Zdrowe i zgrabne nogi w aucie
Jak Twoje nogi znoszą długą jazdę samochodem? Czy postoje w trasie są konieczne? I jakie buty najlepiej założyć, gdy wybieramy się w podróż?
Kolejna godzina jazdy. Żadnej przerwy. Mkniesz autostradą, mocno dociskając pedał gazu. W końcu zaczynasz odczuwać ból nóg. Sztywnieje Ci stopa, pojawiają się skurcze łydek. Czujesz, że Twoje nogi robią się cieplejsze i opuchnięte. Jak to? Przecież siedzisz cały czas, nie chodzisz, więc dlaczego bolą Cię nogi? Dziwne? Nie do końca.
Długie siedzenie – czy to w samochodzie, w samolocie, a nawet za biurkiem – bardzo źle wpływa na nasz organizm. Długotrwałe unieruchomienie jest bowiem ogromnym obciążeniem, zwłaszcza dla układu krążenia. Naczynia krwionośne nie są przystosowane do wielu godzin spędzanych w bezruchu.
W przepływie krwi biorą udział znajdujące się w kończynach dolnych mechanizmy (specjalne układy naczyń krwionośnych i mięśni) – są to: tzw. pompa podeszwowa i pompa łydkowa, dzięki którym dopływająca do nóg krew, bez problemu jest pompowana następnie do wyższych partii ciała. W ten sposób krążenie obywa się bez przeszkód. Jest jednak jeden problem – obie „pompy” działają tylko w czasie ruchu, gdy chodzimy. Dłuższe unieruchomienie nóg powoduje natomiast zaburzenie przepływu krwi. W czasie kilku godzin nieustannej jazdy samochodem, pompa mięśniowa nie bierze udziału w tłoczeniu krwi, zatem ta zalega w żyłach kończyn dolnych. Zaczynamy odczuwać męczliwość nóg, ich pieczenie, wzrost temperatury, pojawienie się obrzęków, a także przykurcze łydek. W ten sposób rozpoczyna się niewydolność żylna, która następnie doprowadzi do pojawienia się zmian żylakowych.
Długotrwałe, wielogodzinne unieruchomienie podczas podróży zwiększa także ryzyko wystąpienia innej, bardzo poważnej choroby, a mianowicie zakrzepicy żylnej i niebezpiecznego zatoru płucnego. Jak do tego dochodzi? Ponieważ podczas siedzenia utrudniony jest swobodny przepływ krwi, w żyłach mogą powstać zakrzepy. Zakrzep powoli się powiększa i może w każdej chwili oderwać się od żyły, a wtedy jest poważnym zagrożeniem dla życia. Jeśli skrzeplina przedostanie się do płuc, w którymś momencie może spowodować zator tętnicy płucnej, czyli gwałtowne zatkanie naczynia. U młodej zdrowej osoby może nie być żadnych objawów, ale w przypadku osób starszych, czy obarczonych już innymi schorzeniami – pojawia się duszność, ból w klatce piersiowej. Gdy skrzeplina jest duża może nawet spowodować śmierć.
Klasycznymi objawami zakrzepicy są: jednostronny ból kończyny dolnej (najczęściej łydki) przy dotyku, zwiększenie jej obwodu, zaczerwienienie i wzrost temperatury. Gdy te objawy pojawią się np. po długiej jeździe samochodem, nie zwlekajmy z wizytą u lekarza. Oczywiście nie każdy ból łydki jest oznaką zakrzepicy, ale także około połowa przypadków zakrzepicy jest bezobjawowa.
Jazda samochodem może być zatem niebezpieczna nie tylko z uwagi na sytuację na drogach. Długie godziny spędzone za kółkiem mogą spowodować, że zdrowie zacznie nam szwankować. Starajmy się zatem minimalizować to ryzyko, robiąc jak najczęstsze postoje w czasie długiej podróży i wykonując ćwiczenia.
Postoje – przynajmniej co dwie godziny
Dla naszych nóg najlepiej i najzdrowiej jest, gdy są w ciągłym ruchu, dlatego wybierając się w dłuższą podróż, zaplanujmy częste postoje (przynajmniej co dwie godziny), podczas których będzie można wyjść z auta, rozprostować kości i pospacerować.
Najlepiej wykonajmy jeszcze kilka ćwiczeń, które przyniosą ulgę zmęczonym nogom. Przez chwilę truchtajmy w miejscu, potem kilkakrotnie stańmy na palcach, unosząc pięty i napinając mięśnie łydek. Zróbmy kilka skłonów – stając w rozkroku i pochylając się do przodu, nie odrywając pięt od podłoża. Następnie rozciągnijmy obie nogi. W pozycji stojącej przyciągnijmy najpierw jedną piętę do pośladka, wytrzymując kilka sekund, następnie z drugą zróbmy to samo. Wykonajmy też przysiady, a na koniec unośmy na przemian wyprostowaną nogę z zadartymi do góry palcami. Wszystkie te ćwiczenia powtarzajmy po kilkanaście razy.
