Słynny lądowy krążownik - Toyota Land Cruiser
Jeździli nim policjanci, żołnierze ONZ i rajdowcy. Swego czasu specyficzną reklamę zrobił mu Osama Bin Laden, dla którego Land Cruiser był niemal ucieleśnieniem samochodowych marzeń. Niemal, bo słynnej Toyocie brakowało lufy i działka...
Według pewnej anegdoty, „patrząc na współczesną sylwetkę Land Cruisera, można dojść do wniosku, że życie zaczyna się po pięćdziesiątce”. Rzeczywiście, ostatnie, luksusowe modele tego auta w niczym nie przypominają siermiężnych terenówek Toyoty z lat pięćdziesiątych.
Samochodem na wulkan
Protoplastą dzisiejszego Land Cruisera był lekki samochód z napędem na cztery koła produkowany dla wojska, a potem również dla policji. Co ciekawe, jego pierwsze sto egzemplarzy trafiło na wojnę do Korei.
Seryjna produkcja Toyoty Jeep, jak ją początkowo nazywano rozpoczęła się w roku 1951. Pojazd wyposażono w silnik o mocy 85 KM i ochrzczono kryptonimem BJ. Litera B odnosiła się do symbolu jednostki napędowej, zaś J oznaczała model auta. O niezwykłych, jak na owe czasy możliwościach samochodu przekonał wszystkich Ichiro Taira, zatrudniony przez koncern kierowca testowy, który za kierownicą BJ wjechał do szóstego punktu wysokościowego na wulkanie Fuji. Być może właśnie to przekonało japońską policję, która jako pierwsza złożyła zamówienie na kilka tysięcy terenowych modeli Toyoty.
Zdobywca wszystkich kontynentów
Już rok później auta eksportowano do różnych zakątków świata. W japońskiego Jeepa wyposażyła się między innymi pakistańska armia. Toyota coraz częściej sondowała również rynek amerykański. Tam od kilku lat niepodzielnie rządził słynny Willys MB, w związku z czym Japończycy za punkt honoru obrali sobie przejęcie choćby części jego wpływów. Zanim to nastąpiło, trzeba było jednak rozwiązać pierwszy problem – nazwa Jeep była już zastrzeżona. Na nową nazwę wpadł Hanji Umehara, dyrektor techniczny koncernu. Zaproponował, by auto nazwać... Land Cruiserem, co po polsku oznacza mniej więcej „lądowy krążownik”.
W 1955 roku rozpoczęto produkcję modelu FJ25 – jak się potem okazało, najmocniejszego wówczas samochodu terenowego na świecie. Pierwszy Land Cruiser miał 105-konny silnik o pojemności 3,9 litra. Tradycyjne drzwi zastąpiono... płócienną zasłoną napiętą pomiędzy rurową ramą. Po terenowe Toyoty zgłaszali się kolejni chętni z dalekich stron świata – Arabii Saudyjskiej, Australii, Nowej Zelandii, Brazylii i Republiki Południowej Afryki.
Na podbój Ameryki
Ponieważ popyt na Land Cruisery nie malał, w roku 1968 świętowano wyprodukowanie egzemplarza numer 100 000. Każdy kolejny rok przynosił Toyocie znaczący wzrost popularności. Dwustutysięczny Land Cruiser wyjechał z fabryki w roku 1972. Przez kilkanaście następnych miesięcy w salonach sprzedaży znalazło się kolejne sto tysięcy sztuk słynnej terenówki. Tak błyskawicznego sukcesu nie spodziewali się nawet najwięksi optymiści.
W międzyczasie, po kilku latach usilnych prób Toyota zaczęła w końcu zdobywać klientów w Stanach Zjednoczonych. Model FJ 55V był odpowiedzią Japończyków na niezwykle popularne „ucywilizowane” terenówki typu Wagoneer. Auto nie tylko znakomicie radziło sobie na bezdrożach, ale i oferowało swojemu kierowcy i pasażerom dużą wygodę podczas jazdy. Co ciekawe, specjalnie dla klientów z krajów arabskich, w samochodzie wzmocniono konstrukcję dachu. Dzięki temu można było przewozić na nim ciężkie ładunki.
Komfort, czy wytrzymałość?
Kolejne generacje Land Cruisera były zgodne z rosnącą modą na komfortowe terenówki. Liczba użytkowników wykorzystujących tego typu samochody na miejskich drogach systematycznie rosła. W Japonii, Europie i Stanach Zjednoczonych kierowcy oczekiwali samochodu mniej topornego, a bardziej luksusowego, z nowoczesnymi rozwiązaniami technicznymi. Z drugiej strony, spora część klientów domagała się przede wszystkim pojazdu wytrzymałego, wygoda jazdy nie była dla nich aż tak ważna. Dealerzy Toyoty w krajach arabskich sugerowali nawet, że Land Cruisery są... zbyt delikatne jak na warunki tamtejszych tras.
Kompromisem było stworzenie kilku wersji samochodu. Model J7 był autem typowo terenowym. Bunderę (light duty) oferowała z kolei komfortowe warunki jazdy i nie za bardzo nadawała się do pokonywania na przykład afrykańskich bezdroży. Gdy w roku 1990 liczba sprzedanych Land Cruiserów przekroczyła dwa miliony, nie było wątpliwości, że wszystkie inwestycje zwróciły się z nawiązką.
Land Cruiser, a sprawa polska
Land Cruiser stał się jednym z symboli samochodu terenowego. Licencyjne wersje słynnej Toyoty powstawały w najróżniejszych częściach świata. W Portugalii do 1994 roku produkowała je firma Caetano. Pod koniec lat sześćdziesiątych w Brazylii dużą popularnością cieszyły się auta Bandeirante, które od Toyot różniły się jedynie emblematem na masce. W Chinach samochody na licencji Land Cruisera wytwarzało (i wytwarza do dziś) kilkanaście (!) różnych fabryk, między innymi: Xiangshan, Xijing i Shenfei. Są to kopie modelu BJ z lat pięćdziesiątych opatrzone dumnymi nazwami takimi, jak: Pekin, czy Beijing. Ostoją Toyoty są również inne kraje azjatyckie, na przykład: Malezja, Indonezja, czy Singapur.
Współczesny Land Cruiser przypomina bardziej luksusową limuzynę na dużych kołach, niż terenówkę z prawdziwego zdarzenia. Japończycy walczą z tym stereotypem organizując na przykład wyprawy swoich samochodów po bezdrożach Afryki. Na pustyniach Land Cruisery poddawane są prawdziwej próbie sił, po której można najlepiej ocenić ich możliwości. W zeszłym roku Toyoty pokonały kilka tysięcy kilometrów jadąc Diamentowym Szlakiem, wzdłuż wybrzeża atlantyckiego. Radziły sobie bez zarzutu. Kto wie, czy większym wyzwaniem nie byłaby dla nich jazda po polskich, dziurawych jak szwajcarski ser drogach...