Skoda a motorsport
Skoda? Toż to auta za rozsądną cenę. Tak, teraz w sumie tak jest. Ale 100 lat temu ta firma była zupełnie inna. Początkowo kojarzono ją praktycznie wyłącznie ze sportem, ale to nie znaczy, że teraz nie ma z nim nic wspólnego - wręcz przeciwnie!
Założyciele firmy, Laurin oraz Klement, rozpoczęli przygodę ze sportem w 1901 roku. Wisienką na torcie był rajd Paryż-Berlin – trudny, męczący, złośliwy, ale i tak każda poważna firma chciała wziąć w nim udział. Klement załatwił kierowcę, Narcisa Podsadnickiego, który przez to, że nie mógł przed wyścigiem spać, wymyślił patent na wzmocnienie opon za pomocą specjalnych wkładek. Metę przekroczył o 3 nad ranem i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby… nikogo na niej nie było – wszyscy jeszcze spali, bo nie sądzili, że ktokolwiek może dojechać tak szybko! A że sprawiedliwości na tym świecie nie ma, to zwycięstwo przyznano Francuzowi, bo ten metę przekroczył wtedy, gdy sędziowie zechcieli w końcu wstać z łóżek. Jednak to jeszcze nie koniec. Już 3 lata później sukces odniósł Frantisek Toman w Pucharze Gordona Benetta – nie dość, że ustanowił rekord okrążenia, to jeszcze dojechał na siodełku zrobionym z własnej czapki. Nieco gorzej miał rok później na tym samym wyścigu Vaclav Vondrich, bo wszyscy się z niego śmiali, a dokładniej mówiąc – z jego torby pełnej narzędzi, z którą wybrał się na wyścig. Tylko, że potem to on śmiał się z całej reszty, bo dojechał jako pierwszy. Jednak firma nie skupiała się wyłącznie na „dwóch kółkach”.
W 1908 roku L&K wzięło się za wyścigi samochodowe i nie trzeba było długo czekać na efekty. Pierwsze sukcesy zaczął odnosić Otto Hieronimus, a zaraz po nim Hrabia Aleksander Kołovrat. Wygrał wyścig w Gaillon pomimo tego, że transport z jego rajdowym autem po prostu nie dotarł. Użył więc swój stary samochód, model F-Type, który i tak przegonił wszystkich rywali. Firma jednak stwierdziła, że nie ma jeszcze auta typowo rajdowego. Wystarczyło tylko rzucić hasło – sam Otto Hieronimus wziął się za projekt samochodu i powstało coś, co publika ochrzciła mianem trumny – model FCR. Wielki wóz z 5-litrowym, 4-cylindrowym motorem pod maską, w którym kierowca wyglądał ryba z konserwy. Niestety nie wszystko trwa wiecznie – sportowe osiągnięcia nieco pokrzyżowały obie Wojny Światowe.
Fabryka w Mlada Boleslav została zniszczona, produkcja prawie zanikła, a maszyny ktoś „wyniósł pod pachą” – kiepsko to wyglądało, ale Skoda się nie poddała. Już w 1949 roku wypuściła model Sport, który wystartował w Le Mans, a 8 lat później – 1100 OHC. Wóz nie dość, że był ładny, to jeszcze miał karoserię wykonaną z włókna szklanego. Wyciskał 210km/h i pozwolił wygrać w 1958 roku prawie wszystkie wyścigi – nie dał sobie rady tylko w Budapeszcie. Już 6 lat później światło dzienne ujrzał projekt, który pewnie część z nas już lepiej kojarzy – 1000MB. Blisko 10 lat fabryka w Mlada Bolseslav ścierała się, żeby stworzyć ten model i w końcu się udało. W 1970 roku przyszły też pierwsze sukcesy sportowe w wyścigu organizowanym przez FIA. I wszystko pewnie dalej szłoby gładko, gdyby w fabryce nie wybuchł pożar…
No niestety – część zakładów „poszła z dymem”, ale i tak jeszcze w tym samym roku udało się wprowadzić nowy model 100/110. Stał się nawet bazą dla kilku pojazdów niskoseryjnych, ale w tamtym czasie prawdziwą gwiazdą i tak był 130RS. Posiadał wzmocnioną, tylno silnikową konstrukcję wersji 110R, a w 1977 roku został wystawiony do rajdu Monte Carlo. I to w trzech egzemplarzach. Jeden z nich rozsypał się po drodze, ale pozostałe rozłożyły konkurentów ze swojej klasy na łopatki - zajęły dwa pierwsze miejsca. Później sukcesy odnosiła już chyba wszystkim znana i niepozorna Skoda Favorit. Na dobry początek model odniósł zwycięstwo w 1994 roku w rajdzie Wielkiej Brytanii, a że poszło mu tak dobrze, to producent poszedł krok na przód i ustawił go na linii startu w Monte Carlo. I co? Znowu sukces! A jak jest w obecnych czasach?
Pod sam koniec lat 90’ szalała Octavia WRC. Co ciekawe Armin Schwarz, kierowca fabryczny, ustanowił podczas rajdu Portugalii nieoficjalny rekord w skokach. Przeleciał 70m i nawet nie urwał miski olejowej – nic dodać, nic ująć. Ponownie zrobiło się o niej głośno, gdy Bruno Tiry zaczął siedzieć w fotelu kierowcy. Zajął wtedy 4. miejsce w ogólnej klasyfikacji rajdu Wielkiej Brytanii. Później wóz został nieco zmodyfikowany – trochę podkręcono silnik, zmniejszono wagę nadwozia i zmieniono ospoilerowanie. Po zmianach samochód ni stąd ni z owąd pojawił się w… Afryce! Wziął udział w Rajdzie Safari i pomimo tego, że zespół był zielony na temat tego typu imprez, to i tak zdobył punkty w klasyfikacji Mistrzostw Świata. Jednak w końcu musiał przyjść czas na nowy model – Fabię WRC.
Wóz został skonstruowany na podstawie Fabii RS i zastąpił Octavię na torach w 2005 roku. Skodzie jednak było mało. Przez trzy lata fachowcy siedzieli spoceni pozamykani w swoich biurach po to, by zakończyć nowy projekt – Fabia Super 2000. I w końcu się udało. Po raz pierwszy samochód wziął udział w rajdzie Barum Zlin, miał około 260KM, sekwencyjną skrzynię i mechaniczne dyferencjały. Później zespół dorobił się jeszcze kilku sukcesów, aż w końcu w 2010 roku ponownie trafił na rajd Monte Carlo. Ruszyły trzy auta, z czego aż dwa znalazły się na podium. I na tym pewnie nie koniec. Czy Skoda aby na pewno jest tylko rodzinnym wozem? Cóż, może i jest, ale ma takie korzenie, że wstyd ich nie pielęgnować.