Honda MSX 125 - moc zabawy
Czy 9,8 KM jest w stanie zagwarantować dobrą zabawę? Kompaktowa Honda MSX dowodzi, że wszystko jest możliwe. Nawet spalanie na poziomie 2 l/100km!
Honda od lat jest za pan brat z segmentem najmniejszych motocykli. W drugiej połowie lat 60. XX wieku koncern uruchomił produkcję motorynek z serii Z, znanych też jako Monkey, Gorilla i Ape. Nazwy świetnie obrazowały specyficzną pozycję kierującego. By zmieścić się za sterami miniaturowego jednośladu, musiał podkurczyć nogi i ramiona oraz wygiąć plecy. Przypominające powiększone zabawki Hondy szybko zyskały status kultowych. Jedni doceniali niecodzienny design, inni zwracali uwagę na symboliczne koszty eksploatacji czy kompaktowe rozmiary – po złożeniu kierownicy jednoślad mieścił się w bagażniku samochodu.
Zaprezentowana w 2013 roku Honda MSX to Monkey na miarę XXI wieku – większy, szybszy, lepiej hamujący i pewniejszy w prowadzeniu. Na tle klasycznych 125-tek MSX jest karykaturalnie mały. Nie grzeszy również praktycznością. Bagaż? Żaden problem, pod warunkiem, że lubimy transportować go w plecaku. Pokładowych skrytek nie przewidziano. Osłona przed wiatrem lub wodą? Symboliczna. Osiągi? Wystarczające do sprawnej jazdy, a jednocześnie na tyle skromne, by odkręcając manetkę do granic możliwości nie popaść w poważniejszy konflikt z prawem.
MSX szokuje kompaktowymi rozmiarami i przyciąga zaciekawione spojrzenia dużo skuteczniej od motocykli z górnej półki. Okazja do podziwiania efektu japońskiej myśli inżynieryjnej jest krótka – maszyna świetnie czuje się w korkach i pozwala na wykorzystanie wszystkich luk między samochodami. Manewrowanie ułatwia rozmieszczenie kluczowych elementów. Ciężar ciała kierującego znajduje się blisko przedniej osi, co kapitalnie wpływa na zwrotność. Najmniejszy ruch kierownicą przekłada się na zmianę kierunku jazdy. Nisko położone siodło pozwala na podpieranie się nogami ugiętymi w kolanach. Co zaskakujące, sprzęt może być z powodzeniem używany przez osoby, których wzrost przekracza 1,8 m. Procentuje wysoka kierownica. Jest i efekt uboczny - lusterka znajdują się na kolizyjnym kursie z lusterkami samochodów osobowych.
Średnica przedniego hamulca nie jest imponująca. Nie oznacza to, że Honda MSX nie potrafi sprawnie wytracać prędkości – mocne naciśnięcie na prawą klamkę zapewnia satysfakcjonujące opóźnienia. Z charakterystyką układu hamulcowego warto zapoznać się na pustym odcinku drogi. Krótki rozstaw osi i pozycja kierującego sprawiają, że zdecydowane naciśnięcie na dźwignię hamulca może zakończyć się postawieniem MSX-a na przednim kole. Masa i rozmiary motocykla ułatwiają kontrolowanie sytuacji, korcąc do hamowania na granicy przyczepności. Rozwinięcie nazwy – Mini Street X-Treme – okazuje się jak najbardziej uzasadnione.
Pojedynczy, chłodzony powietrzem i olejem cylinder nie został zmuszony do ciężkiej pracy. Kręci się do niecałych 9000 obr./min i spręża mieszankę w stopniu 9,3:1. Efektem jest przyjazna, niemal samochodowa charakterystyka. Maksymalne 11 Nm jest do dyspozycji już przy 5250 obr./min, a 9,8 KM pojawia się przy 7000 obr./min. Czerwona skala obrotomierza zaczyna się przy 8300 obr./min. Wkręcanie silnika na tak wysokie obroty mija się z celem. Przyrost hałasu i wibracji nie idzie w parze z poprawą dynamiki. Do sprawnej, a zarazem komfortowej jazdy wystarczy utrzymywanie 4000-6000 obr./min. Nie wiąże się to z koniecznością częstego sięgania do selektora skrzyni, gdyż Honda przewidziała zaledwie cztery przełożenia. Może i lepiej, gdyż mechanizm nie działa z finezją, do jakiej są przyzwyczajeni użytkownicy jednośladów spod znaku czerwonego skrzydła.
