Porsche dla fryzjera - Ford Capri
O tym kultowym samochodzie mówi się żartobliwie, że to "Porsche dla fryzjera". Nawet jeśli Forda Capri umiłowali panowie z brzytwą, to stało się tak dzięki jego niepowtarzalnemu charakterowi.
Niesamowity sukces Mustanga w Stanach Zjednoczonych na tyle rozbudził apetyty szefów Forda, że postanowili oni ruszyć na podbój Europy. Potrzebowali jednak nowego samochodu, gdyż według nich Mustang nie przyjąłby się na Starym Kontynencie. W 1965 roku zapada zatem decyzja o stworzeniu jego europejskiego odpowiednika. Zespół brytyjskich projektantów pod wodzą Johna Hitchmana rozpoczyna prace nad projektem o nazwie „Colt”.
Samochód najdzikszych marzeń
Już po roku gotowe są pierwsze prototypy pojazdu. Auto natychmiast trafia na testy na torach wyścigowych w Belgii i Wielkiej Brytanii. W listopadzie 1967 szefowie Forda chrzczą nowy samochód imieniem Capri nawiązując tym samym do produkowanego na początku lat sześćdziesiątych modelu Consul Capri. Samo słowo Capri oznaczało w tym przypadku sportową wersję Consula Coupe.
Produkcja Forda Capri rozpoczyna się w listopadzie 1968 roku w fabryce w Halewood koło Liverpoolu. 21 stycznia 1969 roku odbyła się pierwsza oficjalna prezentacja nowego auta. Na specjalną ceremonię w Bonn dostali się jednak tylko wybrańcy. Reszta zainteresowanych musiała zadowolić się pokazem, który trzy dni później zaplanowano podczas brukselskich targów motoryzacyjnych. Na plakatach reklamujących Capri widniało hasło: „oto samochód twoich najdzikszych marzeń”.
Zaprojektuj go sam
W lutym Capri zadebiutował w salonach dealerskich Forda. Od początku sprzedawał się znakomicie – nawet dwa razy lepiej, niż zakładali szefowie koncernu. Ogromną popularnością samochód cieszył się w Wielkiej Brytanii. Na Wyspach promowano go reklamowym sloganem: „Capri – auto, które zawsze sobie obiecywałeś”.
Samochód nie był drogi, ale nie tylko jego atrakcyjna cena (w przybliżeniu oscylowała pomiędzy 900, a 1000 funtów) przyciągnęła doń klientów. Znakomicie funkcjonowała koncepcja „design it yourself” (czyli zaprojektuj go sam), według której każdy potencjalny nabywca miał do wyboru kilkaset opcji wyposażenia auta (w tym na przykład aż trzynaście wersji silników!). W efekcie już po niespełna roku Capri opanował 3 procent rynku samochodowego w Wielkiej Brytanii i 3,5 procenta w Niemczech. W tym okresie z fabryki wyjechało ćwierć miliona egzemplarzy słynnego Forda. Na sukcesy Capri najszybciej zareagował Opel, który już w 1970 roku wypuścił na rynek konkurencyjny model Manta.
Federalny Capri
Na fali popularności, Ford eksportował Capri do różnych zakątków naszego globu. Nie zawsze jednak auto to cieszyło się takim wzięciem, jak w Europie. Klapą zakończyły się próby podbicia rynku australijskiego i nowozelandzkiego. Zupełnie inaczej było za to na przykład w Republice Południowej Afryki, gdzie Capri doczekał się swojego lokalnego odpowiednika – model Perana. Co ciekawe, jego imię pochodziło od zniekształconej nazwy... pewnego gatunku ryb poławianych u wybrzeży południowej Afryki. Capri Perana reklamowany był w RPA jako „samochód mistrzów”. Nic dziwnego, bowiem auto trzykrotnie w wielkim stylu zdobyło rajdowe mistrzostwo Afryki Południowej.
Prędzej, czy później Capri musiał trafić do Stanów Zjednoczonych. Jego eksport do USA rozpoczął się w kwietniu 1970 roku (Capri został zaprezentowany podczas nowojorskich targów motoryzacyjnych). Auto sprzedawano tam pod szyldem Federal Capri. Pomimo trudnych początków, samochód szybko zdobył swoją pozycję na amerykańskim rynku, a w latach 1970-1975 cieszył się nieustającą popularnością. W tym okresie w Kanadzie i USA sprzedano blisko dwukrotnie więcej egzemplarzy niż w Wielkiej Brytanii i Niemczech razem wziętych.
