Infiniti G37 Sedan – opiekuńczy i sportowy
Dzisiaj każdy liczący się producent samochodów chce mieć przynajmniej jedno auto sportowe w swojej gamie. To nie dziwi, bo nawet jeśli jej sprzedaż modelu będzie marna, to i tak dzięki szumowi wokół tego auta na resztę bardziej przyziemnych modeli spłynie trochę splendoru i skojarzeń ze sportem. I niektórzy muszą się namęczyć , aby takie auto powstało. Ale nie Infiniti – mając wielkiego brata Nissana można czerpać garściami z jego doświadczeń i rozwiązań technicznych, ale przede wszystkim z marki auta kojarzonego ze sportem.
Patrząc na dostępne benzynowe jednostki napędowe modeli Infiniti, z których najsłabsza ma 320 KM i 360 Nm można by niczym nie ryzykując powiedzieć, że niezależnie od wersji czy modelu każde auto Infiniti jest sportowe, jednak model G37 należy wyróżnić w szczególny sposób – można by go uznać za luksusową ewolucję legendarnego modelu Skyline. A to zobowiązuje! Nieskończenie zobowiązuje!
Dlaczego nieskończoność ?
Angielskie słowo infinity oznacza nieskończoność. Nazwa trafiona, bo na auta tej marki można chociażby patrzeć nieskończenie długo. Powiedzmy jednak otwarcie – narysowanie linii dobrze wyglądającego Coupe a tym bardziej Cabrio jest względnie łatwe – co innego sylwetka wygodnej limuzyny, która by wyglądała równie intrygująco. W G37 Sedan ta sztuczka się udała - linie nadwozia przekonują do siebie poprawnymi proporcjami, wyraziste azjatyckie oczy reflektorów zapowiadają burzę emocji, a ze starannie „napompowanej” sylwetki promieniuje nie tyle agresja, co moc, drzemiąca pod maską. Przypomnę w tym miejscu raz jeszcze, że nie mówimy o niepraktycznym nadwoziu Coupe, tylko o w pełni funkcjonalnej rodzinnej limuzynie.
Czas jednak ogarnąć tę nieskończoność, formalności załatwione, kluczyki wreszcie lądują w ręce a ja przestaję ulegać czarowi nadwozia i wsiadam do przytulnego środka czarnej limuzyny.
I kto tu rządzi?
Z szacunkiem muskam pedał gazu. Oznaczenie „37” zdradza pojemność sześciocylindrowego widlastego silnika, który generuje sporą (jak na rodzinną limuzynę) liczbę 320 koni mechanicznych, a z takim tabunem koni nie ma żartów. Wyjeżdżam powoli z wąskich wewnętrznych uliczek pod Infiniti Centrum Warszawa. Pedał gazu należy traktować ostrożnie - każde mocniejsze wciśnięcie wyzwala groźnie mruczenie spod maski, a tył auta lekko przysiada, jakby przygotowując się do skoku. Czuję przedsmak emocji na drodze…
Po wyplątaniu się z warszawskiego labiryntu z remontowymi niespodziankami wreszcie jestem na szerokiej i na szczęście niemal pustej dwupasmowej drodze. Zatrzymuję auto i wreszcie… gaz do dechy! Pedał gazu wpada głębiej wyzwalając maksymalną moc, auto czeka ułamek sekundy, jakby upewniając się czy kierowca jest gotów, aby przeżyć to, co się za chwilę wydarzy, tył znajomo nurkuje i sekundę później obrotomierz zaczyna metodycznie raz za razem atakować granicę 7 tysięcy obrotów. Przyśpieszenie wgniata w fotel (G37 przyśpiesza do 100km/h w zaledwie 6 sekund), a do kabiny wdziera się dźwięk rasowej jednostki V6.
Nowa 7-biegowa automatyczna skrzynia biegów (przed faceliftingiem nabywcy musieli zadowolić się pięcioma biegami) doskonale radzi sobie z takimi obciążeniami, zmieniając płynnie biegi w ostatniej możliwej chwili – zgodnie z zaleceniami pedału gazu. W trybie sportowym skrzynia przytrzymuje silnik podczas przyśpieszenia na wyższych obrotach, co gwarantuje spontaniczną reakcję auta na każde wciśnięcie pedału gazu. Przy obniżeniu prędkości sportowy tryb także dba o wyższe obroty poprzez efektownie redukcje.
