Honda Wave 110i - taniej nie można
Azjatycka krzyżówka skutera z motocyklem udowadnia, że ekonomika jazdy nie musi być skorelowana z technicznymi wodotryskami. Wystarczy prosta, solidna i przemyślana konstrukcja.
Jak wspomnieliśmy, Honda Wave jest kombinacją skutera z motocyklem. Z pierwszym łączy go sylwetka i typowo miejskie przeznaczenie. Motocyklowymi pierwiastkami są 17-calowe koła, umieszczony wewnątrz ramy silnik, podnóżki zamiast podestu, łańcuch, nożny hamulec tylny czy obsługiwana nogą skrzynia biegów.
Zaskoczeniem nie jest natomiast prezencja Hondy Wave – wygląda niczym setki tysięcy jednośladów, które każdego dnia krążą po ulicach Bangkoku, Delhi czy Jakarty. W Azji to nierzadko rodzinny środek transportu – w razie potrzeby mieszczący cztery osoby i nieco dobytku.
Na Starym Kontynencie Wave 110i pełni zupełnie inną funkcję. Jest budżetowym środkiem lokomocji. Stwierdzenie, że taniej podróżować nie można nie będzie wielką przesadą. Na dystansie stu kilometrów Honda wypala paliwo o wartości niecałych 10 złotych. Droższa jest jazda samochodami elektrycznymi, o komunikacji zbiorowej nie wspominając.
Na tym nie kończą się dobre wiadomości. Styl jazdy praktycznie nie wpływa na zużycie paliwa. Przepuszczenie przez jeden cylinder o pojemności 109 ccm więcej niż 2,5 l/100km można uznać za spory wyczyn. Kierowca ma do dyspozycji 8,5 KM przy 7500 obr./min oraz 8,65 Nm przy 5500 obr./min. Nie brzmi najlepiej – do limitu 15 KM, który upoważnia do prowadzenia jednośladu posiadaczom prawa jazdy kategorii B, dużo zabrakło. O osiągi nie trzeba się jednak obawiać. Wave 110i waży jedynie 99 kilogramów, więc stosunek masy do mocy jest korzystny.
Niska masa oznacza, że ze sprzętem poradzą sobie początkujący, jak również niskie czy ważące niewiele osoby. Ustawianie motocykla na centralnej podporze nie stanowi najmniejszego problemu. Podobnie jak obracanie go na niej, co docenią posiadacze niewielkich miejsc parkingowych. Wave jest szeroki na zaledwie 709 mm, co wydatnie ułatwia lawirowanie między samochodami. Trzeba jedynie pamiętać, że lusterka wystają poza obrys kierownicy.
Zdecydowana większość skuterów posiada bezstopniowe przekładnie. Konstruktorzy Hondy Wave postawili na inne rozwiązanie – półautomatyczną, 4-biegową skrzynię ze sprzęgłem odśrodkowym. Jak to działa? Lewa stopa spoczywa na selektorze przekładni. Palcami wrzucamy wyższe biegi, a piętą redukujemy.
Nie trzeba natomiast operować sprzęgłem. W momencie zmieniania biegu musimy jedynie przykręcić gaz i poruszyć stopą. Im lepiej zsynchronizujemy ruchy kończyn, tym zmiana przełożenia będzie bardziej płynna. Logika działania przekładni może wydawać się skomplikowana, ale po kilkudziesięciu kilometrach za kierownicą Hondy Wave wybieranie biegów przestaje sprawiać problem. Nawet jeżeli zapomnimy o redukcji, motocykl ruszy z drugiego czy trzeciego biegu. Tyle że mniej dynamicznie.
Po co to wszystko, skoro CVT mogłaby rozwiązać sprawę? Kto chciałby szybko poznać odpowiedź, powinien wyjechać na mocno zakorkowaną drogę. Półautomatyczna skrzynia zapewnia liniową, a do tego znacznie lepszą reakcję na gaz od „bezstopniówki”. Odjeżdżamy po odkręceniu manetki, zamiast czekać na przyrost obrotów. Wrażenie robi także ruszanie z miejsca. Wave zdecydowanie wyrywa do przodu, zostawiając w tyle wszystkie samochody. Przez moment można zastanawiać się, czy to nie skuter z silnikiem o pojemności 300 ccm. Początkowy zapał do pracy sukcesywnie topnieje. Powyżej 60 km/h przyrost prędkości przestaje robić wrażenie. Na odpowiednio długiej prostej z Hondy Wave można wycisnąć ok. 100 km/h.
Geometria zawieszenia gwarantuje dobrą zwrotność, a charakterystyka elementów resorujących w kombinacji z 17-calowymi kołami przekłada się na wysoki komfort jazdy. Wyboje, które drastycznie wstrząsają skuterami z 13- czy 14-calowymi kołami Honda Wave przejeżdża praktycznie niewzruszona.
Mankamenty, które mogą realnie doskwierać podczas codziennej eksploatacji? Motocyklowa architektura istotnie ograniczyła pojemność schowka pod kanapą – pomieści narzędzia, blokadę i rękawiczki. By dysponować skrytką na kask czy zakupy, trzeba zainwestować w akcesoryjny kufer. W sprzęcie o typowo miejskim charakterze brakuje też zegarka. Nieobecność obrotomierza rekompensuje dodatkowa podziałka na skali prędkościomierza, która informuje, jakie prędkości są „obsługiwane” przez kolejne biegi. Kto w drodze do pracy pokonuje odcinki „ekspresówek”, może narzekać na słabą ochronę przed wiatrem. Planując taką eksploatację, warto pomyśleć o zakupie szyby.
Wave pojawił się w ofercie Hondy w 1995 roku. Na przestrzeni lat sprzęt zmienił się niewiele. Popracowano nad rozwiązaniami technicznymi, wzornictwem; pożegnano szprychowe felgi i bębnowy hamulec przedniego koła. Ogólne założenia nie uległy zmianie. W przypadku budżetowego jednośladu trudno uznać to za wadę. Wręcz przeciwnie – prosta i sprawdzona konstrukcja oznacza bezproblemową eksploatację i niskie koszty obsługi serwisowej.
A skoro o wydatkach mowa... Klienci Hondy są przyzwyczajeni do wysokich cen. Wave 110i kosztuje zaledwie 6348 złotych, co stawia pod dużym znakiem zapytania sensowność inwestowania w „chińszczyznę”. Owszem, kto poszuka, znajdzie sprzęt o podobnych parametrach za 1000-1500 złotych taniej. Czy widmo ewentualnych problemów technicznych, wyższa utrata wartości oraz trudniejsza odsprzedaż są warte takich pieniędzy? Każdy musi ocenić samodzielnie.
Honda Wave 110i nie należy do jednośladów, które mają budzić emocje. To zoptymalizowane w każdym calu narzędzie, które ma umożliwić sprawne i tanie przemieszczenie się z punktu A do punktu B. Ze swojej roli Wave wywiązuje się znakomicie, oferując przy tym korzystny stosunek ceny do jakości.