Lekka szwedzka jazda
Kiedy po raz pierwszy pokazano go publiczności, wydawało się, że to pojazd nie z tego świata. Wydawało się, że jego styliści zupełnie zignorowali klasyczne zasady projektowania samochodów. W sumie nie powinno to nikogo dziwić. Saaba 92 stworzyli konstruktorzy samolotów.
Pasta do butów zamiast lakieru
A było to tak – w roku 1945, po zakończeniu drugiej wojny światowej, firma SAAB (skrót od Svenska Aeroplan Aktiebolaget, czyli Szwedzkie Zakłady Lotnicze), produkująca dotychczas wojskowe samoloty, oddelegowała najlepszych konstruktorów do pracy nad swoim pierwszym samochodem. Szefem zespołu był Gunnar Ljungström, a odpowiedzialnym za kształt sylwetki prototypu – niejaki Sixteen Sason, legendarny stylista szwedzkiej marki, który przez lata parał się również projektowaniem motocykli, jachtów i aparatów firmy Hasselblad. Co ciekawe, pracę w Saabie rozpoczął na stanowisku kreślarza.
Drewniany projekt nadwozia modelu w skali 1:1 powstał błyskawicznie. Podczas pierwszej prezentacji, szefowie Saaba oraz zaproszeni goście zwrócili uwagę na czarne, lśniące nadwozie samochodu. Tym większe było ich zdziwienie, gdy dowiedzieli się, że wypolerowano je... pastą do butów. W ramach oszczędności zastąpiła ona tradycyjny lakier. Dodajmy, że takich eksperymentu nie powtórzono już przy produkcji tego samochodu.
Ursaab, czyli pierwszy Saab
Prototyp nazwano „Ursaab", co po szwedzku znaczy po prostu „Pierwszy Saab". Zresztą gwoli ścisłości, oznaczenie wersji produkcyjnej liczbą 92 było logiczną konsekwencją kodyfikacji stosowanej przez skandynawską firmę w produkcji samolotów. Był to kolejny numer po samolocie transportowym Saab Scandia (90) i treningowym Safir (91). Przygotowanie studyjnego modelu kultowego 92 kosztowało zaledwie 200 tysięcy szwedzkich koron.
W ramach ciekawostki dodajmy jeszcze, że kiedy w roku 1947 zespół projektantów Saaba przenosił się do fabryki Trollhattan, wszystkie narzędzia i plany konstrukcyjne służące do budowy tego samochodu przewieziono w dwóch zaledwie prototypach: Ursaabie i bliźniaczym egzemplarzu 92.002. Dwa lata później z Trollhattan wyjechał pierwszy seryjny model Saaba 92. Był to grudzień roku 1949. Na tle powojennych samochodów o ostrych liniach karoserii, wyłupiastych kloszach reflektorów i stromo opadających kratach wlotu powietrza wieńczących maskę, Saab wyglądał bardzo niekonwencjonalnie.
Ryba, albo żaba
Aerodynamiczne linie auta były, jak na ówczesne warunki, niemal rewolucyjne. Co ciekawe, samochód ten adresowano do przeciętnego obywatela Szwecji żyjącego w warunkach powojennej dekoniunktury gospodarczej. Teoretycznie zatem, można było spodziewać się pojazdu taniego w produkcji i skrajnie funkcjonalnego. W takich przypadkach wyrafinowanie stylistyczne schodzi zwykle na drugi plan.
W przypadku kultowego Saaba było nieco inaczej, bowiem nie przypominał on żadnego innego produkowanego wówczas samochodu. Owalny przód i wrzecionowaty tył, z profilu przywodziły raczej na myśl... rybę, albo żabę. Gunnar Ljungström odpowiadał na te złośliwości: „Jeżeli dzięki takim kształtom uda się zaoszczędzić choćby sto litrów paliwa rocznie, to nie ma znaczenia, że auto jest podobne do żaby". Po stronie Ljungströma były też liczby – Ursaab miał niewiarygodny jak na rok 1946 współczynnik oporu powietrza, który wynosił 0,32. Był to wynik prawie o połowę lepszy od innych aut na rynku. Jego sylwetka była doskonalona w tunelu aerodynamicznym, a tego typu procedury, rutynowo stosowane przez inżynierów i konstruktorów w branży lotniczej, praktycznie nie istniały jeszcze w przemyśle motoryzacyjnym.
Drzwi jak w Syrence
Innym priorytetem dla szwedzkich konstruktorów było bezpieczeństwo. Co ciekawe, Ursaab był pierwszym samochodem przewidzianym do produkcji, w którym zaprojektowano klatkę bezpieczeństwa. Słupki A, B i C zostały wzmocnione, podobnie jak struktura dachu, by przeciwdziałać skutkom dachowania auta. Choć nie istniało jeszcze wtedy pojęcie strefy zgniotu, całość karoserii zaprojektowano właśnie pod kątem odporności na zderzenia. Skoro jesteśmy przy karoserii, dodajmy, że Ursaab i pierwsze modele Saaba 92 nie posiadały... klapy bagażnika. Bagaż umieszczano w nich od wewnątrz, po złożeniu tylnych siedzeń. Natomiast drzwi otwierały się jak w polskiej Syrence – frontem do kierunku jazdy. Model 92 mógł pomieścić pięć osób. Miał blisko cztery metry długości i 1,67 m. szerokości.
Ursaab był nowatorski z jeszcze innych powodów. Na tle wszystkich ówczesnych aut wyróżniał się samonośną, jednobryłową konstrukcją nadwozia. Co prawda jego 18-konny silnik o pojemności 592 centymetrów sześciennych niczym specjalnym się nie wyróżniał, jednak sposób jego montażu, w połączeniu ze skrzynią biegów, był naprawdę nietypowy. Obydwa elementy umieszczono w przedziale silnikowym poprzecznie. Napęd był natomiast przekazywany na przednią oś. Takie rozwiązanie – spopularyzowane dopiero 13 lat później przez Mini Morrisa – było radykalnym zerwaniem z tradycją. Z czasem stało się też znakiem rozpoznawczym Saaba.
Postawili na ciemną zieleń
„Pierwszy Saab" przekonał szefów szwedzkiej firmy do zainwestowania w produkcję samochodów. Seryjna produkcja tego auta ruszyła w grudniu 1949 roku. W porównaniu do prototypu, model 92 miał reflektory ustawione bardziej pionowo. Z tyłu pojedynczą lampę zastąpiono dwoma oddzielnymi, a silnik wzmocniono do 25 KM. W pierwszym roku sprzedano jednak zaledwie 700 sztuk Saaba 92. W ramach ciekawostki, dodajmy, że był on dostępny jedynie w kolorze ciemnozielonym. Powód? Koncernowi zostały spore zapasy farby o takim odcieniu z wojennej produkcji samolotów. Dopiero w kolejnych latach paleta kolorów zwiększyła się o szary, szaro-niebieski, czarny i bordowy. Poprawiła się też sprzedaż – do zakończenia produkcji w roku 1956 rozeszło się prawie 21 tysięcy egzemplarzy „dziewięćdziesiątkidwójki".
W grudniu 1955 roku Saab zaprezentował jego następcę – model 93 (rzecz jasna). Jego konstrukcja była oparta na kultowym poprzedniku. Charakterystyczną, nieśmiertelną sylwetkę Ursaaba szwedzcy konstruktorzy powielali aż do roku 1980 (!), w którym zakończyła się kariera modelu 96.