Definicja samochodu terenowego. Amerykański symbol. Legenda.
Gdyby zapytać przeciętnego mieszkańca Stanów Zjednoczonych o trzy symbole amerykańskiego stylu życia, odpowiedziałby: Jeep, Harley-Davidson oraz Coca-Cola.
Przez lata Jeep stał się synonimem samochodu terenowego. Do tego stopnia, że jego nazwą potocznie określano wszystkie auta z napędem na cztery koła, niezależnie od marki.
Tajemnicza nazwa
Co ciekawe, nie do końca wiadome jest pochodzenie nazwy tego samochodu. Według jednej z legend, powstała ona dzięki fonetycznie wymawianemu skrótowi GP oznaczającemu „General Purpose” (w wolnym tłumaczeniu – wojskowy samochód ogólnego przeznaczenia). Inna teoria mówi, że za literą „G” kryje się informacja, że auto powstało na zlecenie rządu (od government – rząd), zaś „P” to kryptonim samochodu zwiadowczego. Według kolejnego z mitów, Jeep zaczerpnął swą nazwę od psa Eugene the Jeep z popularnej kreskówki „Popeye”. W żołnierskim slangu „Jeep” to po prostu rekrut. Wreszcie, zanim słynne w czasie II wojny światowej Boeingi B-17 zyskały przydomek „latająca forteca”, w środowisku pilotów nazywane były Jeepami. Na temat pochodzenia tego słowa napisano w Stanach Zjednoczonych niejedną książkę. W 1950 roku nazwa Jeep została zastrzeżona jako znak towarowy.
Willys i sprawa... polska
Początki historii marki Jeep datują się na pierwsze lata XX wieku. W 1903 roku w Toledo w stanie Ohio powstała firma Overland Car Company, która produkowała zmotoryzowane bryczki. Cztery lata później, gdy przedsiębiorstwo stanęło na skraju bankructwa, z pomocą pośpieszył mu rzutki kupiec John North Willys. W 1908 roku wykupił całą firmę i przemianował na Willys-Overland. Po zaledwie siedmiu latach działalności, spółka stała się jednym z najpopularniejszych na świecie producentów samochodów.
Niestety sielanka nie trwała długo. Na skutek gigantycznego kryzysu ekonomicznego, Willys-Overland popadł w finansowe tarapaty. W pewnym momencie zadłużenie firmy osiągnęło kosmiczną kwotę 17 milionów dolarów. Nie zniechęciło to samego Willysa, który postanowił za wszelką cenę walczyć o odzyskanie pozycji na rynku. Na początek wynegocjował umowę z bankami. Potem, w celu wykupienia wszystkich wierzytelności sprzedał swój własny, prywatny majątek. W ciągu dwóch lat spółka stanęła na nogi i w kilkanaście miesięcy osiągnęła zysk w wysokości 13 milionów dolarów!
W 1929 roku Willys sprzedał swoje udziały w przedsiębiorstwie za 21 milionów dolarów i został ambasadorem Stanów Zjednoczonych w... Warszawie. Gdy cztery lata później spółka znów znalazła się nad finansową przepaścią, Willys powrócił do Toledo z zamiarem jej ratowania. Swoich planów nie zrealizował. W 1935 roku zmarł na udar mózgu.
Po śmierci Willysa, założona przez niego firma długo nie potrafiła wyjść na prostą. Ratunkiem okazało się pewne zlecenie otrzymane od armii amerykańskiej...
49 dni i 49 nocy
Pod koniec czerwca 1940 roku siły zbrojne Stanów Zjednoczonych ogłosiły przetarg na produkcję małego, terenowego samochodu z napędem na cztery koła. Warunki przedstawione przez armię odstraszyły niejednego kontrahenta. Według nich, pojazd przeznaczony dla grup zwiadowczych miał ważyć do 590 kg, zabierać ładunek 270 kg, posiadać duży rozstaw kół i dobre przyspieszenie. Miał być na tyle uniwersalny, by radził sobie w każdych warunkach. To nie wszystko. Prototyp auta miał być gotowy po zaledwie... 49 dniach! Po tym terminie sprawa stawała się nieaktualna. Amerykańskim dowódcom zależało na czasie. Bez nowoczesnej komunikacji nie można było wygrać II wojny światowej.
