W sam raz na miasto
Kiedyś na I Komunię Świętą dzieci dostawały zegarki. Później co bogatsi rodzice fundowali pociechom komputer. A teraz ? Teraz otrzymują w prezencie nowy, lśniący skuter. Cóż...szkoda, że I Komunia jest tylko raz w życiu.
Polskę ogarnął boom na jednoślady. Każdy chce mieć swojego rumaka i każdy ma inne powody aby go posiadać. Jeden kocha motocykle, drugi chce szpanować i stwarzać zagrożenie dla innych, trzeci po prostu się uczy jeździć. Do tego wszystkiego dochodzi trudność z poruszaniem się po drogach miejskich. Godziny szczytu to wrzodzik, który pękł. Rada jest prosta. Kupić skuter.
Pierwszy dylemat przed jakim staniemy to : nowy czy może używany? Nowe skutery markowe są drogie w zakupie ale rynek zalały chińskie podróbki, które ludzie reflektują. Błąd. Nie płaci się tylko za znaczek ale także za jakość. Chińskie wyroby mają baaardzo daleko do japońskich. Pękające ramy, dziwne usterki elektryczne to tylko szczyt góry lodowej.
Jeśli chcemy mieć dobry skuter ale nie stać nas na nowy to kupujemy używany. Jednak i tu trzeba uważać bo jest dużo ofert na rynku wtórnym, które są tylko z pozoru „fajne i bezwypadkowe". Skuter sprowadzony z Włoch z przebiegiem 20 000km ? Nie, dziękuję.
Opisywany skuter to Yamaha Cygnus R. wyprodukowany w 1997 roku. Przebieg oryginalny 12000km. Pojemność 125 czyli już motocykl pełną gębą. Silnik jednocylindrowy, czterosuwowy i chłodzony powietrzem. Skrzynia automatyczna, wysoka szyba z przodu, wygodna kanapa-czego chcieć więcej ? Moc 9KM (różne źródła podają różne dane : od 9 do 11KM) jest wystarczającą do miasta. Żwawe poruszanie się po ulicach to żywioł skuterów. Jak testować coś co z zasady musi być dobre ? Wpadłem na pomysł, że tym razem będę jechał jako pasażer. Ocenie w ten sposób wygodę kanapy, komfort i przede wszystkim czy takim pojazdem może spokojnie podróżować dwoje ludzi (nie oszukujmy się w Polsce może to być małżeństwo, które jedzie na małe zakupy). Cygnus miał zamontowany z tyłu kufer więc wsiadanie nie jest łatwe.
Pierwsze zdziwienie nastąpiło od razu po ruszeniu. Kierowca i pasażer łącznie ważyli 200kg. Skuter waży 107kg więc jakby nie patrzeć jest to dla niego dosyć spory wysiłek. Jak u licha 9 nędznych koników może wprawić w zakłopotanie? A może w bardzo prosty sposób. Liczby i przeczucie mówiły mi, że w ogóle nie ruszymy z miejsca. I tu już mamy jasną odpowiedź skąd moje zdziwienie-ruszyliśmy. Ba, nawet żwawo wyrwaliśmy do przodu. Tak, miejska dżungla stała otworem. Korki, duży ruch i kultura ogólna kierowców zapowiadała tortury.
Nic podobnego. Yamaha bezproblemowo przeciskała się pomiędzy samochodami (pamiętajmy, że miała 200kg mięso na pokładzie). Na dłuższej prostej dokuczał mi troszkę wydech a raczej jego dźwięk. Jednostajne, monotonne „rrrrrrrrrr". Skrzynia automatyczna więc jedynym naszym zadaniem jest odkręcić manetkę i cieszyć się pokonywanymi metrami, kilometrami. Żadnych szarpnięć, zmiany biegów następują płynnie i niezauważalnie dla kierowcy (oraz pasażera). Skuter musi być zwinny jak jaszczur, i mieć odpowiednią moc...powiedzmy jak nornica, która przekopuje się przez zwały ziemi. Cygnus R posiada te cechy w 100%.
Zajmijmy się teraz wyglądem. Szału nie ma. Bardziej coś na zasadzie konserwatywnego polotu. Nie oszukujmy się- Cygnus R ma już 11 lat. Mimo to nie odstaje od nowych wyrobów (a pod względem wykonania na pewno przoduje chińskim podróbkom). Prostokątny przedni reflektor, typowy „dziub" z przodu, duża kanapa i prosty tył-tak można scharakteryzować Yamahe Cygnus R. Właściciel pokusił się o pewne chromowane dodatki, które poprawiają wygląd i cieszą oko.
OK sprawdźmy skrytki. Pod siedziskiem spokojnie mieści się kask motocyklowy oraz rękawice. Z przodu mamy podłużny schowek na mapę, dokumenty itp. rzeczy. Widocznie było za mało miejsca więc tył wieńczył kufer. Tam zmieścimy kolejne rzeczy. Jakie? Nie wiem bo ja już wszystko pochowałem w poprzednie dwa schowki. Mógłbym się pokusić o podanie pojemności w litrach ale mogą (a nawet powinny) to czytać dzieci więc zaszyfruje, że jest dobrze. Zestaw wskaźników obejmuje prędkościomierz oraz wskaźnik paliwa. Szał kontrolek czyli 2 od kierunkowskazów i jedna od świateł drogowych.
Komfort podróżowania? Nierówne ulice i małe koła to złe połączenie. Czuć wszystko ale nie jest źle. Z przodu dwa amortyzatory z tyłu również. Hamulce : z przodu mamy tarcze z jednotłoczkowym zaciskiem, z tyłu bęben. Dobrze się wywiązują ze swojego przeznaczenia, zerwanie przyczepności podczas hamowania to nie problem. Przedni hamulec jest hydrauliczny z tyłu mamy do czynienia z linką. Oba pracują z taką samą siłą.
Jeśli miałbym teraz kupować skuter to czy zwróciłbym uwagę na Cygnusa R ? Tak zupełnie szczerze to tak. Mając ograniczoną sumę pieniędzy do wydania na pewno bym nie kupił chińszczyzny. Poszedłbym utartą ścieżką-czyli zapoznał się z rynkiem wtórnym i zakupił używany skuter. Do miasta jest to niezastąpiony środek transportu. Yamaha Cygnus R to dobry kawałek japońskiej inżynierii. Zero problemów, jedynie wymiany eksploatacyjnych rzeczy. Zawsze ludzie pytają „ile pali?". Trzeba liczyć 3l na 100km. Biorąc pod uwagę zaoszczędzony czas (bo korki nas nie obowiązują), frajdę z jazdy, praktycznie żadną usterkowość i miły wygląd bez wodotrysków to Cygnus R jest godną propozycją. Jest to skuter dla ludzi poważnych, którym nie zależy na krzykliwym malowaniu oraz szałowych reflektorach.
W skali od 1 do 6 Yamaha Cygnus R dostaje ode mnie 5+. Dlaczego nie 6 ? To moja prywatna zemsta za to, że ciężko mi się wsiadało przez dodatkowy tylny kufer, który do zdjęć zdemontowałem.