Francuski dla początkujących - Renault 5
To jeden z największych sukcesów marki Renault. Samochód, który stawił czoła paliwowemu kryzysowi, jaki przetoczył się przez światową motoryzację na początku lat 70. Samochód równie francuski, jak Paryż, rewolucja i Catherine Deneuve. Louis Renault byłby z niego dumny.
Klamki tylko z nazwy
„Piątka” była pierwszym modelem francuskiej marki, którego zadaniem było podbicie rynku samochodowych mikrusów. Autorem awangardowej sylwetki tego auta był Michel Boue. To on wymyślił, by tylne światła R5 pięły się od zderzaka w górę na krawędziach tylnej częsci nadwozia. Tym rozwiązaniem Boue wyprzedził całą epokę. Lata później zaczęły stosować je inne samochody, czego przykładem jest chociażby Volvo V70.
Technicznie „piątka” w dużej mierze była oparta na swoim słynnym poprzedniku, Renault 4. Oprócz tej samej płyty podłogowej, oba auta miały również jednakowe silniki, które zresztą wykorzystano również w modelach R8 i R12. Ich pojemność kształtowała się na poziomie od 0,85 do 1,4 litra. Wczesne R5 wyróżniały się również charakterystyczne deski rozdzielcze oraz malutkie, delikatne dżwigienki, które chyba tylko z racji braku językowych odpowiedników, nazwano klamkami. Co ciekawe, pierwsze modele „piątki” nie były nawet wyposażone w blokadę kierownicy.
Tani, oszczędny. Szczyt elegancji
R5 pojawił się na rynku 28 stycznia 1972 roku. Początkowo przedstawiano go jako odpowiedź francuskiej marki na Fiata 127. Od samego debiutu, zainteresowanie „piątką” było ogromne. Co ciekawe, kierowcy uznawali stylistykę tego samochodu za... szczyt elegancji! Choć auto było małe, bez problemów mieściły się w nim cztery osoby. Klienci mieli do wyboru dwie wersje nadwozia – trzy- i pięciodrzwiową. Nietrudno się domyślić, że większą popularnością cieszyła się druga z wymienionych opcji. Ponadto, mimo skromnych rozmiarów R5 oferował również solidny bagażnik, którego pojemność po złożeniu tylnych siedzeń wynosiła ponad 950 litrów.
Na początku „piątkę” sprzedawano z dwoma silnikami: Wersję 5L napędzała jednostka o pojemności 0,8 litra i mocy 36 KM. Silniejszy model 5TL dysponował 48-konnym motorem o pojemności jednego litra. Auto okazało się doskonałą receptą Renault na przetrwanie pogłębiającego się światowego kryzysu paliwowego. R5 był pojazdem oszczędnym, niedrogim, a przy tym dość wygodnym, a także zwinnym i szybkim. Oprócz roli w przezwyciężeniu skutków naftowych perturbacji, „piątka” ma jeszcze jedną istotną rolę dziejową. Samochód ten stał się jednym z głównych uczestników zjawiska pod tytułem „masowa motoryzacja we Francji”.
Samochód niezwykłych podróży
Nie trzeba było długo czekać, by Renault 5 stało się ulubionym autem setek tysięcy francuskich kierowców oraz... dziennikarzy, którzy prześcigali się w podejmowaniu najróżniejszych prób zbadania fenomenu tego auta. Jeden z paryskich żurnalistów oświadczył na łamach prasy w przypływie silnych emocji, że „R5 to dzieło... kubistyczne, wyrafinowane. Tak, jak Picasso, który wzniósł się ponad tradycyjne malarstwo, tak projektanci Renault 5 potrafili pójść o kilka kroków dalej od swoich konkurentów”. Dla cytowanego dziennikarza „piątka” była dziełem sztuki porównywanym jedynie z boskim Citroenem DS.
R5 reklamowano we Francji między innymi jako „mały przyjaciel”, a także „samochód niesamowitych podróży”. Na jednym z popularnych billboardów „piątkę” przedstawiano... lecącą na miotle ponad innymi samochodami. Całość opatrzono sloganem „Mój R5 to czarownica”, sugerującym, że mały Renault potrafi dokonywać rzeczy, o których twórcy konkurencyjnych modeli nawet nie śnili.
