróży i przestrzeń nad sportowe doznania. Długie na ponad pięć, szerokie na niemal dwa metry nadwozie zaskakuje przestrzenią – rzut oka w dane techniczne rozwiewa wątpliwości – rozstaw osi to równiutkie trzy metry! Oferowana przestrzeń częściowo wynagradza niedostatki jakościowe – w tym aucie bez problemu można zgubić nie tylko bagaże (minimalna pojemność bagażnika to niemal 900 l) i drobne przedmioty, ale nawet… pasażerów!
Jednak dłuższa znajomość z autem przesłania zalety i ujawnia szereg niedoskonałości, których w tym aucie niestety jest sporo. Jakość wykonania wnętrza i zastosowane materiały zdradzają, że mamy do czynienia z autem z epoki „przedceedowej” i „przedhyundaiowej” – tanie plastiki, kiepskie spasowanie, potężne przerwy pomiędzy elementami kokpitu, wskaźniki z lat 80-tych i wszechobecne trzaski i skrzypienia – autu za ponad 150 tys. PLN, bo tyle swego czasu kosztował nowy Rodius, to zdecydowanie nie przystoi. Dokładając do tego ubogie wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa (tylko dwie poduszki powietrzne) okazuje się, że Rodius bynajmniej nie jest rynkową okazją roku.
Negatywne wrażenie zmazują nieco jednostki napędowe oraz napęd na cztery koła wraz z reduktorem. Szczególnie dobrze wypada w tej materii zbudowana na licencji Mercedesa wysokoprężna jednostka 2.7 Xdi o mocy 165 KM, która nie tylko sprawnie napędza ponad dwutonowego kolosa (0-100 km/h w mniej niż 12 s), ale i dość łaskawie obchodzi się paliwem (średnio ok. 9 l/100 km), co przy gabarytach i masie własnej auta nie wydaje się wartością przesadnie dużą. Sześciocylindrowy motor benzynowy o pojemności 3.2 l i mocy 220 KM czyni z SsangYonga jeszcze szybsze auto, jednak kosztami eksploatacji przeraża – zresztą auto z tą jednostką napędową i tak w Polsce nie było oferowane.
SsangYong Rodius to z pewnością auto nietuzinkowe. Niewątpliwie wyróżnia się z tłumu, onieśmiela przestrzenią i zaskakuje jednostką napędową oraz napędem na cztery koła. Jednak jakością wnętrza nie dorównuje rynkowym konkurentom, a urodą… no cóż, może lepiej tę kwestię pozostawić bez żadnego dodatkowego komentarza.