Z dzieckiem przez Europę?
W trakcie wakacyjnych podróży nie lubisz po prostu dostać się z punktu A do punktu B, bo uważasz, że już sama droga jest częścią wyjazdu i może być niezapomnianą przygodą? Być może więc zamiast lecieć z dziećmi na europejskie wakacje samolotem, warto zafundować im rajd po Europie? To na pewno dobry pomysł, ale wiele zależy tu jednak od wieku dziecka. Wprawdzie kilkumiesięczne niemowlę większość drogi prześpi, ale długie leżenie w foteliku samochodowym nie będzie zbyt zdrowe dla jego kręgosłupa. Poza tym na pewno nic z tej drogi nie zapamięta. Kiedy więc najlepiej zabrać malucha na taką wyprawę? Jak ją zorganizować, aby była przyjemnością a nie katorgą? Jak długą trasę mamy szansę pokonać dziennie?
Przewaga samochodu nad samolotem
Nie da się ukryć, że samolot jest obecnie najefektywniejszym środkiem transportu, który w ciągu zaledwie kilku godzin pozwala nam przemieścić się o parę tysięcy kilometrów. Z drugiej jednak strony samochód możemy w każdej chwili zatrzymać, wysiąść z niego, przełożyć dziecko do wózka i chwilę się przespacerować, aby rozprostować nogi. Również karmienie malca będzie przebiegać w znacznie spokojniejszej atmosferze i intymności, co dla wielu mam karmiących piersią jest szalenie ważne.
Bezsprzecznie jednak jazda samochodem z małym dzieckiem trwa o wiele dłużej i przez to może nas zmęczyć dużo bardziej, niż nawet trzy godziny lotu pełnego ciągłych wrzasków, marudzenia i wiercenia się, choć współpasażerowie mogą być tu innego zdania.
Najważniejsza więc jest w tym miejscu właściwa ocena możliwości naszej pociechy (np.: dziecko z chorobą lokomocyjną nie powinno być narażone na zbyt długą podróż) oraz jego transportowych upodobań. Generalnie im nasze latorośle starsze, tym większą frajdę może nam wszystkim sprawić taka wyprawa, choć na wakacje można udać się już z trzymiesięcznym niemowlakiem. Jednak jeszcze milej będziemy zapewne wspominać takie wakacje, zabierając na nie cztero- lub pięciolatka.
Planowanie kolejnych etapów
Nawet jeśli podróżujesz sama, zaleca się zrobić sobie przerwę w podróży co 2-3 godziny. Choć kiedy jedziemy z dziećmi, może okazać się, że postoje będziemy musieli robić nawet jeszcze częściej. Generalnie jednak warto się tego harmonogramu trzymać i przy okazji każdego przystanku zaplanować jakąś wycieczkę lub atrakcję, jak chociażby posiłek w przydrożnym zajeździe. Mniej więcej trzy godziny w warunkach europejskich autostrad to nawet 300-400 km, dzięki czemu będziemy mogli sprawnie pokonywać kolejne etapy drogi, mimo że niestety także i tutaj mogą zdarzyć się korki oraz roboty drogowe.
Na pewno warto zawczasu zaplanować również nocleg lub noclegi, układając realną do pokonania w ciągu jednego dnia trasę (około 500-700 km). No chyba, że jesteście ludźmi o stalowych nerwach, których nie przeraża poszukiwanie noclegu tam, gdzie zastaje Was wieczór (a w wakacje wcale nie jest to taka prosta sprawa) lub po prostu poruszacie się camperem.
Dobrym rozwiązaniem może być na przykład zabukowanie pokoi w sieciach tanich hoteli jak Etap lub Formule1. Możecie też zaplanować dłuższy i mało ciekawy fragment drogi na noc, ale także i wtedy pamiętajcie o koniecznym odpoczynku.
Zwiedzanie z dziećmi
Pamiętajmy, że to, co nam może wydawać się atrakcyjne (francuskie gotyckie kościoły), dla naszego syna lub córki może być koszmarnie nudne i męczące. Uszanujmy więc prawo naszego dziecka do odpoczynku i nasz plan zwiedzania traktujmy jako ogólne ramy, a nie napięty program do całkowitej realizacji.
W przypadku mniejszych dzieci na pewno warto mieć ze sobą składaną spacerówkę lub chustę albo nosidło. Dobrze jest też zawczasu zorientować się w dostępnych po drodze atrakcjach dla dzieci (np.: interaktywne muzeum, oceanarium lub aquapark lub chociaż znana lodziarnia). Postaraj się też znaleźć czas, aby faktycznie z tych rozrywek skorzystać, a nie przebiec je w ciągu pół godziny. Nasza rada to maksymalnie 2-3 mniejsze atrakcje dziennie lub jedna większa (patrz park rozrywki).
Pamiętajmy też o tym, aby w trakcie samochodowych wakacji z dzieckiem przynajmniej kilka dni przeznaczyć na pobyt stacjonarny, na przykład nad morzem, by dać wszystkim członkom rodziny szansę na odpoczynek na świeżym powietrzu.