Rozbrykany kucyk
Pewien włoski projektant sportowych wozów wyznał kiedyś, że w latach 60. i 70. nie mógł oglądać amerykańskich aut, bo... wpadał w depresję. „Patrzyłem na Mustangi, Barracudy, Corvetty i myślałem dlaczego do licha sam ich nie wymyśliłem!” - wyjaśniał.
Większość z nas ma inny problem. Patrzymy na Mustangi, Barracudy, Corvetty i myślimy, jak piękne byłoby życie, gdyby któryś z tych samochodów stał w naszym garażu.
15 dni przed Mustangiem
Plymouth Barracuda to samochód, który zapoczątkował nową modę w amerykańskiej motoryzacji. Modę na „pony cars”, czyli na auta mniejsze, lżejsze i tańsze od „muscle cars”, a przy tym zaopatrzone w mocne silniki. Z tego względu pojazdy te nazywano również „baby muscle cars”. I choć słowa „baby”, czy „pony” raczej kojarzą się z domem dla lalek, wystarczy spojrzeć na sylwetkę któregokolwiek z „czterokołowych kucyków”, żeby przekonać się, że to nie przelewki.
Pierwsze modele Barracudy bardzo często nazywane są pośpiesznie wykonanymi kopiami Forda Mustanga. Mało kto pamięta jednak, że słynne dzieło Forda jest o dokładnie piętnaście dni młodsze od konkurencyjnego Plymoutha.
Rozdmuchany Valiant
Cała historia „pony cars” zaczęła się od wzrastającego w USA popytu na samochody europejskie, znacznie mniejsze od amerykańskich krążowników i wygodniejsze dla ludzi, którzy nie wymagali od auta ociekającego chromem przepychu i olbrzymich gabarytów. Ford zareagował na tę sytuację wypuszczając na rynek odnowioną wersją modelu Falcon. Minimalnie szybszy był Chrysler, który uprzedził FoMoCo modelem Plymouth Valiant Fastback.
To właśnie na bazie tego samochodu kilkanaście miesięcy później Dave Cummings zaprojektował Barracudę. Żartowano, że w swoim projekcie jedynie rozdmuchał on bryłę Valianta. Faktem jest, że koncepcja ta nie była nowa - sam Valiant opierał się na modelu Super Sport Fastback z 1959 roku.
Zdecydowana porażka z Fordem
Drugiego kwietnia 1964 roku, piętnaście dni przed premierą Mustanga, Plymouth zaprezentował swojego „kucyka”. Po bardzo udanym przyjęciu (auto kusiło atrakcyjną ceną 2,5 tysiąca dolarów oraz solidnym, 180-konnym silnikiem), dwa tygodnie później samochód ten zszedł jednak na drugi plan, gdy na rynku pojawiło się dzieło Forda. Barracuda bardzo krótko dotrzymywała kroku słynnemu rywalowi. Po kilkunastu miesiącach Ford zdeklasował Plymoutha sprzedając sześć razy więcej egzemplarzy swojego modelu.
Rozpoczęło się szukanie przyczyn zdecydowanego zwycięstwa Mustanga. Winą obarczano skostniały zarząd koncernu Chryslera, który podczas nadzorowania prac projektowych nad Barracudą, nie pozwolił na radykalne zmiany w porównaniu z sylwetką Valianta. Szybko okazało się, że Mustang jest dużo świeższy i zgrabniejszy od Plymoutha. Chrysler musiał przystąpić do kontrofensywy.
Zwycięska Formula S
Po roku w salonach pojawiła się wersja Barracuda Formula S, w której zmodernizowano zawieszenie i wzmocniono silnik (do mocy 235 KM). Model bardzo szybko zdobył popularność w nielegalnych wyścigach ulicznych. Znakomicie radził sobie również na torach wyścigowych. W 1965 Barracuda triumfowała w prestiżowej rywalizacji SCCA. Szybko przełożyło się to na wyniki sprzedaży - w niecały rok sprzedano blisko 70 tysięcy wersji Formula S.
W połowie lat sześćdziesiątych do walki w klasie „pony cars” i „muscle cars” weszła konkurencja. Na horyzoncie pojawił się Dodge Charger, zaś General Motors, który dotychczas trochę lekceważył ten rynek, przedstawił dwa bardzo mocne „kucyki” - Chevroleta Camaro i Pontiaca Firebirda. Ford i Plymouth nie byli przygotowani na taką ofensywę, w związku z czym oba koncerny musiały szybko przeprojektować konstrukcje swoich modeli. Ford zaprezentował większego brata Mustanga - Mercury´ego Cougara. Konstruktorzy Plymoutha zdecydowali się na rozszerzenie i wydłużenie Barracudy.
Koncepcja Herlitza
Dzięki tym zmianom przestano kojarzyć ją z Valiantem. Przedstawiciele General Motors zarzucali jednak Plymouthowi spore podobieństwa do modeli ich koncernu, co nie było do końca nieuzasadnione. Głównym projektantem nowej Barracudy był bowiem John Herlitz, który do Chryslera trafił prosto z GM.
Auto oferowano z potężnymi silnikami o mocy 280 lub 325 KM. Barracuda potrzebowała zaledwie trzynastu sekund, by rozpędzić się do 100 mil na godzinę (ok. 160 km/h). Pomimo początkowych niepowodzeń, samochód szybko wyrobił sobie pewną pozycję na rynku. Nie malała jego popularność - w 1967 roku znów sprzedano go w liczbie blisko 70 tysięcy egzemplarzy.
Do użytku jedynie w wyścigach ulicznych
Podobnie było z kolejnymi wersjami „Cudy”, jak w skrócie nazywano ten model Plymoutha. Ogromnym wzięciem cieszyła się Barracuda z 1968 roku, której katalogowa moc silnika wynosiła 275 KM. Co ciekawe, gdy za pomiary wzięli się specjaliści z NHRA (Narodowe Stowarzyszenie Hot-Roddingu) okazało się, że jednostka ta jest mocniejsza o „dodatkowe” 15 koni!
Barracudy charakteryzowały się surowym, wręcz ascetycznym wnętrzem. Fakt ten nie bez dumy podkreślali jej dealerzy. Nieoficjalnym hasłem reklamowym samochodu było: „Drag race use only”, czyli „do użytku jedynie w ulicznych wyścigach”. Barracudom nie zaszkodził nawet fakt, że sprzedawano je niemal bez żadnej gwarancji! To efekt notorycznych wypadków, czy usterek spowodowanych udziałem w nielegalnych rajdach ulicznych, w których ten model Plymoutha wiódł prym wraz z Dodgem Chargerem, Fordem Mustangiem, czy Pontiakiem Firebirdem.
Barracuda za milion „zielonych”
Kres Barracudy związany był z kryzysem paliwowym, który przeszedł przez Stany Zjednoczone na początku lat siedemdziesiątych. W sumie z taśm produkcyjnych Plymoutha zjechało około 350 tysięcy egzemplarzy tego auta. Co ciekawe, model Hemi Barracuda Convertible z 1971 roku jest dziś jednym z najrzadszych i najbardziej pożądanych przez kolekcjonerów samochodów na świecie. Samochód ten wyprodukowano w skromnej liczbie zaledwie siedmiu sztuk. Wartość każdej z nich szacuje się na zawrotną sumę... miliona dolarów!