Nie żałując silnikowi obrotów, można wykrzesać przyzwoitą dynamikę. Utrzymuje się do ok. 70 km/h. Kolejne liczby niezbyt prędko zapalają się na cyfrowym prędkościomierzu. Do uzyskania katalogowych 90 km/h potrzeba jest długa prosta. W sprzyjających okolicznościach, czyli nachylonej drodze oraz tylnym wietrze, można wycisnąć 110 km/h. Gdyby Honda podkręciła silnik do 15 KM, wzrosłaby radość z jazdy, a motocykl wciąż byłby w zasięgu posiadaczy praw jazdy kategorii A1 czy B.
W niektórych sytuacjach zwiększona rezerwa mocy podniosłaby poziom bezpieczeństwa. Póki podróżujemy w gąszczu miejskich ulic wszystko jest jak najlepszym w porządku. Wystarczy jednak wjechać na drogę z limitem 80 km/h, a wyprzedzanie wolniejszych pojazdów stanie się sprawdzianem umiejętności planowania w czasie i przestrzeni. Na bardziej stromych podjazdach pozostaje przetrzymanie gazu odkręconego do oporu. Nawet wtedy możemy zostać wyprzedzeni przez ciężarówkę...
Powyżej 80 km/h daje o sobie znać 1,2-metrowy rozstaw osi, niewielka średnica kół oraz niska masa własna. Każdy ruch kierownicą lub podmuch bocznego wiatru istotnie zmienia kierunek jazdy. Czujność trzeba wzmóc także, gdy dojeżdżając do świateł postanowimy ominąć stojące samochody z prawej strony. 12-calowe koła nie darzą sympatią studzienek kanalizacyjnych czy nierówności, których nie brakuje przy krawężnikach. Sytuacji nie poprawia skromny, 10-centymetrowy skok zawieszenia. Szybsze najechanie na uskok nawierzchni kończy się nieprzyjemnym dobiciem.
Spoglądając na widelec z amortyzatorami w układzie upside-down można odnieść wrażenie, że MSX otrzymał „zawias” z wyższej półki. To jednak gra pozorów. Honda postawiła na proste rozwiązanie bez regulacji, a tylny wahacz, podobnie jak ramę, pospawano ze stalowych profili. Nastawy zawieszenia sprawdzają się podczas typowej jazdy miejskiej. Pełnego wykorzystania rezerw przyczepności na zakrętach nie ułatwiają ani niewielkie koła, ani specyficzna pozycja za kierownicą. Zachętą do przełamania się jest niewielka masa sprzętu oraz nisko położone siodło – z krytycznej sytuacji można próbować wybronić się, podpierając się nogą.
Śladowa masa własna i niewysilona jednostka napędowa o skromnej pojemności są chyba jedynym działającym sposobem na niskie zużycie paliwa. Honda MSX okazuje się praktycznie niewrażliwa na styl jazdy. Nawet gdy nie żałujemy jej gazu, „wypija” nieco ponad 2 l/100km. Kolejnym zaskoczeniem jest pojemność zbiornika. Baki wielu 125-tek mieszczą 10-12 litrów benzyny. Do Hondy MSX wlejemy 5,5 l. Kto zwykł tankować na stacjach automatycznych i płacić gotówką, powinien uzupełniać paliwo po osiągnięciu bardzo „głębokiej rezerwy”. Przy obecnych cenach paliw 20 zł pozwoli na zalanie zbiornika pod sam korek. Obciążeniem dla domowego budżetu nie będzie również koszt obsługi serwisowej. Na niewielkie tarcze hamulcowe, małe opony z niskim indeksem prędkości czy 1,1 litra oleju nie stracimy fortuny.
A cena całości? 12 200 zł, uwzględniając japoński rodowód sprzętu, jest rozsądną kwotą. Z drugiej strony, wystarczy nieco dołożyć, by otrzymać bardziej uniwersalny motocykl, który lepiej sprawdzi się podczas codziennej eksploatacji i wciąż będzie źródłem radości z jazdy. Żeby daleko nie szukać, wystarczy wspomnieć o Hondzie CBR 125 R za 13 200 zł.
Próba zaoszczędzenia gotówki poprzez zakup używanej Hondy MSX nie będzie łatwa. Motocykl trafił do salonów w połowie ubiegłego roku, za za nieliczne dostępne egzemplarze z drugiej ręki trzeba zapłacić ok. 10 tys. zł.
Honda MSX przekonuje designem, solidnością wykonania, kosztami eksploatacji oraz radością, jaka towarzyszy każdemu kilometrowi za jej kierownicą. Przeciętne osiągi oraz niewielka wszechstronność czynią z niej propozycję dla zainteresowanych zakupem drugiego bądź trzeciego motocykla.