Przetarg wygrał prototyp przygotowany przez firmę Bantam. Szybko okazało się jednak, że wymagania produkcyjne wojska znacznie przewyższają jej możliwości. Dlatego natychmiast podpisano dwa nowe kontrakty – z Fordem i Willys-Overland. Przy współpracy trzech producentów, powstał zunifikowany projekt wojskowego samochodu terenowego.
Produkcję auta (na początek w ilości 1500 egzemplarzy) zlecono wszystkim trzem firmom. Powodem takiej decyzji były obawy wojskowych, by ewentualny sabotaż lub lotniczy atak nie sparaliżował projektu, gdyby realizowała go tylko jedna fabryka.
Auto Roosevelta i Churchilla
Z trójki producentów, największe uznanie zyskało dzieło Willys-Overland. To właśnie ta firma najbardziej zrosła się z nazwą Jeep. Możliwości Willysa MB, bo tak nazwano ten samochód były niemałe. Auto mogło przewieźć 360 kg ładunku. Wyposażono je w 4-cylindrowy silnik o pojemności 2,2 litra i mocy 60 KM. Pojazd rozpędzał się do 88 km/h. Bez żadnych problemów pokonywał półmetrowy bród i wspinał się na wzgórze o nachyleniu 65 procent. Był zwrotny, zwinny, lekki i niezawodny. Na jego bazie powstała wersja z napędem na jedną oś, pojazd półgąsienicowy, sanitarka, a nawet amfibia.
Do 1945 roku z taśmy produkcyjnej zjechało blisko 650 tysięcy Willysów. Razem z amerykańską armią auto docierało do niemal wszystkich zakątków globu – obecne było podczas inwazji na Normandię, desantu sycylijskiego, morskich desantach na Filipiny, w Azji Południowej, na wyspach Pacyfiku, a także na froncie afrykańskim.
Willysem jeździli nie tylko szeregowi, ale i dowódcy. Prezydent Roosevelt korzystał z jeepa, gdy wspólnie z generałem Markiem Clarkiem wizytował swoich żołnierzy w Casablance. Z jeepa Montgomery i Churchill obserwowali przebieg inwazji na Normandię. Po zakończeniu II wojny światowej auto trafiło do Korei i Wietnamu, a potem zyskiwało coraz większą popularność na rynku „cywilnym”. Powstawały kolejne wersje tzw. „CJ” (Civilian Jeep – Jeep cywilny), od rolniczych zastępujących... traktory (!), aż po osobowe kombi.
Naśladowcy i potomstwo
Nie brakowało również naśladowców słynnego Willysa. Brytyjski Land Rover skonstruowano w 1947 roku na bazie podwozia Jeepa. Spokrewnione z nim są również hiszpańskie Santany i belgijskie Minervy. Auta na licencji Jeepa produkowano we Francji i Hiszpanii. Kopiami Jeepa były również pierwsze terenowe Toyoty i Mitsubishi. Wytwarzane do dziś indyjskie Mahindry to nic innego, jak tylko odwzorowanie Willysa-Jeepa CJ2. Po ulicach w Kolumbii jeżdżą natomiast Willysy produkowane pod szyldem Willco.
Potomkami Willysów-Jeepów są koreańskie: SsangYong Korando i KIA Rocsta. Co ciekawe, początki produkcji aut wzorowanych na Jeepach w Korei Południowej związane są z... inwazją US Army. Początkowo kilka koreańskich firm naprawiało silniki wojskowych aut amerykanów. Z czasem warsztaty naprawcze przekształciły się wytwórnie samochodów wzorowanych na Willysach.
Od 1988 roku marka Jeep należy do koncernu Daimler-Chrysler. W ciągu 60 lat swojego istnienia powstało prawie dziesięć milionów egzemplarzy słynnej terenówki. Dziś niesłabnąca popularność modeli Grand Cherokee, czy Wrangler udowadnia, że najlepsze Jeepy to... Jeepy.