Muskularny jak diabli - Dodge Charger
Wystarczy raz rzucić okiem na ten samochód, żeby przekonać się, jak trafny jest przydomek, który mu nadano. "Muscle car" - tego nawet nie trzeba tłumaczyć.
Początek barwnej historii Dodge Chargera datuje się na rok 1966. Wtedy to na rynku po raz pierwszy pojawiła się limitowana (początkowo zaledwie 180 egzemplarzy, potem 300 kolejnych) wersja modelu Dart GT o nazwie Charger 273. Wyobraźmy sobie, że najmniejszym silnikiem, jaki montowano wtedy tym aucie była jednostka o pojemności... 5,2 litra! Klienci bardziej wymagający mogli zdecydować się na okrągłą „siódemkę”. Ciekawostką jest, że Charger 273 oferowano tylko w kolorze żółtym, z czarnym dachem i wnętrzem. To się nazywa styl.
Odpowiedź Dodge’a
W drugiej połowie lat sześćdziesiątych w Stanach Zjednoczonych zapanowała moda na auta z nadwoziem typu „fastback”. Szefowie Dodge’a dość długo wstrzymywali się z wypuszczeniem na rynek takiego samochodu. Ich konkurenci zrobili to dużo wcześniej i już święcili pierwsze triumfy. Ford Mustang sprzedawał się fantastycznie, Plymouth Barracuda – niewiele gorzej. Na co czekali panowie z Dodge’a?
Gdy w 1966 roku oczom Ameryki ukazał się Charger, zadane przed momentem pytanie stało się nieaktualne, wręcz niestosowne. To był prawdziwy „muscle car”, auto, o którym wiadomo było, że przez lata nie będzie musiało zabiegać o klientów. Samochód został oparty na podwoziu modelu Coronet. Wyróżniał się charakterystycznym ściętym dachem i tylnymi światłami, które ciągnęły się przez jego całą szerokość. Jego znakiem rozpoznawczym stały się również potężne silniki. To właśnie dzięki nim Charger stał się najpopularniejszym autem biorącym udział w nielegalnych wyścigach ulicznych, których nigdy nie brakowało na amerykańskich drogach.
Warunki skrajnie niewłaściwe
Już w pierwszym roku sprzedaży dzieło Dodge’a znalazło blisko 40 tysięcy nabywców! Przyciągnął ich nie tylko wspaniały wygląd Chargera, ale i atrakcyjna cena – standardowa wersja samochodu kosztowała tylko trzy tysiące dolarów. Na taki wydatek mógł sobie pozwolić każdy młody Amerykanin. Gorzej sprzedawały się modele z silnikiem Hemi, droższe o tysiąc „zielonych” od opcji podstawowej. Prawdopodobnie powodem tego była zaledwie roczna (rok lub przejechanie 12 tysięcy mil) gwarancja auta (w wersji podstawowej wynosiła ona pięć lat lub 50 tysięcy mil), która dodatkowo traciła swoją ważność w przypadku „użycia samochodu w warunkach skrajnie niewłaściwych”. Na pierwszym miejscu listy zakazów były... nielegalne wyścigi uliczne.
„Muscle car” numer 1
Charger z 1966 roku był jedynie przedsmakiem późniejszych wydarzeń. Już dwa lata później, Dodge przedstawił jego następcę. Zrezygnowano z radykalnie ściętego fastbacka, auto dyskretnie się zaokrągliło. Jego groźny wygląd podkreślał przedni grill z chowającymi się w nim reflektorami. Auto nie szokowało nadmiarem chromu – użyto go wręcz w minimalnych ilościach. Zmiana sylwetki natychmiast wyniosła Chargera na szczyt popularności. Sto tysięcy egzemplarzy sprzedanych w niewiele ponad pół roku – to osiągnięcie przemawiające do wyobraźni.