Ćwiczenia pomogą nie tylko pobudzić przepływ krwi, ale także rozciągną mięśnie i zwiększą ruchomość zesztywniałych podczas jazdy stawów. Krótko mówiąc, z postoju połączonego z wykonaniem kilku ćwiczeń płyną same korzyści.
Po powrocie do domu warto natomiast wypocząć, kładąc się tak, by nogi były uniesione wyżej niż reszta ciała. To ułatwi przepływ krwi. Z kolei biorąc prysznic, unikajmy gorącej wody. Chłodniejsza ułatwia obkurczenia żył, zmniejsza opuchliznę, osłabia kurcze mięśni i łagodzi uczucie ciężkości nóg.
Luźne ubranie
Jeśli planujemy długą trasę, wygodnie się ubierzmy, najlepiej w coś luźniejszego, co nie będzie ograniczało ruchów, a tym bardziej uniemożliwiało swobodnego przepływu krwi – np. luźne spodnie, skarpetki bez ciasnych gumek. To ważne, by nasze nogi podczas jazdy miały jak największą swobodę.
W aucie zapomnij o klapkach!
Wiadomo, że zawsze chcemy czuć się pięknie i elegancko, nawet w samochodzie. Niestety nie wszystkie buty nadają się do prowadzania auta. Seksowne szpilki, sandałki na koturnie, czy idealne na letnie spacery japonki, lepiej założyć, gdy już zaparkujemy i będziemy wysiadać.
Jak podkreślają eksperci, gdy do jazdy autem zakładamy nieodpowiednie obuwie, może stać się ono przyczyną utraty panowania nad pojazdem.
Dlaczego nie szpilki? Wiele kobiet podkreśla, że to właśnie w szpilkach jeździ im się najlepiej, ponieważ dużo łatwiej operuje im się sprzęgłem. A co z hamulcem i gazem? Tu szpilki na pewno nie dają dobrego oparcia nodze, która naciska na pedał i czasem, w awaryjnej sytuacji, obcas może przeszkodzić w naciśnięciu pedału hamulca. A na drodze liczą się przecież ułamki sekund. Naprawdę, dużo bezpieczniej będzie, jeśli swoje ukochane szpilki zmienimy na wygodne i przystosowane do jazdy buty. Poza tym również szpilki, dzięki temu, dłużej pozostaną ładne – noski nie będą się obcierać i zaginać, nie będzie ryzyka złamania obcasa.
Nie najlepsze do jazdy samochodem są także buty na koturnie, w których na pewno nie będziemy mieć tak dobrego „czucia”.
A co z klapkami? Te są najbardziej niebezpieczne. Kierując w klapkach, słabiej naciskamy na pedał hamulca, a samo przekładanie nogi z pedału gazu na hamulec jest wolniejsze niż w przypadku innego obuwia. A co jeśli klapek zsunie nam się ze stopy? Zdarzały się już takie sytuacje, gdy klapek zaklinował się między pedałami i kierująca nie była w stanie na czas nacisnąć hamulca...
Jakie zatem buty będą najlepsze do prowadzenia auta? Na pewno takie, dzięki którym będziemy w stanie w pełni kontrolować sterowanie pedałami, ale w których jednocześnie będziemy czuć się komfortowo. Nie mogą nas ani uwierać, być za ciasne, ani tym bardziej za luźne. Nie mogą ograniczać ruchów stopy, jak i powodować zagrożenia zsunięcia się z nóg. Ważna jest też odpowiednia podeszwa – nie może być zbyt szeroka (by nie nacisnąć przypadkiem dwóch pedałów jednocześnie!), a tym samym zbyt cienka ani zbyt gruba (optymalna grubość podeszwy to około 2,5 cm). Podeszwa powinna być wykonana z takiego materiału, by dawała dobrą przyczepność, dzięki czemu noga nie zsunie się z pedału. Dobrze byłoby, gdyby buty były wykonane z „oddychającego” materiału – dzięki temu stopa nie będzie się tak męczyć podczas jazdy.
Buty, które najbardziej nadają się do prowadzenia w nich auta, to przede wszystkim trampki i obuwie sportowe, ale też np. baleriny z antypoślizgową podeszwą.
Dobrym rozwiązaniem jest trzymanie jednej pary „butów do jazdy” w samochodzie. Nie zawsze te, w których będzie nam wygodnie i bezpiecznie prowadzić, będą przecież pasować do naszej stylizacji. Nie sposób też chodzić cały czas w trampkach, czy balerinach. Czasem chcemy przecież ubrać szpilki, albo klapki na koturnie – w takich sytuacjach najlepiej mieć od razu w aucie buty na przebranie. Wsiadając, szybko je zmieniamy i ruszamy w drogę.
Poza tym warto pamiętać, że nogi, które obsługiwały pedały sprzęgła, gazu i hamulca w wygodnych butach, po długiej jeździe nie będą tak zmęczone i opuchnięte, więc gdy znowu ubierzemy szpilki, będą wyglądać zgrabnie. Zmieniając buty do jazdy samochodem, dbamy zatem nie tylko o bezpieczeństwo, ale również o zdrowie i o wygląd.