Najsłynniejszy roadster w historii motoryzacji - Mazda MX5
Mazda MX-5 nigdy nie miała ambicji zostać sportowym bolidem. Jej konstruktorzy wyszli z założenia, że w definicji roadstera nie zawiera się jazda na złamanie karku.
Zamiast wyścigowych osiągów, Mazda postawiła na przyjemność płynącą z jazdy dwuosobowym autem bez dachu nad głową. „Jeśli widzicie słoneczną drogę i czujecie wiatr we włosach, to musi to być MX-5” — głosiło jedno z haseł reklamowych tego modelu. W czym właściwie tkwi jego sekret? Jak to się stało, że to właśnie ten samochód został wpisany do Księgi Guinnessa jako najpopularniejszy roadster w historii motoryzacji? Jeśli i to nie przemawia do waszej wyobraźni, dodajmy, że w ciągu piętnastu lat, wyprodukowano go w liczbie 700 tysięcy egzemplarzy!
MX-5 jest jak kobieta
Dzieło Mazdy trafiło do księgi rekordów w maju 2000 roku jako pierwszy i jedyny w dziejach przemysłu samochodowego dwuosobowy kabriolet, który znalazł ponad pół miliona nabywców (na certyfikacie widniała dokładnie liczba 531 890 sztuk). To nie koniec. W zeszłym roku przedstawiciele japońskiego producenta wystąpili do komisji Guinnessa z wnioskiem o poprawienie rekordu. Tym razem w dokumentach wpisano okrągłą liczbę 700 tysięcy.
Miłośnicy MX-5, albo raczej Miaty (pod taką nazwą auto sprzedawano w Stanach Zjednoczonych) uważają, że jest ona niczym kobieta. Jest urodziwa, to fakt, ale oprócz tego ma w sobie to „coś”. Coś, co odróżnia kobietę ładną od zjawiskowej. Coś, dzięki czemu potencjalny klient noszący się z zamiarem kupienia samochodu, sprawia sobie właśnie Mazdę.
Kartka Halla
Choć debiut MX-5 datuje się na rok 1989, jego legenda rozpoczyna się znacznie wcześniej. Podobno na początku lat osiemdziesiątych Robert Hall, wydawca gazety Automotive News spotkał się z prezesem Mazdy, Kenichim Yamamoto. Po kilkudziesięciu minutach wspólnej rozmowy, dyskusja zatrzymała się na temacie rozwoju motoryzacji w dwóch ostatnich dekadach XX wieku. Hall wspominał coś o dwuosobowym kabriolecie, próbował zainteresować nim Yamamoto. Gdy i to nie pomogło, naszkicował mu własną wizję tego samochodu przyszłości. Yamamoto uśmiechnął się, kartkę schował do kieszeni i... podziękował za mile spędzony czas.
„Chcę mieć taki samochód!”
Minęły dwa lata. Pewnego słonecznego poranka Yamamoto zobaczył na firmowym parkingu Triumpha Spitfire´a - piękne, stylowe auto rodem z dalekiej Anglii. Okazało się, że właścicielem pojazdu jest jeden z pracowników Mazdy. Pan prezes nie mógł odmówić sobie przetestowania sportowego wozu, a po prawie godzinnej przejażdżce postanowił: „Chcę mieć taki samochód!”. Pracownik mający przed oczami wizję oddania szefowi kabrioletu swoich marzeń zaczął nerwowo przebierać nogami. Odetchnął z ulgą, gdy Yamamoto wyjaśnił: „Wyprodukujemy go!”.
Natychmiast zlecił opracowanie prototypu auta i to aż w trzech biurach projektowych - w Hiroszimie, Tokio i Los Angeles. Jak głosi legenda, do wszystkich trzech wysłał również kartkę, którą kilką dwa lata wcześniej dostał od Halla. Pierwsze projekty przyszłego MX-5 powstały w 1984 roku. Jeden z nich miał stanowić pierwowzór późniejszego roadstera. Który?
