Pionier nowej ery
Dla wielu to najlepszy sportowy samochód, jaki powstał we Włoszech. Projektantem jego fantastycznego nadwozia był zaledwie 22-letni Marcello Ghandini z firmy Bertone. Dzięki Miurze Lamborghini po raz pierwszy pokazał Ferrariemu, że zna się nie tylko na ciągnikach.
Traktory, palniki, agregaty i... sportowe samochody
Konflikt obu panów obrósł przez lata legendą. Trudno się jednak temu dziwić, skoro historyczny spór dał tak niezwykły efekt – signore Ferruccio zaczął produkować samochody. Jego początki w branży motoryzacyjnej nie były imponujące – premierowy model Lamborghini 350 GTV pod każdym niemal względem ustępował konkurencyjnemu Ferrari. Gdy jednak w 1966 roku, podczas salonu motoryzacyjnego w Genewie włoski producent traktorów zaprezentował światu Miurę, jasne stało się, że w Modenie narodziła się nowa siła.
Lamborghini miał wizję. Przedstawił ją swoim trzem projektantom: Paolo Stanzaniemu, Gianpaolo Dallarze oraz Bobowi Wallace’owi. Do tej trójki dołączył niebawem ten, bez którego wizja Ferruccio nie zostałaby urzeczywistniona w takiej postaci. Marcello Gandini, bo o nim mowa, miał wówczas 22 lata. Lamborghini, który oprócz traktorów, produkował też... palniki olejowe i agregaty do urządzeń klimatyzacyjnych marzył o doskonałym GT – szybkim, komfortowym i przede wszystkim wyróżniającym się efektowną sylwetką. Jego pomysł szybko podchwyciła grupa młodych projektantów (żaden z nich nie miał nawet trzydziestki). Trójka konstruktorów miała już swoją inspirację – legendarnego Forda GT40, tego samego, który... w wyścigu Le Mans pokonał bolidy Ferrari. Do tego nawet nie trzeba było dokładać żadnej ideologii...
Zmysłowe dzieło Gandiniego
Niezwykłych szczegółów tej koncepcji było sporo. Według jednego z nich, silnik w Miurze miał zostać umieszczony centralnie, dokładnie między fotelami i tylną osią. Co ciekawe, był to pierwszy w historii motoryzacji „cywilny”, seryjny samochód, w którym zastosowano takie rozwiązanie. Nie było mowy o kompromisach – dwunastocylindrowy silnik o pojemności czterech litrów dysponował nieokiełznaną mocą 385 KM. Auto rozpędzało się do prawie 300 kilometrów na godzinę. Miura aż prosiła się o sprawdzenie na wyścigach, jednak Ferruccio Lamborghini chciał budować wyłącznie samochody dopuszczone do ruchu na drogach publicznych.
Teraz najlepsze – nadwozie błyskawicznie zaprojektowane przez Gandiniego (już podczas pierwszego pokazu samochodu, w 1965 roku w Turynie) zostało uznane za wyjątkowo zmysłowe. Co ciekawe, blisko czterdzieści lat później brytyjski magazyn „Autocar” ogłosił ankietę na najseksowniejsze auto wszechczasów. Wygrał Jaguar E-type, przed... Lamborghini Miurą. W „Lambo” uwagę przykuwały przede wszystkim niezwykle dramatycznie wyglądające, leżące reflektory oraz płaska klapa silnika. Dzięki ogromnej przedniej szybie, wnętrze samochodu upodobniło się do kabiny samolotowej. Przód i tył nadwozia można było podnieść niemal do pozycji pionowej, całkowicie odsłaniając napęd i elementy zawieszenia kół.
Byk, który wyprzedził Czarnego Konia
Po Salonie Genewskim w 1966 roku Lamborghini mógł rozkoszować się efektownym triumfem. Enzo Ferrari – po raz pierwszy poczuł na plecach oddech groźnego, niedocenianego wcześniej konkurenta. Włoska prasa rozpływała się w zachwytach nad Miurą. Przy okazji dziennikarze jeszcze mocniej uwypuklili rywalizację panów Ferruccio i Enzo. „Niezwykłe nadwozie i bardzo niezwykły samochód, wyprzedzający Ferrari w niemal każdym aspekcie” – pisały gazety.
Co ciekawe, Miura była pierwszym modelem Lamborghini, którego nazwa związana była z bykiem. Nie do końca wiadomo jednak, czy pochodziła ona od nazwiska sławnego torreadora, Antonio Miury, czy też od znanego hodowcy byków, przyjaciela Ferruccio – Don Eduardo Miury. Kolejną ciekawostką jest fakt, że z drugim z wymienionych panów Lamborghini współpracował przy... produkcji wina. Na etykiecie jego ulubionego gatunku, nazwanego „Sangue Di Miura”, czyli „Krew Miury” widniały twarze Ferruccio, Don Eduardo, a między nimi dumnie stało... czerwone Lamborghini Miura. Po śmierci Ferruccio, rodzinnymi winnicami zajęli się jego krewni.
Hałaśliwa, niewygodna, niepowtarzalna, wyjątkowa
Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych nie było na świecie nowocześniejszego, bardziej radykalnego i szybszego „cywilnego” samochodu sportowego. Przy pierwszych modelach Miury konstruktorzy nie ustrzegli się jednak kilku niedociągnięć. Wspólny obieg oleju nie był dobry ani dla silnika, ani dla skrzyni biegów. Przy dużych prędkościach pęd powietrza „kładł” włączone reflektory, co zmieniało aerodynamikę i reakcję przednich kół. Nie sprawdzały się również wloty powietrza w tylnej części dachu – w lecie w kabinie Miury panował straszliwy upał.
Lamborghini sukcesywnie eliminował te niedociągnięcia – z czasem w aucie pojawiła się klimatyzacja, poprawiono zawieszenie i aerodynamikę. Pod koniec swojej kariery model zdołał jeszcze przekroczyć magiczną prędkość 300 kilometrów na godzinę. Początkowo Miura była hałaśliwa, niewygodna, mało praktyczna, jednak wrażenia z jazdy nią były niepowtarzalne, zaś jej sylwetka – wyjątkowa. W tym właśnie tkwiła jej siła i urok.
Legendarny pod każdym względem
„Legendarne samochody zawsze opierają się na skrajnościach. Charakteryzują się designem, mocą, osiągami i technologiami, które sprawiają, że tylko kręcimy głową z niedowierzania. Dziś w taki sposób odbieramy na przykład McLarena F1, Ferrari F50, czy Bugatti EB110. Kiedyś w ten sam sposób reagowaliśmy na Miurę. Zresztą do dziś samochód ten nie pozwala oderwać od siebie wzroku – pisał na czterdziestolecie Miury włoski magazyn „Auto Italia”.
Nasza cywilizacja od wieków ewoluuje. Rzeczy zmieniają się powoli, nowe stopniowo wypiera stare. Najczęściej jednak trudno nam znaleźć moment, w którym następuje ta przemiana. Tak zwykle jest w sztuce, muzyce i tak bywa też w motoryzacji. W tym ostatnim przypadku jednego jesteśmy pewni – dobrze znamy początek ery supersamochodów. Rozpoczęła się ona razem z narodzinami Lamborghini Miury.