Suzuki Van Van - japoński scyzoryk
Szwajcarski scyzoryk jest książkowym przykładem wielofunkcyjnego narzędzia, a zarazem pożądanym gadżetem. W podobny sposób można scharakteryzować jeden z najmniejszych motocykli ze stajni Suzuki - model Van Van 125.
Na pierwszy rzut oka wygląda jak motocykl, który zaprojektowano dekady temu i przez dziesięciolecia utrzymywano w produkcji, ograniczając się do absolutnie niezbędnych modernizacji. Pozory są mylące. Projektanci maszyny faktycznie inspirowali się jednośladem z lat 70. - Suzuki RV125. Jego następca, RV125 Van Van, zadebiutował w 2003 roku.
Sprzęt dopasowano do oczekiwań współczesnego rynku. Miejsce dwusuwa z gaźnikiem zajął czterosuw z wtryskiem paliwa – bardziej wytrzymały, mniej uciążliwy dla środowiska, oszczędniejszy i łatwiejszy w obsłudze serwisowej. Skrzynia doczekała się szóstego biegu. Przy przednim kole pojawił się hamulec tarczowy. Odporniejszy na przegrzanie i bardziej efektywny od bębna. Do lamusa powędrował też kick starter. Jego miejsce zajął elektryczny rozrusznik.
Próbę czasu przetrwały znaki rozpoznawcze modelu w postaci balonowych opon, niewielkiego zbiornika paliwa, prostej kanapy i wysoko poprowadzonego wydechu. Smaczkiem w stylu retro jest minimalistyczny panel wskaźników. Przed kierowcą znalazł się prędkościomierz z dziennym i całkowitym licznikiem przebiegu, kontrolką świateł mijania oraz wtrysku paliwa. Nad stacyjką osadzono sygnalizację włączenia kierunkowskazu, biegu jałowego i rezerwy paliwa.
Suzuki Van Van zaskakuje komfortem jazdy. Miękka kanapa, zawieszenie i opony o niespotykanym profilu bardzo skutecznie filtrują nierówności. Tam, gdzie inne motocykle zaczynają podskakiwać i hałasować owiewkami, Van Van wstępnie sygnalizuje, że droga nie jest w najlepszym stanie. Forsowanie krawężników czy wszelakich progów nie stanowi najmniejszego problemu.
Aż kusi, by wybrać się w teren... Niebagatelny, 215-milimetrowy prześwit i wysoko poprowadzony kolektor wydechowy pozwalają na jazdę po nierównościach bez zamartwiania się o stan kluczowych podzespołów. Mimo wszystko trzeba zachować umiar. Skok zawieszenia to skromne 110 / 136 mm. Próby forsowania przeszkód z wysoką prędkością kończą się nieprzyjemnym dobijaniem zawieszenia. W przeciwieństwie do poprzednika, Van Van nie posiada rozbudowanych zastrzałów ramy, które od dołu zabezpieczałyby zespół napędowy przed następstwami poważniejszych uderzeń.
W materiałach reklamowych Van Van bywa prezentowany w plażowej scenerii. Kombinacja jest jak najbardziej uzasadniona. Lekki motocykl (128 kg) z balonowymi oponami doskonale czuje się na luźnych nawierzchniach - koła nie grzęzną w piasku nawet przy zalecanym ciśnieniu.
Mocną stroną Van Vana jest też zwinność. Sprzęt chętnie składa się do zakrętów, a kostkowa rzeźba bieżnika nie sprawia przykrych niespodzianek. Reakcje na próby odkręcenia gazu czy użycia hamulca są spokojne. Zapas przyczepności nie rozczarowuje. Wyprostowana pozycja za kierownicą i kanapa na wysokości 770 mm dają poczucie panowania nad maszyną i nawet niskim osobom umożliwiają podparcie się całą stopą. Pasjonaci enduro będą zachwyceni długim i wąskim zbiornikiem paliwa. Został częściowo przykryty kanapą, co pozwala na usadowienie się tuż za kierownicą. Kto przywykł do klasycznych jednośladów, przez dłuższą chwilę będzie odruchowo szukał punktów podparcia dla kolan.