Kalifornia i roadster to rodzeństwo
Swoją decyzję Yamamoto podjął dość szybko. Wybrał projekt stworzony w słonecznej Kaliforni. Dlaczego? Spekulowano, że właśnie on najbardziej odpowiadał wizji szefa Mazdy z jednego zasadniczego powodu - Stany Zjednoczone (a w szczególności ich gorące rejony, jak Kalifornia, czy Floryda) miały być głównym rynkiem zbytu nowego auta, zaś Amerykanie lubią przede wszystkim to, co choć trochę amerykańskie. Poza tym, Yamamoto cenił projekt kalifornijczyków za czytelną prostotę, dodając, że „Kalifornia i roadster to prawie rodzeństwo”.
Prototyp MX-5 powstał jednak w biurze konstrukcyjnym na Wyspach Brytyjskich. Gdy auto po raz pierwszy zaprezentowano podczas targów motoryzacyjnych w Chicago w 1989 roku, okrzyknięto go „pojazdem najrzadszej urody”. Samochód miał zaledwie cztery metry długości, owalny kształt, charakterystyczne, wysuwane reflektory oraz składany dach, który mieścił się w bagażniku.
Roadster stał się obiektem westchnień przede wszystkim młodych kierowców, którzy niemal szturmem uderzali do salonów sprzedaży. Po miesiącu produkcji okazało się, że fabryki Mazdy nie są w stanie sprostać gigantycznej liczbie zamówień. Klienci czekali na swoje auto nawet do ośmiu miesięcy. Niewielu to jednak zniechęciło.
Problemy z płcią
W 1998 roku na drogi wyjechała druga generacja MX-5. Konstruktorzy zrezygnowali z chowanych reflektorów i poddali lekkim zmianom linię samochodu. Niektórzy miłośnicy auta psioczyli na jego nowy wygląd, zarzucając roadsterowi, że stał się za bardzo... kobiecy. Jak się szybko okazało, nie był to argument bezpodstawny. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych, MX-5 najchętniej kupowały właśnie przedstawicielki płci pięknej.
Szefowie Mazdy uzmysłowili sobie jednak, że ich roadster to jednak przede wszystkim auto dla panów i nakazali „zmężnić” MX-5. Po wprowadzeniu na rynek kolejnej, „bardziej męskiej” ewolucji samochodu, jego sprzedaż wzrosła ponad dwukrotnie. Natomiast w ubiegłym roku japoński producent świętował wyprodukowanie modelu numer 700 000. Jubileuszowy egzemplarz o kolorze czerwony metalik trafił rzecz jasna do salonu Za Oceanem. Nazwisko jego szczęśliwego nabywcy trzymane jest w tajemnicy.
Jeździ na swoim
MX-5 to dowód na to, że auto wyprodukowane bez nowoczesnych rozwiązań technicznych (jedynym mechanizmem wspomagającym jazdę jest ABS) może odnieść rynkowy sukces. Na tle konkurencji samochód wyróżnia się podwoziem stworzonym specjalnie dla niego. Jeśli przypomnimy sobie na przykład Fiata Barchettę, którą konstuktorzy stworzyli na bazie modelu Punto, dojdziemy do wniosku, że MX-5 to rzeczywiście roadster z krwi i kości.
Jeszcze do niedawna fani malutkiej Mazdy narzekali na jej dźwięk silnika, a raczej jego brak. Układ wydechowy auta wytłumiono do tego stopnia, że kierowca i pasażerowie słyszą podczas jazdy jedynie delikatny szum. Teraz nabywcy MX-5 mogą skorzystać ze sportowego tłumika, którego dźwięk w pełni rozbudzi ich zmysły. Zanim jednak zdecydują się na ten krok, muszą wysupłać jakieś 130 tysięcy złotych. Tyle kosztuje najsłynniejszy roadster świata.