Obserwując ostentacyjnie pnącą się w górę wskazówkę prędkościomierza, czuję, że czegoś mi tu jednak zabrakło, ale czego? No oczywiście …pisku opon przy starcie! Ten atrybut większości szybkich samochodów został w G37 wyeliminowany przez napęd na wszystkie koła, w który jest wyposażone testowe auto. Jego obecność zdradza literka „X” na klapie bagażnika, a skuteczność potwierdza doskonała trakcja i… brak efektownego pisku opon.
Wspomnijmy jeszcze o innym atrybucie szybkich samochodów: spalaniu. Oczywiste jest, że 320 koni mechanicznych musi mieć spore pragnienie. I mają. W zależności od sposobu jazdy i zakorkowania miasta spalanie mieści się między 14 a 19 litrami, w trasie natomiast ciężko zejść poniżej 9 litrów na 100 kilometrów. Jeśli ostatnio jeździłeś autem z silnikiem o pojemności do 1,4 litra czy mocy do 100 koni, to pewnie możesz uznać to auto za mało ekonomiczne, lecz sprawdźmy spalanie innych graczy w tej lidze! Raporty spalania równie sportowych konkurentów z Europy z napędem na wszystkie koła (BMW 335i, Mercedes klasa C z silnikiem 3,5 V6) pokazują, że każde z tych aut ma porównywalne spalanie (choć mniejsze niż w G37, ale Infiniti przynajmniej uczciwie podaje te wyższe wartości w katalogu).
Opiekun
Aby nie przekroczyć tak zwanej bariery dźwięku przestaję przyśpieszać, na co silnik odpowiada długim wyciem na wysokich obrotach, podkreślając tym samym swoją gotowość do dalszego rajdu. Czuć w tym aucie sportowego ducha, nieustanną gotowość do wycisku i wysokich obrotów, ale też coś jeszcze – co nazwać by można opiekuńczością.
Już po pierwszych godzinach jazdy auto daje się poznać jako dobry i uważny opiekun, którego mocną stroną jest gotowość do współpracy z kierowcą. Czuć tu pełne obustronne porozumienie - auto nie pozostawia wątpliwości, że rządzi tu kierowca, jednak stara się go wesprzeć wszystkimi swoimi mechanicznymi zmysłami. Zawieszenie w zadziwiająco komfortowy sposób przyjmuje na siebie niedoskonałości drogi, pozostając jednocześnie bardzo sprężystym, zwartym i gotowym do natychmiastowego ostrego skrętu. Układ kierowniczy nawet przy dużych obciążeniach i lekkich koleinach jest zupełnie neutralny i nie wyrywa kierownicy z rąk – jednocześnie nie izolując kierowcy zupełnie od drogi.
Siłę hamowania łatwo dozować a hamulce dają poczuć, że w chwilach grozy mogę na nie liczyć. Po zmierzchu widać, że ksenonowe skrętne reflektory posłusznie podążają za ruchami kierownicy, oświetlając zakręty. Wreszcie aktywny tempomat pilnuje, aby odległość od poprzedzającego auta była zawsze bezpieczna. Dodajmy do tego wspomniany wyżej napęd na wszystkie koła, który może działać także w trybie „zimowym” i stanie się jasne, że jest to samochód, który daje dużo frajdy z jazdy, cieszy zmysły wspaniałym dźwiękiem silnika, a także chroni, prowadzi, podpowiada i asystuje.
Bogate wnętrze
Zmiany, które zaszły w G37 podczas ostatniego faceliftingu, prawie nie wpłynęły na jego wygląd wewnętrzny. Może w tym luksusowym wnętrzu nie było zbyt wiele do poprawienia, a może cała energia poszła w zmiany w technice? Gołym okiem łatwo zauważyć pokrętła do sterowania ogrzewaniem siedzeń, które mają teraz aż 5 stopni intensywności. W komunikacie prasowym zalecano zwrócić uwagę na bardziej miękkie wykończenie boczków drzwi, ale nie mam pewności czy mi kiedykolwiek brakowało tam miękkości.