R5 to R5, po prostu „Le Car”
Mimo, że pod względem rozmiarów oraz parametrów silnika R5 nawet w jednej trzeciej nie dorównywały Cadillacom, Dodge’om, czy innym produktom amerykańskiego przemysłu motoryzacyjnego, francuskie mikrusy cieszyły się zaskakująco dużą popularnością w Stanach Zjednoczonych. Za Oceanem „piątkę” ochrzczono nazwą... „Le Car”, czyli po prostu... samochód. Trochę przywodzi to na myśl urywek kultowego dialogu z filmu „Pulp Fiction”: „Big Mac to Big Mac. Co najwyżej nazywają go ‘Le Big Mac’”. Trawestując ten Tarantinowski cytat, wyobraźmy sobie dwóch Francuzów, którzy rozmawiają między sobą: – A jak mówią w Stanach na Renault 5? – Renault 5 to Renault 5, samochód po prostu. Co najwyżej nazywają go „Le Car”...
Oprócz Ameryki Północnej, „piątki” eksportowano na wszystkie kontynenty świata. W Iranie kultowego Renault produkowano pod nazwa Sepand. Licencję na budowę R5 wykupiła irańska marka Pars Khodro. Co ciekawe, jedynie w Hiszpanii spotkać można było „piątkę” w wersji... sedan, auto o dość mocno ekscentrycznym wyglądzie. Model ten nazywał się Renault 7. Podobno sporo „siódemek” do dziś jeździ ulicami Teneryfy.
Ponad 200 rajdowych zwycięstw
Mały, niepozorny R5 pokazał swoje pazury na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Wtedy zaprojektowano pierwsze modele słynnego Renault 5 Turbo. Auto zbudowano z myślą o rajdach, dlatego seryjne 400 egzemplarzy wyprodukowano tylko po to, by zdobyć homologację Międzynarodowej Federacji Samochodowej. Nikt nie przewidział, że popyt na „Turbo” będzie tak wielki, że do końca lat osiemdziesiątych model ten znajdzie kilka tysięcy nabywców!
Pierwsze Renault 5 Turbo powstały w roku 1980. Wyposażono je w rzędowy, czterocylindrowy silnik z turbodoładowaniem. Jego pojemność wynosiła 1,4 litra, zaś moc – 160 KM. Samochód bez większych problemów rozpędzał się do 200 km/h. W ramach ciekawostki dodajmy, że wersję rajdową R5 Turbo napędzała jednostka o zawrotnej mocy 350 KM. Za kierownicą tego samochodu rajdy w mistrzostwach świata wygrywał słynny Jean Ragnotti. Auto przeszło do historii wspaniałych zmagań w legendarnej grupie B, dzięki pamiętnym zwycięstwom Ragnottiego na Korsyce i w Monte Carlo. Jak obliczyli statystycy, R5 wygrało ponad 200 najróżniejszych rajdów w najróżniejszych miejscach naszego globu. To chyba wystarczająca rekomendacja.
„Superpiątka” i godny następca
W roku 1985 na rynku pojawiła się druga generacja „piątki” nazwana „Supercinq” lub „Superfive” (czyli po prostu „Superpiątka”). Delikatnie zmieniono sylwetkę auta, zaś jego ofertę poszerzono o wersję z automatyczną skrzynią biegów, z silnikiem diesla, a także luksusową GT Turbo – kolejny przebój z fabryki Renault.
Pod koniec lat osiemdziesiątych szefowie francuskiej marki postanowili iść za ciosem i podjęli decyzję o zastąpieniu „piątki” modelem Clio, kolejnym kultowym samochodem francuskiej marki. R5 sprzedawano jeszcze na początku kolejnej dekady (jego produkcję ostatecznie zakończono w roku 1996), potem model ustąpił miejsca swojemu następcy, który kultywuje tradycje „piątki” po dziś dzień.