Walka płci za kółkiem
"Wiesz dlaczego kobiety żyją dłużej niż mężczyźni? Bo Pan Bóg postanowił im w ten sposób wynagrodzić czas, jaki spędzają na parkowaniu". Wspólny samochód to czasem początek małej wojny w związku. Nawet niewielkie potyczki szarpią nam nerwy. Przecież każdy wie najlepiej jak prowadzić. A druga strona tego po prostu nie rozumie i robi wszystko źle.
Niedziela
ON:
Kupiłem samochód. Nareszcie podróże do pracy przestaną być gehenną.
Mam nadzieję... Skąd to ziarnko niepokoju? Niestety, musiałem przystać na to, że skoro oboje złożyliśmy się na ten, to ja będę jeździł nim od rana, a po południu - ona . Już mam złe przeczucia.
ONA:
Mamy samochód. Teraz będziemy mogli wygodnie dojeżdżać do pracy.
Umówiliśmy się, że rano będzie prowadził Adam, a po południu ja. Na szczęście pracujemy w tym samym biurowcu.
Poniedziałek
ON:
Armagedon - tak określiłbym, to co przeżyłem w drodze powrotnej.
Wyjeżdżamy z parkingu, mówię - skręć w lewo, a ona jedzie w prawo. I jeszcze głupio pyta - a jak to różnica, skoro tędy też wyjedziemy.
Całą drogę jechała przepisowe 50km/h. Na światłach poprawiała makijaż. Później nie zauważyła zmiany światła i dopiero, gdy usłyszała klakson wrzuciła bieg i ruszyła. Mój ojciec miał rację mówiąc, że na kobietę na drodze jest tylko jedna metoda: wyprzedzić i zapomnieć. Niech inni kierowcy się martwią o swoje samochody.
ONA:
Całe szczęście, że jestem psychologiem i wiem jak się zachować, kiedy siedzący obok facet marudzi, że źle jeżdżę. Już po pierwszych jego słowach wzięłam głęboki oddech i zaczęłam myśleć o swoich sukcesach za kierownicą. O egzaminie na prawo jazdy zdanym za pierwszym razem, że w przeciwieństwie do niego nie mam żadnych punktów karnych. Co z tego, że cofając, rozmawiałam przez telefon, że skręciłam w lewo, zamiast w prawo. Zupełnie nie rozumiem czemu się wściekał, przecież tylko zagospodarowywałam czas, tuszując rzęsy, gdy utknęłam w korku. Przecież de facto przewyższamy mężczyzn cierpliwością i podzielną uwagą.
Przestał się czepiać dopiero, gdy powiedziałam, że częściej niż niektórzy faceci używam mózgu i dlatego jeżdżę wolno.
Wtorek
ON:
Mam wrażenie, że ledwie trzaśnie drzwiami samochodu i już zaczyna się czaić, gdzie by mi tu dać lekcję. Wciąż jeszcze w uszach słyszę, zwolnij, zwolnij, uważaj. Wytknęła mi, że według policyjnych statystyk kobiety jeżdżą dużo bezpieczniej. Żółwiom pewnie też rzadko zdarza się wpaść z impetem na innego uczestnika drogi czy wypaść z trasy na zakręcie. Jak tu nie trąbić, gdy jakiś baran chamsko zajedzie drogę, albo wlecze się jak baba. Zapytałem - skoro nie jesteście gorszymi kierowcami niż mężczyźni, to dlaczego nie zdominowałyście wyścigów Formuły1. Udała, że nie słyszy.
ONA:
Z nim w samochodzie nie czuję się bezpieczna. Ponosi go brawura i syndrom Mad Maxa. Ciągle na kogoś trąbi i pomstuje. Wygarnęłam mu, że żadne dane dotyczące wypadków i kolizji nie ujawniają istnienia zarzutów, które mężczyźni stawiają kobietom na drodze. Komenda Główna Policji i Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców podała, że w ubiegłym roku kobiety, stanowiące niemal 40 proc. kierowców, spowodowały niecałe 19 proc wszystkich wypadków. Kobiety zazwyczaj powodują niewielkie kolizje, podczas gdy sprawcami wypadków śmiertelnych lub bardzo ciężkich są jednak mężczyźni. Co do wyścigów to ja z chęcią bym się pościgała na torze, ale szkoda mi pieniędzy na taką zabawę.
Środa
ON:
Zupełnie nie pojmuję, dlaczego musimy zawsze stawiać samochód tam, gdzie ona sobie tego życzy. Ja sam nie mam najmniejszych szans, by podjąć jakąkolwiek decyzję w tej kwestii. Mówi, że kobiety mają w sobie coś takiego, co sprawia, że spojrzą na plac, i od razu się widzą, gdzie jest wystarczająco dużo miejsca, skąd będzie najbliżej do drzwi, w które rejony złodziej się nie zapuści. Też mi coś! Nie wygląda na bardziej zorientowaną niż ja. Kilka godzin później próbowała na siłę zaparkować w bardzo ciasnej luce. Kilka razy korygowała tor jazdy, w tym czasie reszta kierowców stała za nami w korku. Wiesz dlaczego kobiety, żyją dłużej niż mężczyźni? Bo Pan Bóg postanowił im w ten sposób wynagrodzić czas, jaki spędzają na parkowaniu.