W środku jest przestronnie. Mimo sportowej sylwetki nadwozia sufit nie opada pasażerom tylnej kanapy na głowę a kanapa jest wygodnie wyprofilowana dla dwóch pasażerów. Z tyłu miejsce na nogi wyraźnie ogranicza środkowy tunel, więc komfortowa dłuższa podróż w 5 dorosłych osób będzie trudna.
Wracając na przednie fotele – nie wyglądają one na sportowe „kubełki”, ale w zakrętach nie brakuje im podparcia bocznego. Ciekawym rozwiązaniem jest połączenie zegarów z kolumną kierowniczą – przy przestawieniu jej wysokości kierownica nigdy nie zasłania wskazań zegarów. Na początku problem dla kierowcy sprawia mnogość przycisków na centralnej konsoli oraz niezbyt wygodne umieszczenie przycisków do zmiany wskazań komputera pokładowego, ale po paru godzinach jazdy wszystko staje na swoje miejsce.
Po zajęciu miejsca kierowcy szczególną uwagę zwracają na siebie wielkie łopatki do ręcznej zmiany biegów – tak wielkie, jakby ich szarpanie była podstawową czynnością wykonywaną w tym aucie. Po chwili ta tajemnica się wyjaśnia: łopatki są na stałe zamontowane na kolumnie kierowniczej i nie obracają się wraz z kierownicą, a więc muszą być wielkie, aby kierowca miał je pod ręką przy większości manewrów.
Tak naprawdę do wszystkich drobiazgów da się przyzwyczaić i po chwili przestają one przeszkadzać. Jedyny stale denerwujący mankament wykończenia G37 to wyświetlacz komputera, który rozdzielczością nie pasuje ani do luksusowego charakteru auta, ani do kraju pochodzenia, w którym produkuje się telewizory tak małe i cienkie, że mogą służyć jako zakładki do książki. Nie rozumiem więc, dlaczego inżynierowie Infiniti nie użyją w G37 czegoś nowoczesnego i korzystają nadal z technologii rodem z Gameboyów z początku wieku?
Kompromisy są dobre!
A więc dla kogo jest Infiniti G37? Myślę, że prawdopodobnie dla osób, które oczekują od auta świetnych właściwości jezdnych, kompromisowo połączonych z komfortem i bezpieczeństwem. Na pewno jest dla osób, które szukają auta o sportowym wyglądzie, kompromisowo połączonym z praktycznością sedana. Bezsprzecznie dla osób poszukujących auta nietuzinkowego, a wciąż wyglądającego dostojnie. Uwzględnij jeszcze drobne przyjemności jak VIP-owska obsługa każdego klienta, drobne udogodnienia jak lakier samoczynnie naprawiający drobne uszkodzenia, a dla pełnego obrazu też drobne niedogodności związane z częstszym tankowaniem i decyduj sama. Kompromisy nie są złe!
Prosty i skuteczny sposób na pokazanie stanu zapłonu. W innych modelach przycisk „Start Engine” rzadko wyświetla taką informację.
Z wygodnej wielofunkcyjnej kierownicy można sterować większością funkcji potrzebnych w czasie podróży.
Przyciski sterowania wyświetlaczem komputera znajdują się w trudnym do namierzenia podczas jazdy miejscu.
Wielkie łopatki do ręcznej zmiany biegów zachęcają do zabawy siedmioma biegami podczas jazdy.
Dyskusyjne jest umieszczenie przycisków ogrzewania foteli oraz przycisku przełączającego napęd na wszystkie koła w tryb zimowy w najbardziej wyeksponowanym miejscu na środkowym tunelu. Czy to auto dla mieszkańców Alaski?
Rozdzielczość i stylistyka wyświetlacza pozostawia wiele do życzenia
Tu mieszka 320 koni mechanicznych