Jak oni jeżdżą?
Codziennie na ulicach widzimy różne zachowania kierowców. Unikanie kierunkowskazów, zajeżdżanie drogi czy wymuszanie pierwszeństwa to nic nowego. Te sytuacje wywołują w nas irytację i nerwy, zamiast pozwalać relaksować się i cieszyć jazdą.
Zdecydowana większość kierowców twierdzi, że jeździ bardzo dobrze. Wielu też znajdzie się takich, którzy powiedzą, że jeżdżą zdecydowanie lepiej od innych. Jeśli każdy z nas jest tak dobry za kierownicą, to czemu tak często jesteśmy świadkami dziwnych i niebezpiecznych wydarzeń na drogach? Może trochę przeceniamy swoje umiejętności…?
Chciałbym krótko opisać parę niezrozumiałych dla mnie zachowań i zwyczajów, z jakimi spotykamy się na drogach każdego dnia. Zapewne większość z nas doświadczyło tych sytuacji. Miejmy jednak świadomość, że również my możemy popełnić kiedyś podobny błąd.
Problem z obsługą kierunkowskazów
Pierwszą z rzeczy, która powoduje zwiększone ciśnienie, jest całkowicie niezrozumiałe używanie kierunkowskazów. Idąc w drugą stronę, przytoczyć trzeba sytuacje, kiedy to kierowcy nie używają ich w ogóle... A to przecież podstawowy element każdego dopuszczonego do ruchu pojazdu, tymczasem - niestety - sprawia wiele problemów. Po pierwsze - uważam, że włączanie tzw. "kierunku" w niewłaściwym momencie jest równie niebezpieczne co nieużycie go w ogóle. Moment zasygnalizowania skrętu lub zmiany pasa nie może być zbyt wczesny. Często widzimy auto jadące z "kierunkiem", które mija kolejne skrzyżowania, zjazdy na parking czy posesje. Jadąc za takim pojazdem, nie wiemy, czy za chwilę nie zahamuje, żeby w ostatnim momencie skręcić w małą, podporządkowaną ulicę. Powoduje to w pewien sposób rozkojarzenie jadącego z tyłu kierowcy. Równie nieodpowiedzialne jest sygnalizowanie skrętu w prawo, podczas wykonywania manewru w lewą stronę. Wydaje się proste, jednak jeżdżąc dużo niejednokrotnie można napotkać takie sytuacje. Z drugiej strony każdy z nas wie, jakie konsekwencje niesie za sobą unikanie prawej „wajchy” za kierownicą. Owszem, niektórzy są zwolnieni z jej używania i nie można mieć do nich pretensji - jak można korzystać z czegoś, czego nie ma? Taka sytuacja jest między innymi w Lamborghini Huracan czy Ferrari 458 Italia, w których obsługa kierunkowskazów zawędrowała na kierownicę. Nieważne jednak czy to „kółko” czy tradycyjny przełącznik, nie zapominajmy o tym, do czego służy i używajmy go zgodnie z tym, po co został stworzony. Pamiętajmy, że nie jesteśmy sami na drodze.
Pośpiech
Kolejna sprawa to zbytni pośpiech. Wszyscy się gdzieś spieszymy i jestem w stanie to zrozumieć. Nie pojmuję jednak pewnej sytuacji i zawsze zastanawiam się, czemu kierowcy to robią. Jadąc drogą jednopasmową, z normalną prędkością, zostaję wyprzedzony przez auto, które po stu metrach zaczyna hamować i skręca. Jaki jest cel takiej jazdy? Ile czasu zaoszczędził kierowca samochodu, skoro po chwili sam wstrzymuje ruch, decydując się na skręt? Co najwyżej kilka sekund. Według mnie jest to niezrozumiałe i wygląda po prostu śmiesznie. Wykonując ten manewr, "taki ktoś" niepotrzebnie spowalnia ruch, a sam nie zyskuje praktycznie nic. Wytracając prędkość na krótkim odcinku, dodatkowo wymusza szybką reakcję na wyprzedzonych właśnie kierowcach. Dlaczego więc wyprzedał, wiedząc, że za chwilę będzie zjeżdżać z drogi?
Nieznajomość podstawowych przepisów ruchu drogowego
To następna rzecz, która drażni wielu użytkowników dróg. Ciężko zapamiętać wszystkie zasady poruszania się po drogach i definicje każdego znaku. Zapewne jest wiele „smaczków”, o których nigdy nie słyszeliśmy, bądź znaki, które występują tylko w określonych regionach i sytuacjach. Nie mamy z nimi styczności przez 99% czasu, więc nie jest dziwne, że nie każdy je zna. Ale jak wytłumaczyć nieznajomość podstawowych zachowań? Dla przykładu można podać sytuacje takie jak zatrzymywanie się na środku skrzyżowania, kiedy mamy bezkolizyjny skręt czy przepuszczanie auta „z lewej” na skrzyżowaniu równorzędnym. Ewidentnie kierowcy mają problem z zasadami ruchu drogowego. Ucząc się jeździć, a następnie zdając egzamin, musimy wykazać znajomość tych przepisów. Czemu zatem później o nich "zapominamy"? To krótka pamięć,
a może kwestia braku pewności siebie za kierownicą?
Brak pewności siebie
To ostatnia rzecz, na jaką chciałbym zwrócić uwagę. Decydując się na poruszanie po drogach, powinniśmy być pewni swoich umiejętności. Nie mam na myśli zachowań jak w/w wyprzedzanie. Chodzi o świadomość swoich ruchów w stresujących sytuacjach, podejmowanie szybkich decyzji i odpowiednia ocena potencjalnych zagrożeń. Zamykając drzwi i łapiąc za kierownicę, nie możemy odczuwać strachu przed ruszeniem. Jeśli każde odpalenie silnika wzbudza niepewność i poczucie dyskomfortu, to oznacza, że nie czujemy się pewnie jako kierowca i być może nigdy nie poprawimy swojej sytuacji. Niektórzy mają "to coś", inni nie muszą. Wiele razy jesteśmy świadkami braku pewności na drogach, która przejawia się zwłaszcza w zbyt ostrożnej jeździe. Warto jednak podkreślić, że takie zachowanie w pewnych sytuacjach może stanowić zagrożenie dla innych kierujących.
Czasem podróż będzie ciężką przeprawą, podczas której natkniemy się na dużo zaskakujących "akcji". Nadmierna pewność siebie oczywiście może nieść za sobą odwrotne skutki. Wychodzi wtedy nonszalancja, brak odpowiedzialności oraz przecenianie możliwości swoich i swojego auta. Pamiętajmy, że nie jesteśmy sami na drogach.
Mówiąc o sobie jak o najlepszym kierowcy, następnym razem pamiętajmy, że każdy popełnia błędy i nikt nie jest nieomylny. Prowadząc samochód, miejmy natomiast ograniczone zaufanie do innych użytkowników dróg, a jednocześnie bądźmy pewni swoich umiejętności.