Szkoda, że Suzuki nie popracowało nad położeniem lusterek – zastosowane zapewniają świetną widoczność, ale znajdują się na kursie kolizyjnym z lusterkami wielu samochodów, co potrafi utrudnić przeciskanie się między autami. Podczas codziennej eksploatacji nie do przecenienia jest obszerne siodło czy fabryczny bagażnik, do którego można przytroczyć bagaż lub kufer.
Hamulce, mimo niewielkich średnic, zapewniają wystarczająco dobre opóźnienia. Korzystając z tylnego, trzeba pamiętać o braku systemu ABS – coraz częściej spotykanego nawet w segmencie najlżejszych jednośladów. Bęben łapie niechętnie, po czym – bez wyraźnego ostrzeżenia – blokuje koło.
Chłodzony powietrzem i olejem singiel rozwija 12 KM przy 9000 obr./min oraz 9,8 Nm przy 7500 obr./min. Van Van nie otrzymał obrotomierza, co jednak niespecjalnie przeszkadza. O konieczności przepięcia biegu przypominają wibracje i odrobina niemocy przy najwyższych obrotach. Z kręcenia do odcięcia zapłonu warto zrezygnować na rzecz szybszego włączania kolejnych biegów. Sprawne przeprowadzenie operacji ułatwia lekko pracujące sprzęgło. Docenimy je, przebijając się przez kolejne kilometry korków. Byłoby idealnie, gdyby skok wybieraka biegów był krótszy. Kto nie chce zaprzątać sobie nim głowy, może włączyć "czwórkę" czy "piątkę" i zdać się na zaskakująco dobrą elastyczność silnika. Dopóki nie wrzucimy szóstego biegu, odkręcenie gazu na wysokim przełożeniu przy niemal dowolnej prędkości przełoży się na przyspieszenie.
Rozpędzanie do dozwolonych w mieście 50 km/h trwa pięć sekund. W miarę dobrą dynamiką można cieszyć się do 90 km/h. Prędkość maksymalna jest uzależniona od... kierunku wiatru oraz ukształtowania terenu. W sprzyjających warunkach można wycisnąć 115 km/h. Wystarczy jednak bardziej pokaźne wzniesienie, by Van Van miał problem z utrzymaniem deklarowanych przez producenta 100 km/h. Osiągi korelują z przeznaczeniem maszyny. Zdecydowana większość jednośladów z silnikami o pojemności 125 ccm jest używana do jazdy po mieście. Dalsze wypady poza obszar zabudowany również wchodzą w grę. Dla własnej wygody warto zrezygnować z dróg krajowych, stawiając na trasy wojewódzkie, gdzie prędkości rozwijane przez innych uczestników ruchu są niższe. 12 KM zmusza do skrupulatnego planowania manewrów. Szczególnie, gdy prędkość przekracza 80 km/h – na wyprzedzenie ciężarówki potrzeba sporego odcinka drogi.
Styl jazdy nie ma istotnego wpływu na zużycie paliwa – niewielka moc sprawia, że nawet przy spokojnej jeździe, chcąc nie chcąc, trzeba zdecydowanie odkręcać gaz. Van Van domaga się 3 l/100km. Nie każdy będzie zachwycony dźwiękami opuszczającymi masywny tłumik. Ni to kosiarka, ni to maszyna do szycia. Na rynku nie brakuje akcesoryjnych wydechów, więc każdy może doposażyć motocykl wedle własnego uznania.
Przyjemność obcowania z Van Vanem, na którą mogą pozwolić sobie także posiadacze prawa jazdy kategorii B, kosztuje 16 500 zł. Aktualnie prowadzona wyprzedaż pozwala na zaoszczędzenie 2000 zł. Zredukowana kwota do niskich nie należy. Za podobne pieniądze nie kupimy jednak równie oryginalnego i solidnie wykonanego motocykla.
Szukasz niebanalnego jednośladu o ponadczasowej urodzie, który sprawdzi się w mieście i lekkim terenie, zaskoczy oszczędnością i komfortem, a do tego przyciągnie wiele zaciekawionych spojrzeń? Bardzo ograniczone pole manewru przesądziło o sukcesie Van Vana.