Za drogo dla Amerykanów
Europejski rynek czekał na premierę drugiej generacji Capri. W styczniu 1974 nowe auto trafiło do produkcji, zaś miesiąc później zostało oficjalnie zaprezentowane podczas hucznego pokazu. Oczom widzów ukazał się samochód, który zachował swój sportowy charakter, a przy tym zwiększył swoją praktyczność. Pojazd został wydłużony i poszerzony. Celem jego konstruktorów było stworzenie po trosze wozu sportowego i rodzinnego. Swoją ofertę Ford poszerzył dodatkowo o wersję Ghia, która oznaczała najwyższy standard wyposażenia.
O ile na Starym Kontynencie powodzenie Capri nie malało, to znacznie gorzej wyglądały wyniki jego sprzedaży Za Oceanem. Nie zmieniło tego nawet wprowadzenie znacznie silniejszych niż w Europie jednostek napędowych. Nie pomogły drobne smaczki, takie jak choćby zastąpienie napisu Ford nad czarną kratką osłony chłodnicy napisem Capri, czy zamontowanie nowych, okrągłych reflektorów z przodu. Klientów odstraszyła dość wygórowana cena – auto było droższe nie tylko od swojego poprzednika, ale nawet od swojego słynnego kuzyna, Mustanga. Ostatni egzemplarz Federal Capri trafił do USA we wrześniu 1977 roku. W Stanach Zjednoczonych sprzedano w sumie ponad pół miliona tych samochodów.
Różnica między prowadzeniem, a jazdą
W kwietniu 1978 roku Ford zajął się przygotowaniem trzeciej ewolucji modelu. Tym razem konstruktorzy największy nacisk położyli na jego aerodynamikę. Zmieniono kształt świateł, maski, zderzaków, a także dodano przedni i tylni spojler. Co ciekawe, auto otrzymało roboczą nazwę... Carla. Na szczęście, do sprzedaży trafiło pod szyldem Capri Mk III.
W Wielkiej Brytanii auto promowano kolejnym chwytliwym sloganem: „Oto różnica pomiędzy prowadzeniem samochodem, a samą jazdą”. Capri III szturmem zdobyło europejski rynek. Szefowie Forda znów poszli za ciosem i jak z rękawa wyciągali kolejne wcielenia swojego modelu. Podczas genewskich targów motoryzacyjnych w marcu 1981 roku zaprezentowali usportowioną wersję Capri - 2,8i. Kilka tygodni później w salonach w Niemczech i Szwajcarii pojawiła się specjalna wersja 2,8 Turbo z silnikiem o mocy 188 KM. W lipcu tego samego roku na rynku niemieckim zaprezentowano model Zakspeed Capri wyróżniający się agresywną stylistyką nadwozia i wielkimi spojlerami.
Capri, a sprawa polska
Gdy pod koniec 1986 roku amerykański koncern obwieścił zakończenie produkcji Capri, większość miłośników tego auta nie dowierzała własnym uszom. Ford przynajmniej częściowo udobruchał ich specjalną, pożegnalną edycją słynnego modelu. Model Capri 280 dostępny był wyłącznie z metalicznym lakierem w kolorze „Brooklands Green” (stąd nazywano je potem „Brooklands”). Auto wyposażono m.in. w skórzaną tapicerkę, skórzaną kierownicę i gałkę zmiany biegów i wyprodukowano w skromnej liczbie 1038 sztuk.
W sumie przez blisko dwadzieścia lat z taśm montażowych zjechało prawie dwa miliony egzemplarzy Capri. Czy powstaną kolejne? Niewykluczone, wszak od kilku lat nie ustają spekulacje na temat wznowienia produkcji słynnego Forda. Wszystko wskazuje jednak na to, że do swojego poprzednika nawiązywać będzie wyłącznie nazwą.
Na koniec dodajmy, że Polacy też Capri znają i kochają. Nie wszyscy wiedzą jednak, że długo przed powstaniem fan-klubów i stron internetowych poświęconych temu autu, Capri robiło karierę w... polskich filmach, m. in. w kultowych dziś: „Hydrozagadce” (ze zgrabną panią Jolą) i „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?”.