Lamborghini Urus - ma być najszybszym i najmocniejszym SUV-em na świecie
Na Nürburgringu trwają testy pierwszego SUV-a ze znaczkiem Lamborghini. W Zielonym Piekle testowanych jest aktualnie wiele samochodów, które można będzie zobaczyć w salonach w najbliższych kilkunastu miesiącach. W tym właśnie gronie znalazło się Lamborghini Urus.
Według deklaracji samego producenta, w momencie wejścia do sprzedaży (szacuje się, że moment ten nastąpi najszybciej w drugiej połowie 2018 roku), Urus ma być najszybszym i najmocniejszym seryjnie produkowanym i dostępnym na rynku SUV-em na świecie. Biorąc pod uwagę, że w konkurencji przyspieszenia Urusowi przyjdzie zmierzyć się z Teslą Model X, która 100 km/h potrafi osiągnąć w 3,1 sekundy, włoscy inżynierowie mają nad czym pracować.
Co już wiemy o Urusie? Płyta podłogowa będzie dzielona z Audi Q7, Bentleyem Bentayga oraz nadchodzącym nowym Porsche Cayenne 2018. Sylwetka samochodu, mając na uwadze zarówno koncept, jak i zdjęcia auta testowego z toru, będzie korespondowała z linią nadwozia modeli Aventador czy Huracan i - choć pewnie nie było to łatwe - zgrabnie połączono walory stylistyczne Lamborghini z wyglądem SUV-a.
Włodarze włoskiej marki (przypomnijmy, że jest ona w rękach koncernu VAG) ostrzą sobie zęby na sukces podobny do tego, który marce Porsche zagwarantował Cayenne. Imponujący wyniki zeszłorocznej sprzedaży (z liczbą około 3500 sprzedanych egzemplarzy), dzięki modelowi Urus może zostać podwojony. Głównym rynkiem zbytu SUV-a Lamborghini będą prawdopodobnie Stany Zjednoczone, gdzie obecna generacja Cayenne jest najlepiej sprzedającym się modelem marki Porsche.
Moda na szybkie SUV-y trwa już od jakiegoś czasu. Auta te mają tyle samo przeciwników ilu zwolenników. Koncepcja samochodu przystosowanego do jazdy w lekkim terenie z podwyższonym prześwitem, napędem na obie osie i z zawieszeniem radzącym sobie z konkretnymi nierównościami, który jest napędzany trzystu-czterystukonnym silnikiem, z ogromnym momentem obrotowym? To ciągle mało. Do takich samochodów montuje się twarde, sportowe sprężyny, launch control, czujniki przeciążeń, specjalne zegary mierzące czas okrążeń na torze i specjalne programy zmieniające charakterystykę jazdy na jak najbardziej torową. Czy ktokolwiek wyjeżdża swoim BMW X6 M na tor wyścigowy? Czy Audi SQ7 służy do wyścigów innych niż te spod świateł? Czy w końcu Lamborghini Urus będzie krwiożerczym pożeraczem zakrętów, który niewiele będzie różnił się od klasycznych, wyścigowych modeli tej marki? Na te pytania lepiej nie szukać odpowiedzi, a praktyka pokazuje, że takie samochody są popularne, sprzedają się lepiej z każdym kolejnym rokiem, a gamy modelowe wielu marek, zwłaszcza w segmencie Premium, rozszerza się o kolejne usportowione modele.
Zastanówmy się przez chwilę, dlaczego zamiast komfortowej i mocnej limuzyny klienci decydują się na supermocne SUV-y? SUV to synonim komfortu – bardziej wyprostowana pozycja za kierownicą, łatwiejsze zajmowanie miejsca przez kierowcę i pasażerów, łatwiejsze opuszczanie pojazdu, szersze pole widzenia i możliwość szybszego reagowania na sytuacje zastane na drodze, napęd na obie osie, pomagające pokonywać strome podjazdy w kurortach narciarskich, możliwość bezstresowego podjeżdżania pod najwyższe na świecie polskie krawężniki, bagażniki większe niż w klasycznych sedanach (choć nie jest to regułą). Wady tego rodzaju nadwozia też nie są trudne do wskazania – dłuższa droga hamowania spowodowana przez wyższą masę pojazdu, spalanie wyższe niż w niższych i lżejszych samochodach, dłuższy czas nagrzewania i chłodzenia kabiny, trudności ze znalezieniem miejsca do parkowania ze względu na znaczne rozmiary auta, przechyły nadwozia podczas jazdy na zakrętach z powodu wyżej położonego środka ciężkości, wyższe koszty zakupu podobnych wersji w porównaniu do podobnych modeli w nadwoziu sedan czy kombi. A co by było gdyby zredukować do minimum wady SUV-ów, a wyostrzyć ich zalety, a na dokładkę wyposażyć je w parametry rodem z samochodów sportowych? Rynek natychmiast podchwycił tę ideę i dzisiaj każda licząca się marka ma w swojej ofercie SUV-a, a SUV ten dostępny jest w sportowej lub supersportowej wersji.
Czy takie modele to domena jedynie drogich i luksusowych marek? Niekoniecznie! Przykłady można mnożyć: Nissan Juke Nismo, Subaru Forester XT, planowane są też sportowe wersje Seata Ateca (Cupra) i Forda Kuga (ST).
W markach Premium z kolei takie samochody to już niemal standard:
- BMW X5 oraz X6 w wersjach M
- Mercedes-Benz GLA, GLC, GLE, GLS oraz klasa G w wersjach AMG
- Audi SQ3, SQ5 oraz SQ7
- Jaguar F-Pace S AWD
- Jeep Grand Cherokee SRT8
- Maserati Levante S
- Porsche Cayenne Turbo S oraz Macan Turbo z pakietem Performance
- Tesla X P100 D
- Range Rover Sport SVR
Konkurecja dla Lamborghini Urus? Ciężko mówić o konkurencji, można jedynie wspomnieć o samochodach, które cenowo będą zbliżone do nowego włoskiego SUV-a. Są to: Range Rover SVAutobiography, Bentley Bentayga czy też pierwszy SUV marki Rolls-Royce, który prawdopodobnie będzie nosił nazwę Cullinan i podobnie jak Urus, jest obecnie testowany. Co prawda nie na torze, a na najtrudniejszych drogach świata, ale to właśnie jest cecha SUV-ów klasy Super Premium – nie ma konkurencji, są po prostu opcje alternatywne.