Na Chargera posypały się nagrody. W 1968 roku otrzymał nagrodę Chryslera na najlepszy „muscle car” roku. Jeszcze większe wyróżnienie spotkało go rok później. Dodge Charger został wybrany najlepiej wyglądającym amerykańskim samochodem lat sześćdziesiątych! Rumak (z ang. „charger” – „rumak”) rozpoczął swój galop.
Szokująca Daytona
Początkowo do pełni szczęścia brakowało tylko sukcesów na torze. Charger cały czas cieszył się największą popularnością wśród „rajdowców ulicznych”, jednak szefom Dodge’a chodziło raczej o poważniejszą rywalizację. W wyścigach NASCAR nie udało się przełamać dominacji Forda, który przy projektowaniu swych modeli coraz częściej korzystał z tunelu aerodynamicznego.
Odpowiedzią na sukcesy Forda był model Charger 500, który potem przeobraził się w Chargera Daytonę, uważanego za najbardziej szokujący samochód w epoce „muscle cars”. Z przodu auto miała szpiczasty, 18-calowy przedłużony nos, który redukował opory powietrza i dociskał pojazd do ziemi przy większych prędkościach. Tył z cofniętymi lampami zapożyczony z modelu 500 został okraszony ogromnym spojlerem. Model Daytona kosztował aż cztery tysiące dolarów i ważył prawie 150 kilogramów więcej od podstawowej wersji Chargera.
W przypadku Daytony, sukcesu rynkowy zbiegł się z pierwszymi osiągnięciami wyścigowymi. Auto triumfowało w licznych mistrzostwach krajowych. O Chargerze zaczęto również mówić, że „żaden inny samochód nie prezentuje się na torze tak okazale”. Nic dziwnego, że popyt na niego rósł z każdym miesiącem. Szefowie Dodge’a celowo ograniczyli sprzedaż modelu Daytona, by zwiększyć jego prestiż.
Koniec pewnej epoki
Rok później w salonach sprzedaży pojawiła się kolejna generacja Chargera. Auto zyskało nowy, chromowany przedni zderzak i efektowne tylne lampy. Co ciekawe, po raz pierwszy w historii samochód był oferowany również w luksusowej wersji SE, którą wyposażono w skórzaną tapicerkę, drewniane elementy wykończenia wnętrza, a także elektrycznie sterowany szyberdach.
Coraz ostrzejsze normy emisji spalin i rosnące ceny paliwa zwiastowały koniec ery „muscle cars”. W przeciwieństwie do innych producentów, Dodge nie był skłonny do ustępstw. Jego szefowie wzbraniali się przed „uszczupleniem”, czy jak kto woli, „ucywilizowaniem” swojego auta, w związku z czym od początku do połowy lat siedemdziesiątych Charger, powoli przechodził do historii. Wyprodukowany w 1974 roku model 440 uważany jest dziś za ostatniego prawdziwego przedstawiciela „muscle car”. Dodge nie chciał rezygnować ze znanej i popularnej nazwy, dlatego imieniem Charger ochrzcił jeszcze kilka późniejszych, bardziej luksusowych, niż sportowych samochodów. Popularnością nigdy nie dorównały one swoim poprzednikom.
Samochód dla rapera
Po dwóch dekadach Charger powraca. Czy powraca w wielkim stylu? Auto niewiele ma wspólnego z tak popularnym dziś „retrodesignem” i w małym stopniu nawiązuje do charakterystycznego stylu „muscle cars”. Z drugiej strony, jego sylwetka i prezentowane osiągi mówią same za siebie. Amerykańscy krytycy dyplomatycznie ochrzcili ten samochód mianem „neo-muscle car”.
Zanim jeszcze nowy Charger został zaprezentowany podczas tegorocznych targów samochodowych w Detroit, do salonów Dodge’a zaczęły spływać pierwsze zamówienia. Auto wywołało furorę wśród czarnoskórych raperów z zachodniego wybrzeża USA. Snoop Dogg, 50 Cent, Dr. Dre i wielu innych już szykują pieniądze na zakup swojego „muscle car” XXI wieku.