ONA:
Nie przejmuję się tym, że mylę lewą i prawą stronę czy gorzej idzie mi parkowanie. To nie wynika z braku umiejętności czy niedorozwoju umysłowego. Badacze już dawno udowodnili, że hormony płciowe wpływają na różnice w prowadzeniu pojazdów między kobietami a mężczyznami. To przez nie kobiety mogą mieć problemy z odróżnianiem stron i czynnościami w rodzaju parkowania lub zmiany pasa ruchu.
Jakiś czas temu na łamach brytyjskiego "Daily Mail" przeczytałam, że wśród specjalistów coraz mocniej przebija się pogląd, że kobiece problemy, pojawiające się podczas zadań angażujących wyobraźnię przestrzenną, jak właśnie parkowanie, czy czytanie map, powstają dlatego, że mężczyźni wmawiają paniom mizerne umiejętności za kółkiem, w co te z kolei niepotrzebnie wierzą, przez co - paradoksalnie - ich zdolności faktycznie pogarszają się. Teraz wiem, że jest w tym sporo prawdy.
Gdy on zaczyna narzekać, zaczynają się moje problemy. Dlatego, nie przejmujcie się, jeśli mężczyźni rzucają Wam niemiłe uwagi na temat techniki jazdy. Nie dajcie się sprowokować do kłótni. Powiedziałam, że jak chce ze mną jechać, ma zakaz komentowania mojego stylu prowadzenia samochodu. Było znacznie milej, zdrowiej i bezpieczniej
Czwartek
ON:
Po dzisiejszej podróży z nią z pracy do domu nie uważam już za zaletę używanego samochodu, faktu że jeździła kobieta. Taki niby wychuchany i zadbany? Ale sprzęgło pewnie spalone, a skrzynia biegów zniszczona. Mam wrażenie, że ona zmienia biegi tylko dlatego „bo uczyła się na kursie, że trzeba" ale tak na prawdę to nie wie o co chodzi. Na cichutki szept z pytaniem czy mogłabyś już wrzucić dwójkę, podczas gdy obroty sięgnęły zenitu zostałem zakrzyczany. Dlaczego nie chce korzystać z rad bardziej doświadczonego kierowcy ?
Kiedy zaczynałem jeździć to ojciec krytykował każdy mój ruch kierownicą, ale dzięki jego radom, które zapamiętałem, jeżdżę zwinniej i bezpieczniej oraz więcej przewiduję na drodze.
ONA
Zapomniał o zakazie krytykowania. Zatrzymałam się, otworzyłam drzwi i kazałam mu wysiadać. Poskutkowało. Ja jestem kierowcą i ja podejmuję decyzje, raz dobre a raz złe, ale to moje decyzje. Płacę podatki, więc droga jest tak samo moja, jak tego kierowcy obok czy za mną. Nie będę w popłochu ustępować komuś miejsca.
Piątek
ON:
Nasz samochód zmienia się w jeżdżąca bibliotekę, mini bar szybkiej obsługi, centralkę telefoniczną, a nawet gabinet odnowy biologicznej.
Nie dziwię się, że badania TNS Pentor wykazały, że dla większości mężczyzn jazda z kobietą , która prowadzi, to mocno stresująca sytuacja. Męczy mnie już powtarzanie jej w kółko jak należy obchodzić się z samochodem, skoro to zresztą i tak niczego nie zmienia.
ONA:
Nie mam zamiaru rezygnować z jazdy samochodem tylko dlatego, że on się stresuje. Zadzwoniłam w tej sprawie nawet do zaprzyjaźnionej instruktorki nauki jazdy. Jej zdaniem jeśli już ma się prawo jazdy, to trzeba korzystać z niego jak najczęściej. Trening czyni mistrza. Jeśli nie utrwalasz to zapominasz.
Jeśli długo nie jeździłaś, to zanim wsiądziesz za kierownicę, wykup około 5 dodatkowych godzin w szkole nauki jazdy. Nie pozwól, aby mąż zastąpił instruktora. U mężczyzn, o zachowaniu decyduje testosteron, co sprawia, że bywają niemili a nawet agresywni.
Sobota
ON:
Całą drogę do pracy instruowała mnie po którym pasie i kiedy mam jechać. Kiedy po południu zwróciłem jej uwagę, że za wcześnie włącza kierunkowskaz usłyszałem: czy wiesz kochanie, że piąte koło jeździ w bagażniku. Zatkało mnie.
ONA:
Mam dobrze "obcykaną" całą trasę z domu do pracy i odwrotnie. Wiem, na którym pasie się ustawić i kiedy, by się nie zakleszczyć. A jemu jest w zasadzie wszystko jedno. Wiec się wtrącałam. Nie chcę codziennie kłócić się z nim w samochodzie. Postaram się nie reagować lub obracać w żart jego uwagi. To podobno bardzo dobry sposób. Jak nie zadziała skorzystam z metody listu pisanego do irytującej nas osoby. Opiszę swoje pretensje. Bez żadnego zmiłuj się.
Podoba ci się ten pomysł? Wykorzystaj go, ale po napisaniu listu nie dawaj go adresatowi od razu. Jeśli po trzykrotnym przeczytaniu listu nadal zgadzasz się z każdym zdaniem, wręcz go. Jeśli uznasz, że przesadziłaś, postaraj się uporządkować swoje emocje na temat sytuacji i stwórz nowy list. Ta metoda pozwala znaleźć argumenty do konfrontacji – aby zmienić nasze zachowanie nie tylko w samochodzie.
Aby małe sprzeczki nie zamieniły się w regularną wojnę płci, warto czasem spojrzeć na nie z humorem.