Żadnego udawania - Peugeot RCZ
Kiedy pochwaliłam się koleżance z branży motoryzacyjnej, że nie ma nic lepszego na chandrę niż przejażdżka Peugeotem 407 coupe, ona zamiast podzielić mój entuzjazm szepnęła : „Wypróbuj Peugeota RCZ. Kiedy nim jeździłam znajdowałam róże za wycieraczkami". Z każdym słowem Doroty coraz szerzej otwierałam usta ze zdziwienia.
Znałam bohatera jej opowieści ze zdjęć w gazetach i wcale nie rzucał mnie na kolana. Mało tego, nie zapragnęłam go nawet, gdy obserwowałam jego popisy na dużym ekranie w kinowej wersji „Och Karol”, gdzie grał u boku Piotra Adamczyka. Odstraszało mnie niskie nadwozie, przód za bardzo przypominał inne modele Peugeota, a szczególnie 308. Schodzący do tyłu dach wydawał się zbyt szpanerski. Kształt tylnej szyby nad głowami pasażerów kojarzył się z pośladkami, a na samą myśl o podwójnych końcówkach wydechu tupałam ze złości, że Francuzi chcą wciskać nam podróbkę sportowych wozów.
Tymczasem wystarczyło, że usłyszałam pomruk silnika RCZ i natychmiast byłam gotowa jechać nim na koniec świata. Co więcej, po kilku kilometrach wspólnej przejażdżki nieciekawe dotąd nadwozie, w mojej wyobraźni, zaczęło przemieniać się z brzydkiego kaczątka w łabędzia. Głównie za sprawą facetów. Nie było kierowcy, który by się nie obejrzał za moim autem, po raz pierwszy w życiu nie musiałam walczyć o pierwszeństwo na osiedlowych uliczkach, a parkingowi zawsze znaleźli dla mnie miejsce.
Jednym słowem wzorowany na Audi TT Peugeot RCZ wyraźnie dał mi do zrozumienia, że jest niezłym cackiem. Jeśli jeszcze od razu założymy, że mając wolne na koncie prawie 110 tysięcy złotych, kupiłyśmy go przede wszystkim po to, żeby się lansować i dobrze bawić, to na każdym wspólnym kilometrze będziemy wynosić go pod niebiosa. W porównaniu z emocjami jakie mi zafundował nawet skok na bungee wydaje się dość nudny.
Tak jak się spodziewałam ukryty pod maską testowanego "rudzielca" benzynowy silnik o pojemności 1,6 litra i mocy 200 KM to bajka. W połączeniu z 6-biegową skrzynią spisywał się wręcz rewelacyjnie, bardzo ładnie wchodził na obroty, cudnie się zbierał i rwał do przodu jak szalony. Chwila zapomnienia się i na liczniku miałam 180 km/h. Peugeot podaje, że ta wersja RCZ aby rozpędzić się do stu kilometrów potrzebuje zaledwie 7,6 sekundy, jej prędkość maksymalna to 235 km/h, a średnie zużycie paliwa wynosi 6,9 l/ 100km.
Dzięki podróży z Łodzi do Zakopanego przekonałam się też, że żywiołem tego wozu są autostrady i kręte drogi. W życiu nie spotkałam samochodu, który tak pięknie słucha się kierowcy. I to w każdym calu. Idzie jak po sznurku i błyskawicznie reaguje na najdelikatniejszy ruch kierownicą. Aż prosi się, żeby "szaleć" nim po zakrętach. Nie ma mowy, aby wpadł w poślizg. Zredukuje obroty i sam układa się do zakrętu. Szerokie opony sprawiają, że jest przyklejony do drogi nawet przy prędkościach dochodzących do 200 KM/h. W dodatku stosunkowo miękkie, jak na auto ze sportowymi ambicjami, zawieszenie RCZ-ta świetnie sprawdza się na polskich drogach.
Kupując ten model Peugeota, oczywiście skażemy się na to, że będziemy siedziały nisko, wciśnięte w dość ciasne objęcia sportowo wyprofilowanych foteli, ale muszę przyznać, że spodziewałam się dużo gorszych wrażeń. Panie, które miały okazję jeździć 308 natychmiast zauważą znajomy kształt zegarów i rozmieszczenie przełączników. Zobaczymy też trochę sportowych akcentów, jak choćby aluminiowe nakładki na pedały. Chociaż wyraźnie widać, że projektanci tego wnętrza peugeota RCZ myśleli przede wszystkim o mężczyznach, lecz my też znajdziemy miejsce na torebkę, schowek na perfumy czy półeczkę na błyszczyk do ust.
Zaskoczyła mnie bardzo dobra widoczność przez tylną szybę i świetnie spisujące się lusterka. Wszystkie! W lusterkach widzi się bardzo dobrze. Może tylko słupki z przodu są nieco za szerokie. Trzeba się trochę nagimnastykować, żeby sprawdzić czy prawa strona jest naprawdę wolna. Na pytanie o komfort podróży w tak niskim, dwudrzwiowym aucie odpowiadam - pasażerowie zajmujący przednie fotele nie powinni narzekać. Na tylnej kanapie najlepiej sadzajmy tylko wrogów. Przynajmniej poobijają sobie głowy o nisko poprowadzony przeszklony dach.