Co ja sama tu teraz zrobię!?
Zimna noc. Pusta droga. Najbliższe zabudowania kilka kilometrów stąd. I ty. Sama. W zepsutym samochodzie. Z rozładowanym telefonem. Brzmi jak najgorszy z koszmarów lub scenariusz mrocznego filmu? Być może, jednak Tobie również może przytrafić się taka sytuacja. Co wtedy zrobić? Jak sobie poradzić?
Zachowaj spokój
Awaria samochodu to zawsze stresująca sytuacja. Zwłaszcza w ekstremalnie pechowych warunkach, gdy nie ma możliwości wezwania pomocy, a w około nas jest tylko ciemna otchłań. W takich okolicznościach musisz przede wszystkim zadbać o Swoje bezpieczeństwo. Mimo ogólnego pustkowia, od czasu do czasu może obok Ciebie przejechać samochód – dzięki oznaczeniu swojej pozycji, nie tylko unikniesz kolizji, ale także łatwiej będzie Ci zatrzymać kierowcę, który być może pomoże Ci naprawić usterkę lub przynajmniej użyczy telefonu.
W miarę możliwości postaw samochód w bezpiecznym miejscu, ustaw trójkąt ostrzegawczy (100 m za pojazdem na autostradzie, 30 – 50 m w terenie niezabudowanym i 1 m za pojazdem w miejscu niedozwolonym w terenie zabudowanym) i zapal światła awaryjne. Warto zawsze wozić ze sobą kamizelkę fluorescencyjno-odblaskową i latarkę – w takich chwilach są one bezcenne. Oceń chłodno swoją sytuację. Jeśli widzisz na horyzoncie jakieś światła, zastanów się czy nie warto iść w ich stronę, aby tam poszukać pomocy. Gdy stwierdzisz, że są one jednak zbyt daleko, nie pozostaje nic innego jak poczekać na przejeżdżający samochód.
Odrobina nadziei
Jeśli niefortunna przygoda przydarzy Ci się na autostradzie, możesz uznać, że masz szczęście w nieszczęściu. Na całej długości autostrady, w równych odstępach (na przykład na A2 co 2 kilometry) znajdują się tzw. telefony SOS, czyli system, który ma za zadanie powiadomić Centrum Zarządzania Autostradą o kłopotach na drodze. W urządzeniu tym wystarczy wcisnąć czerwony przycisk, a dyżurujący pracownicy centrum automatycznie dostaną informację, z jakiego miejsca wysyłany jest sygnał. Posiadając taką informację, będą mogli skierować patrol policji na miejsce.
Gorzej, jeśli awaria przydarzy się na drogach niższej kategorii. Na takich czasem na próżno szukać stacji benzynowej, a co dopiero telefonu czy warsztatu. Co wtedy? Gdy znajdujesz się w miejscu, z którego jest za daleko, by iść po jakąkolwiek pomoc, najrozsądniej będzie przy użyciu latarki i w kamizelce odblaskowej zatrzymać jakiś samochód. Możesz otworzyć maskę samochodu, co w połączeniu z trójkątem i światłami awaryjnymi, automatycznie przywodzi na myśl popsuty samochód i być może ktoś chętniej zlituje się nad Tobą i zatrzyma się by pomóc.
Gdzie jestem?
Gdy już uda Ci się zdobyć telefon (np. od zatrzymanego kierowcy), często okazuje się, że dzwoniąc po pomoc nie bardzo wiesz jak określić, gdzie jesteś. Bo jak opisać drogę, kiedy w pobliżu nie ma nic charakterystycznego i nawet każde drzewo wygląda tak samo?
Na drogach krajowych i wojewódzkich (czasem również na powiatowych) stosuje się pikietaż (inaczej kilometraż, kilometrację), czyli system znaków informacyjnych, oznaczający na którym kilometrze danej drogi się znajdujemy. Dzięki temu dzwoniąc po pomoc jesteśmy w stanie precyzyjnie określić, gdzie się jesteśmy, tak by łatwo można było nas odnaleźć.
Jak dokładnie czytać informację na tabliczkach? Co oznaczają poszczególne cyfry? W Polsce istnieje kilka rodzajów znaków kilometrażowych. Najczęściej spotykane to białe słupki, z czerwonym elementem odblaskowym i trzema oznaczeniami cyfrowymi. Pierwsza cyfra to symbol drogi, na której się znajdujemy (stosowane są dokładnie takie same oznaczenia, jak na tablicach informacyjnych), druga (mniejszą czcionką) pokazuje na którym kilometrze danej drogi się znajdujemy, a trzecia (większą czcionką) wskazuje ilość metrów od ostatniego pełnego kilometra. W Polsce słupki te rozstawione są co 100 metrów. Na przykładowym słupku mogą więc widnieć liczby: (od góry na dół) 89, 111, 0, co oznacza, że znajdujemy się na 111 kilometrze drogi numer 89. Zero sugeruje, że znajdujemy się dokładnie na 111 kilometrze. Jeśli dzwoniąc po pomoc podasz dyspozytorowi informację o Swoim położeniu w takiej formie, nie będzie on miał żadnych problemów ze zlokalizowaniem Cię.
Warto mieć
Aby nigdy nie spotkała nas podobna sytuacja, dobrze jest zawsze wozić ze sobą profilaktycznie kilka przedmiotów. Często zapominamy o drobiazgach, które w kryzysowych sytuacjach mogą bardzo nam pomóc. Dobrze jest mieć zawsze ze sobą samochodową ładowarkę do telefonu, wspomnianą wyżej latarkę i kamizelkę odblaskową.
Jeśli latarka przed długi czas leży nieużywana w bagażniku, naturalnym jest, że w końcu wyczerpią się baterie i w razie potrzeby nie zrobimy z niej użytku, dlatego warto zainwestować w latarki ładowane z gniazdka samochodowego lub lampkę, która ładuje się podczas kręcenia korbką.
Gdy zadbamy o to, by zawsze mieć dostępny telefon, możemy rozważyć zakup ubezpieczenia assistance. Wtedy wystarczy jedno połączenie telefoniczne i wszystkie nasze drogowe kłopoty znikną w mgnieniu oka. Dobry pakiet assistance możemy dostać już za 100 – 150 zł na rok. Zatem nie dajmy się zaskoczyć i zadbajmy o nasze bezpieczeństwo wcześniej, bo dziwne sytuacje zdarzają się wtedy, kiedy najmniej się ich spodziewamy.